Polędwiczki wieprzowe w zalewie miodowo-musztardowej

Składniki: polędwiczki wieprzowe

Marynata: 2 łyżki musztardy ostrej, 1 łyżka miodu, tymianek, majeranek, rozmaryn, ostra papryka,

Przygotowanie: polędwiczki rozbić posypać solą i pieprzem. Zamoczyć w marynacie i odczekać najlepiej dobę. Rozgrzać patelnię z olejem i smażyć polędwiczki na dużym ogniu do zarumienienia. Podawać z czym się chce. Ja podawałam z ryżem gotowany z szafranem.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

A gdzie zdjęcia?

Nie bawię się tak.
No.


fotki musowo

absolutnie ;-)


...

polędwiczki z nagła zeżarte..czasu nie bylo..obiecuję, poprawię się :)


koniecznie

takie robienie ludziom smaku bez foto-dokumentacji to jest znęcanie się nad głodnym (na przykład) czytelnikiem, o.


Inko

Się nie przejmuj.

Rozpieścili się i tyle :)


no, Maszyny to akurat nikt nie rozpieszcza

Serwer stanowczo protestuje! Nawet popatrzeć nie dadzą. Co za ludzie…


Maszyna

to niech nie narzeka, bo naprawdę nie wypada.

Maszyna się dopomina, przy pomocy techniki wędkowania.

A Maszyna jest otoczona uwagą i taka Gretchen się stara, żeby Maszyna miała co oglądać.


Droga Gretchen

nie dużo pisze, ale czytam i oglądam…smakowały Ci szaszłyki w Hajfie? Mam nadzieję że przepis był udany i dobrze przez bliską mi osobę przekazany:)
Teraz już tylko będę ja…jakoś się zebralam na odwagę:)
Pozdrawiam


ho ho!

witamy kolejną parę na TXT!
Wydało się już przy okazji wycieczki majówkowej, swoją drogą ;-)

A fotki naprawdę, koniecznie :-)


Inko

Szaszłyki w Hajfie były pysznościowe.
Wiesz, ja też czytam i dziwiłam się głową kręcąc, że nie łapią. No nie łapią, z tą bliską osobą znaczy.

Przepis udany jak najbardziej. Borsuk zwijał jakby robił to od lat, tylko się dziwił szpinakowi, że tak się kurczy. :)

Odwaga. To dobre słowo dla opisu wejścia w blogosferę.
Nie daj się i uważaj na znaki.
Mnie już sponiewierało i zobacz, żyję.

:)

Pozdrowienia


No jak jest postanowienie poprawy,

to wybaczam:)
No i po kolacji żem w sumie.

A co do jedzonka, to jutro mnie czeka pewna rodzinna impreza, wiec pewnie będzie cuś dobrego, więc ten brak przyjemności z oglądania zdjeć nadrobię:)

pzdr


NO jak nie łapią?

Ja łapałem od razu, ale po dżentelmeńsku nie zdradzałem, bo skąd tam kto wie czy Inka chce zdradzac kto bliską osoba jest.

Ale z okolic Poznania to kojarze jednego w sumie tylko blogera.
Chyba że nie chodzi o tegoż, którego na myśli mam.


Gretchen

Gretchen

Odwaga. To dobre słowo dla opisu wejścia w blogosferę.

Hmmm…tego mi jeszcze brakuje..a jak widze co robią z Mireksem na Salon 24..uffff…ale dam radę :)


Inko

Ludzie robią z innymi co tylko ze chcą. Do czasu kiedy nie przejmiesz nad tym władzy.

Powiem Ci, że wrogowie to nie jest największe zagrożenie. Największe to fałszywi przyjaciele.

No jak w życiu, normalnie.

Dasz radę. A jak Ci się odechce to zamykasz szufladkę i wychodzisz z kina.

W każdym razie Gretchen czyta, co Inka pisze.

:)


Biję się w pierś

polędwiczki były rewelacyjne. Jak, widzę powyżej, wspomniane szaszłyki. Coś napiszę oficjalnie – rewelacyjne jak cała Mireksowa :)

Całuski


Gretchen

z takim wsparciem dam radę :)


Inko

Otóż to.

:)

A, czekaj bo jakoś merytorycznie się nie wypowiedziałam. Ja stosuję ten sam przepis.
Zaświadczam, że jest rewelacja.

Ino nie rozbijam tych polędwiczek, bo się jakoś obijają od tego.

Zamiast smażyć, można też upiec. Jako leń, jestem wielką zwolenniczką pieczenia.


Wszystko można

Ale ja się nie dam sprowokować.
Albo mniut albo musztarda?


Gretchen

nie rozbijać..reką tylko przydusić..:)


Panie Igło

A bo dlaczego, albo albo?

Mniut i musztarda dobrze się dogadują. O.


Panie Igło

Kwestia gustów. Też tak myślałem, ale można i jedno i drugie. Mówią to wprost moje kubki smakowe.

Pozdrawiam serdecznie


Panie Igła

mięcho jak kobieta..i słodkie i ostre..miód i ostra musztarda:)


Inko

A przydusić to umiem. Skutecznie.

W tak zwanym zanadrzu mam przepis na pieczeń (ze zdjęciami, marudna Maszyno).

Się pojawi, jak czas na pieczeń będzie jak raz.


hem..khem

A niby jak jednocześnie słodzić i przypiekać?

Jestem za musztardą.


Gretchen

no żesz..ja do tej pory jak kuchta się czułam..robiła, dumałam, wymyślam..bez zdjęć:(
nooo..Inka się obudziła:)


akurat

marudny to jest Grześ, że tak Maszyna powie, o!


Igła

no wiesz…kobiety codzinnie są slodkie i ostre:) jeśli to się nie sprwadzi,,wymieszaj miód z muszdarda..mniemmmm:)


Panie Igło

Jak to jak?

Normalnie.

Się słodzi, się przypieka.

Się przypieka, się słodzi.

Normalnie.


Inko

I dobrze.

Nie lubię się budzić, ale nieustannie się budzę.

Zaczekaj na pieczeń. To było coś, a eksperyment.

Nigdy nic nie wiadomo.


Maszyno

Grześ jest naiwny jak dziecko, a że przy okazji marudny? No taka karma urodzonych w tym dniu.

Maszyna natomiast jest marudna niemiłosiernie.


Gretchen

no ja nie wiem czy Pan Igła przypiekając słodzi i słodząc przypieka…


Jak tak dakej pójdzie

będę skłonny urządzić konsumpcję wyrobów przez konfederatów z TXT i wypróbowania słodkiego i przepiekanego. Ale od razu informuję będzie to w Borach…Tucholskich. Jak Bóg pozwoli.


Inko

Ależ oczywiście i dokładniusio tak.

Oto Igła (Pan Igła ma się rozumieć) właśnie.

Gretchen uwielbia go pasjami. Rozumieć dokładnie.

:)


Mireksie

Nie angażujmy Boga do spraw, które sami sobie możemy załatwić. Niech się Bóg zajmie czym trzeba.

Gretchen może coś tam przypiec, albo posłodzić. Woli przypiekać :)


Gtetchen

Droga Gretchen, poniekąd racja…ale patrzę w przyszłość a tam mam ograniczoną zdolność decyzyjną :)


Grześ nie marudzi, grześ smęci,

jakże więc może być marudny?
No:)
Naprostowywać tu co niektórych trza.

A w Borach Tucholskich nigdy nie byłem, bo.
Więc nawet jak po.edwiczek tam nie będą dawać, to kiedyś trza obaczyć.
No.


marudna niemiłosiernie?

no pewnie, jeszcze tego brakuje, żeby Maszyna była miłosierna.
Maszyna to cyborg oprogramowany.
Do tego pyskaty.
Taki hardware i software.
A w Bory Tucholskie to Serwer miejscówkę zaklepuje, a co.
Te szaszłyki to się Serwerowi śnią po nocach, jeśli wolno tak powiedzieć.


Miód z musztardą?

Czemu nie.

Blog miodem i musztardem płynący:), widzę, tu powstaje.


Mireksie

To i tak jesteś optymistą. Ja patrzę w przyszłość i ciemność decyzyjną widzę, ale dobrze mi z tym właściwie.

Jakim wyzwaniem byłoby życie, gdybyśmy tak sobie z przeproszeniem mogli?


...

no to chyba fotę kulebiaka “bożonarodzeniowego” dam co by głodnych nakarmić:)


Maszyno

Maszyna jest pierwszym marudzącym cyborgiem. Koniec świata.

Widział kto kiedy Serwer podróżujący do jakichkolwiek borów?

Koniec świata.

Miejscówka dla Serwera!

A szaszłyki są pyszne. Czy to w Poznaniu, czy w Hajfie. Przez Mireksa, Borsuk się wykłócał na bazarze warzywnym i innym.

Txt cieszy, karmi, wychowuje!

:)


Szanowna Gretchen

pomyliła mnie, zapewne, z polędwiczką?
W uwielbieniu.


Gretchen

Do Hajfy dojechałaś na oczach txt, to pikuś abyśmy relację krajową zrealizowali. Nie ma, że boli. I żebyś wiedziała ten optymizm mój do tego doprowadzi. Będziemy również on-line? Wchodzę w to :)

Pozdrowienia


co za problem dla Serwera być w Borach?

bilokacja opanowana od LXIII pokoleń.
Spoko, luzik ;-)
Bory online!
Mniaaaamm na szaszłyka!


:)

“ Szanowna Gretchen, pomyliła mnie, zapewne, z polędwiczką?”

Hasło dnia.
Piękne znaczy.


...

Serwer w Borach…kurka..tam lichy zasięg..:)


grześ

grześ

” Szanowna Gretchen, pomyliła mnie, zapewne, z polędwiczką?

a czosnkiem nadziewany?


@inka

z powodu bilokacji w Borach Serwerowi wystarczy taki zasięg, żeby dosięgnął do szaszłyka ;-)


...

no to wspólnie i ze szpinakiem!!!:)


zupełnie serio

Serwer lada dzień włącza takie cudo, że notki i fotki będzie można pisać/wklejać na TXT wysyłając maila z komórki, poza zasięgiem netu, wystarczy zasięg GSM. AutoMagic :-)


Serwer

mnie miło szokuje. Bo ja w tysiącach miejsc, chcę Szanownemu Serwerowi donieść o miejscach, wydarzeniach, konfliktach z którymi przekazem miałem utrudnienie/opóźnienie. Super.


o to właśnie chodzi

będzie można publikować w ten sposób na nowym rodzaju tzw. mikro-bloga, a Serwer będzie to składał w całość.

Natomiast w dyskusjach/komentowaniu będzie można uczestniczyć też e-mailowo, czyli wystarczy komórka i zasięg GSM, żeby być prawie LIVE online.


Panie Igło

Nie pomyliłam.

Ja, proszę Igły, wiem co mówię. A nawet wiem w związku z czym mówię.

Jakieś tam ścieżki znajdzie Pan w tym, co piszę akurat.


Mireksie

No masz, a co to za problem niby?

Trzeba mieć wolę, reszta to pikuś.

Nie takie rzeczy…


Inko,

taaak, gałązka świeżego rozmarynu obowiązkowo. Do zalewy dodałbym jeszcze kilka kropel, dosłownie kilka, octu balsamicznego. Wieprzek zyskałby na wytrawności.

Jutro, jak będzie pogoda, to spróbuję się z tymi polędwiczkami zmierzyć.
Ciotka Laura będzie wniebowzięta, zawsze narzeka i basuje jej przy tym wuj Leon, że ze mnie kulinarna fujara bez inwencji. W kółko karkówka i karkówka. No to się zdziwią.

A Grześ niech nie będzie taki do przodu; od razu wiedziałem z kim mam przyjemność.
Zbyteczna nawet była fotka zaszczycającego Pana Premiera.
Wiedziałem już, gdy nie zdejmując nogi z gazu, na tej nowopowstającej autostradzie, rozjechałaś mię na cacy. Kultowy symbol Mireksa na masce sportowego furaka rozerwał mnie na strzępy.

Dobrze, że u nas piszesz, bo tu ludzie mili, otwarci i przyjaźni.
Nie to co w salonie.
Trochę dziwie się, że jeszcze pozwalasz Mirkowi tam zaglądać. Podobno jacyś pisowcy całkiem poważnie mu grozili.
Sam byłem, jak i on, mocno tym strwożony.
No, ale odważnego masz chłopa. Naprawdę odważnego.

Dobrze byłoby kupić jakiegoś pieska z wyglądem. Pomyślcie o tym.
Jakby co, mam jednego takiego na oku. Wystarczy tylko dać znać na priva.

I słuchaj Gretchen; najgorsi to ci niby przyjacielscy. Bo to prawda, sam się raz zawiodłem. Ciężko to przeżyłem. Jeszcze dziś trudno mi o tym mówić...

A wracając jeszcze do polędwiczek: co do nich?
Raczej nie wino, bo to jakieś takie… pretensjonalne.
A do konsumpcji lepiej żłopnąć browca, nieprawdaż?

Tobie dobrej nocy, a Mirkowi spokojnej.

Ps.
Gretchen; ciocia Laura ma wole i wcale nie jest nim zachwycona, więc
zupełnie Cię nie rozumiem, ale pozdrawiam serdecznie


Yassa

Jak Pan nie umie odmieniać rzeczowników zgodnie z polską gramatyką, to ja nic nie poradzę.

Jak Pan woli, od wola nie odróżnia, to też nic nie poradzę.

Tak na marginesie zapytam: co też Pana tak boli Gretchen?

Proszę się na wyżyny intelektualne nie wzbijać, Panie Yasso. Mówiąc najoględniej okropnie mnie to drażni, jak ktoś się do mnie doczepia bez powodu, gdyż taką właśnie ma fantazję.

Ale widać na tym to polega.

Cholera, to chyba nie dla mnie.


yassa

popisujesz się zjadliwością jak jakiś gówniarz.
Przedobrzyłeś deczko i poniosło cię poza bandę.
Puknij się w makówkę, człowieku.


inka

skoro to twój debiut, to życzę dobrych klimatów.
I może rzeczywiście unikaj polityki.
Sama widzisz że nie ma lekko, szkoda nerwów na głupie utarczki.


Gretchen,

zauważyłem, że do jednego z blogerów zwróciłaś się per przyjacielu, sam mając
podobne doświadczenie, cytuję; “A ten Stopczyk to duży zawód, mówię Panu …duże rozczarowanie…moja osobista klęska.” pozwoliłem sobie, na tak bulwersujący Ciebie komentarz.
Nie znałem wówczas Twojego najnowszego tekstu. A ten, choć zupełnie dla mnie niezrozumiały, ujawnia Twoje duży zaangażowanie emocjonalne. A wobec takiego nie pozwoliłbym sobie nigdy na uwagę jak wyżej

Co zaś tyczy się drugiej kwestii, to wiemy doskonale, że zrozumienie rozmówcy nie stanowi żadnej bariery dla wolności słowa, zwłaszcza w blogosferze.

Przepraszam i pozdrawiam


MegaBicie,

znowu cytat, tym razem z naszego TXT klasyka: “....tyle interpretacji, ile tekstów…”.

Przesyłam również wyrazy szacunku


re: Polędwiczki wieprzowe w zalewie miodowo-musztardowej

myaso = ubytstwo


E tam od razu klasyka,

jaki tam klasyk?
Nic nie znaczący element mało znaczącego obszaru w necie acz powodującego czasem dużą ekscytację u kilku osób.

pzdr


No dużą Grzesiu

Że tak zapytam, nie jest Ci trochę wstyd? Co?

Tak pytam, bo wielu już zapytałam. Milczą owieczki, albo papierki wysyłają.
I dobrze, nie chcę z nimi rozmawiać.

A Ty?


Gretchen, ja myślę sobie,

wstyd?

Wiesz, zajrzyj do mojego tekstu co będzie tu za jakiś czas.

I jak czytałaś to co czytałaś, to wiesz, że nie mam powodu się wstydzić.

Ni w obec ciebie ni wobec nikogo innego.
A i nie ma takich rzeczy tam, których bym nie mógł napisać tu


Grzesiu

Do tekstu oczywiście zajrzę, jak zawsze.

I Tobie mogę podziękować. Jeszcze dwóm osobom, ale może będę miała okazję.

Z tym wstydem chodziło mi o to, że pojawia się taka formuła jak czytałaś to co czytałaś . Naprawdę nie widzisz? Nie czytałeś?

Grzesiu, nie można się podpisywać pod wszystkim, nawet nickiem. Wybacz ton ciotki rozklekotki…

Niekiedy wystarczy gdzieś być, żeby to był powód do wstydu.

Zamknięte drzwi dają poczucie bezpieczeństwa.

Miałam taką sytuację w podstawówce, że obgadywałyśmy obrzydliwie koleżankę, a nagle ona weszła do pokoju i powiedziała: macie pecha, wszystko słyszałam.

He he


Gretchen, może cię zdziwię,

ale zgodze się z tobą.

W tej formule i w tym co cię oburzyło było i jest od początku niebezpieczeństwo.

I na to niebezpieczeństwo zwracałem uwage i ton zmaknięcia i wyższości mi się nie podoba, bo ja się lepszy od nikogo przez to gdzie piszę nie czuję.
I nie chcę.

I rozumiem ciebie, acz moim zdaniem idziesz za daleko.

Ale zajrzyj do mnie, bo nie ma co spamowac w tym wątku, szczegónie, ze lekko i sympatycznie tu było.

P.S. Mój tekst już jest.W archiwum, bo jest zbyt osobisty.

Pozdro.


Subskrybuj zawartość