W piekarni?

W piekarni?

Widziałem burdel i piekarnię
I umierałem w październiku
Czułem się wtedy dosyć marnie
Ot, zwykły los cyklofreników

(uprzejmie zwraca się uwagę, że to jest poezja i jako taka nie przyjmuje krytyk, że jakieś słownictwo jest omnipotentnie przestarzałe)

Pino: ustaliłyśmy z Bucem, że kiedyś pójdziemy się na tydzień położyć do Tworek.
Kacper: jesteś pewna, że po tygodniu was wypuszczą?
Buc: ale trafimy tam przypadkiem, bo jesteśmy zdrowe, czy same się dobrowolnie zgodzimy?
Pino: my jesteśmy zdrowe? jesteś alkoholikiem z początkami anoreksji, a ja mam skłonności psychotyczne i afektywną dwubiegunową
Buc: oj, zdrowe tak ogólnie
Kacper: a ja jestem asystent psychiatryczny Kaczątko, dwudziestkę haloperidolu i kaftaniki dla tych pań
Pino: potem napiszę o tym opowiadanie
Buc: nie wiem, czy dla innych pacjentów spotkanie z nami nie skończy się trwałymi urazami psychicznymi
Pino: tak, to z moralnego punktu widzenia bardzo poważny problem


Codziennik Gretchen: 1 lutego By: Gretchen (15 komentarzy) 2 luty, 2010 - 02:22