Kawał rzetelnej, chińskiej propagandy

„Dopóki jestem w stanie kontrolować emisję pieniądza w danym kraju, nie dbam o to, kto w nim stanowi prawo.” – Mayer Rothschild

Wojna_o_pieni__dz300px.jpg

I. Propaganda faktu

Podczas lektury legendarnej już książki Song Hongbinga „Wojna o pieniądz. Prawdziwe źródła kryzysów finansowych” towarzyszyły mi zmienne refleksje i odczucia. Najpierw było zachłyśnięcie się precyzją wywodu i analitycznym podejściem do historii kreacji pieniądza jako długu – począwszy od założenia Banku Anglii w 1694 roku, a skończywszy na systemie rezerw cząstkowych, ostatecznym porzuceniu parytetu złota i obecnym szaleństwie spekulacyjnym zakończonym krachem w 2008 roku. W międzyczasie natomiast mamy bezpardonową i często krwawą wojnę o ekonomiczną (a więc i polityczną) władzę nad kolejnymi państwami, do której to władzy kluczem jest pieniądz i kontrolowanie jego emisji. Stopniowo jednak, w miarę lektury, zaczęły narastać we mnie wątpliwości… aż doszedłem do wniosku, którego owocem jest tytuł niniejszej notki. Mamy mianowicie do czynienia z kawałem rzetelnej, chińskiej propagandy.

Od razu dodam, iż powyższa konstatacja w niczym nie umniejsza merytorycznych walorów dzieła chińskiego analityka finansowego. Przede wszystkim bowiem Song Hongbing prezentuje fakty. Autor rzadko zapuszcza się w spekulacje – czyni to głównie przy okazji omawiania licznych zamachów na prezydentów USA (miały za nimi bez wyjątku stać kręgi bankierskie, gdy przywódcy ośmielali się prowadzić politykę wbrew ich planom), czy podnosząc tezę o dążeniu międzynarodowej finansjery do utworzenia Rządu Światowego, czego zwieńczeniem miałaby być nowa, ogólnoświatowa waluta. Te dygresje są zresztą uprawdopodobnione licznymi poszlakami – ale, jako się rzekło, otrzymujemy nade wszystko fakty składające się na fascynującą opowieść – i to takie, o których nie wspomina się w „oficjalnej” ekonomii czy gospodarczych rubrykach gazet.

I właśnie w tym tkwi siła propagandowego przekazu Song Hongbinga. Kto twierdzi, że propaganda musi być kłamliwa? O wiele większą moc oddziaływania ma propaganda misternie utkana z niewygodnych lecz prawdziwych danych, które strona przeciwna najchętniej zamiotła by pod dywan. Dlatego też propagandę Song Hongbinga nazwałem „rzetelną”. To propaganda faktu.

II. Wojna ekonomiczna

W czyim imieniu i przeciw komu wytacza zatem swe działa Song Hongbing? Otóż Autor nie kryje, że pisze w interesie Chin – wrogiem zaś w toczącej się ekonomicznej wojnie jest patologiczny system finansowy skonstruowany na przestrzeni stuleci przez zachodnich bankierów.

U źródeł całego zła stoi emitowanie przez prywatne banki centralne pieniędzy jako swoistych skryptów dłużnych rządów wobec tychże banków pod zastaw przyszłych podatków obywateli. W tym modelu budżet państwa staje się przepompownią bogactwa – obywatele myślą, że płacą podatki rządowi, by ten za nie realizował swe zadania, w praktyce zaś płacą te podatki instytucjom finansowym wobec których rządy poszczególnych krajów mają wieczysty, wciąż rosnący i niemożliwy do spłacenia dług. Dług ten powstaje w momencie emisji pieniądza, dla którego zabezpieczeniem są rządowe papiery wartościowe. A gwarantem rządowych papierów są podatnicy.

Do tego dochodzi emisja „prywatna” banków, napędzająca przy okazji inflację. Generalnie, polega ona na tym, że wąska grupa finansowych oligarchów jest w stanie za pomocą dostępnych im narzędzi ekonomicznych w krótkim czasie nadąć „bańkę spekulacyjną”, by nagle, w dogodnym dla siebie momencie, przekłuć ją powodując krach – jest to etap realizacji zysków kosztem graczy, którzy „umoczyli” i nazywa się go w żargonie „strzyżeniem owiec”. Weźmy np. kredyt jako narzędzie tworzenia pieniądza – kredyt zaksięgowany po stronie „aktywów” banku oznacza de facto powstanie pieniądza – plus instrumenty pochodne, z których każdy staje się księgowym „aktywem” napędzającym dalszą kreację... W pewnym momencie wystarczy „odciąć prąd” – i gotowe. W ten sposób załatwiono np. Japonię i inne gospodarki wschodnioazjatyckie.

Ten mechanizm z punktu widzenia Chin jest potencjalnie bardzo niebezpieczny. Dlatego Song Hongbing przeciwny jest otwieraniu się chińskiego systemu finansowego na napływ spekulacyjnej pseudo-prosperity. W odpowiedzi na zagrożenie Autor postuluje powrót do kruszców jako ostatecznej formy bogactwa – i pieniądza emitowanego przez państwo, a nie prywatne instytucje. Pieniądz taki miałby pokrycie w rezerwach złota, nie zaś w długu, który oznacza kreację „z niczego” pod zastaw przyszłych zobowiązań.

III. Prawda i przemilczenia

Aby uzasadnić swe stanowisko, Song Hongbing prowadzi nas przez stulecia „wojny o pieniądz”, opisując drogę bankierskich elit z Rothschildami na czele, do zdobycia realnej władzy, opisanej stwierdzeniem Mayera Rothschilda: „Dopóki jestem w stanie kontrolować emisję pieniądza w danym kraju, nie dbam o to, kto w nim stanowi prawo.” Ujawnia zakulisowe działania oraz sens kolejnych celowo indukowanych kryzysów, które każdorazowo kończyły się poszerzeniem bankierskich wpływów na międzynarodową skalę. Do pewnego momentu ogranicznikiem był parytet złota – dopóki ktoś nie wpadł na pomysł, zrealizowany przez Keynesa oraz jego następców, że „złoto to barbarzyński przeżytek”. Wszak o wiele więcej pola manewru daje pieniądz fiducjarny – czysto matematyczny twór oparty na arbitralnie ustalanych przelicznikach. W momencie upadku systemu z Bretton-Woods w 1971 roku i ostatecznym wycofaniu się Ameryki z parytetu złota, wrota przed ekonomiczną destrukcją zostały otwarte ostatecznie.

Jak już nadmieniłem, Song Hongbing nie kryje, że jest patriotą, którego działania podporządkowane są chińskiej racji stanu. A najlepsze, że nie musi kłamać – wszystko co opisuje jest jak najbardziej weryfikowalne. Dlatego też, proszę zauważyć, nikt z gospodarczego mainstreamu świata Zachodu z nim nie polemizuje. Potencjalni polemiści chcący wystąpić w interesie światowego bankierstwa musieliby odnieść się merytorycznie do danych dotyczących systematycznej grabieży („strzyżenia owiec”) jaką jest obecny system finansowy oraz jego grzechów z przeszłości. I z tego powodu oficjalny przekaz woli „Wojnę o pieniądz” przemilczać.

Przemilczenia jednak zdarzają się również Autorowi książki. Przykładowo, opisując futrowanie Hitlera przez rekinów z Wall Street, pomija rolę tychże w zwycięstwie komunizmu w Rosji (a jak miało się to w przypadku Chin?). Przy okazji demaskacji łupieżczego modelu „transformacji ustrojowej” byłych demoludów nie wspomina o systemowej niewydolności socjalistycznej gospodarki. Gdy pisze o Chinach, nie znajdziemy choćby szczątkowych wzmianek o społecznych kosztach gospodarczego „boomu” i quasi-feudalnym charakterze chińskiego kapitalizmu. Cóż, propaganda wojenna, nawet najrzetelniejsza, również wymaga ofiar – w tym przypadku wyeksponowania tylko jednej strony medalu kosztem całościowego obrazu. Jednak tego, co zostało w „Wojnie o pieniądz” opisane wystarczy, by sięgnąć po tę pozycję. I to niejeden raz.

Gadający Grzyb

Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/

Średnia ocena
(głosy: 1)

komentarze

Panie Gadający Grzybie!

Chyba sobie sprawię tę książkę, choć podejrzewam, że pozostanęprzy swoim poglądzie na nieefektywność złota, jako wskaźnika bogactwa.

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Ciekawość

że żadnej z czterech dotąd wydanych książek w tej serii nie da się kupić w Amazonie czy Apple-u w wersji elektronicznej, natomiast w wersji papierowej (w Amazonie) dostępne są jedynie: 1 i 2 po polsku, 2 i 3 po chińsku — i to wszystko! Wpis w Wikipedii jest tylko w 3 wersjach językowych (poza chińską) i do tego tylko polska wersja wymienia wszystkie cztery tomy. Więc albo ta propaganda jest zbyt dobra i musi być zamilczana, albo została jej już dorobiona wystarczająco duża gęba antysemickiej teorii spiskowej.


@JM

jjmaciejowski

Chyba sobie sprawię tę książkę, choć podejrzewam, że pozostanęprzy swoim poglądzie na nieefektywność złota, jako wskaźnika bogactwa.

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)

pozdrawiam

Przeczytaj – może zmienisz zdanie :)

Gadający Grzyb


@sergiusz

Przypuszczam, że chodzi o zamilczenie. Podobno jest wersja anglojęzyczna, ale trudno ją zdobyć. Po polsku ukazały się pierwsze dwie części.

Co do antysemickiej teorii spiskowej – autor po prostu informuje o pochodzeniu etnicznym wielu bankierów – nie robi z tego żadnego “żydowskiego spisku”, pisze natomiast jak najbardziej o różnych spiskach bankierskiej międzynarodówki.

pozdrawiam

Gadający Grzyb


GG

Zamilczanie to trochę taki (za) gruby wytrych, który w sumie niewiele wyjaśnia. Bo kto komu broni przetłumaczyć z oryginału i wydać w dowolnym kraju, skoro w takiej Polsce się dało? Dla mnie jest zwłaszcza ciekawe skąd dokładnie bierze się to, co napisałem o “dostępności” w największej księgarni świata oraz to, że akurat polska wersja definicji w Wikipedii jest najbardziej precyzyjna. Na swój sposób fascynujący zbieg okoliczności. Co do gęby antysemityzmu i zaszufladkowania do teorii spiskowych, to miałem na myśli treść i ton komentarzy i “recenzji” rozpowszechnianych na Zachodzie – swoją drogą ciekawe na co komu i skąd recenzje, skoro książki w danym języku nie ma. Nic się nie zgadza, Panie, a zwłaszcza kasa! :)


Sergiusz

No właśnie ten brak dostępności to element “zamilczania na śmierć” – przecież w Polsce mainstream robi dokładnie to samo. Stary numer.

pozdrawiam

Gadający Grzyb


Panie Sergiuszu!

Nikt nikomu nie zabrania. Tylko coraz mniej jest ludzi, których stać na poświęcenie czasu dla idei. Coś jeść trzeba, a za tłumaczenie kasy się nie dostanie. Ciekawe natomiast jest, dlaczego Chińczycy sami nie przetłumaczą tego i nie zarzucą tą propagandą świata „zachodniego”.

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


@JM

No właśnie – dlaczego tego nie robią? Song Hongbing to człowiek wysoko usytuowany w chińskich elitach gospodarczo-politycznych.

pozdrawiam

Gadający Grzyb


Panie Gadający Grzybie!

Może też chcą skorzystać na strzyżeniu baranów? Może już się przygotowują do wpowadzenia pax pekina? Nie wiem, ale jest to istotne pytanie.

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Subskrybuj zawartość