No i wypiłem to piwo:)

No i wypiłem to piwo:)

znaczy zjadłem tę żabę.
Dokładniej mówić żabie udka to były.
Wcale nie było to takie obrzydliwe jak Gre pisała (acz muszę zajrzeć do twojego starego tekstu, bom zapomniał jak ty żabę opisywałaś.)

Moja żaba w restauracji wyglądała tak, że były to w takim ciekawym naczyniu (na dole paliła się świeczka i podgrzewała ciągle te udka)
Żabie udka były w cieście usmażone, poza tym w pikantnym sosie wraż z różnymi warzywami (papryka, cebula itd) to było, do tego ryż jako dodatek był.

Smakowało nieźle, acz nie jadło się zbyt wygodnie, bo udka były długie i cienkie i mięsa na nich niewiele, ale doświadczenie ciekawe.

W menu sa jeszczo żabie udka smażone na maśle (sic!Gretchen pewnie się cieszy z tego masła i z tej żaby:)) i czosnku.

W następnym tygodniu spróbujem, to napiszem, co i jak:)


"Effatha!" - poldka receptura na wypalenie i zmęczenie życiem.. . By: poldek34 (34 komentarzy) 6 wrzesień, 2009 - 10:56