-->Telemach

-->Telemach

telemach

czy tylko patrzysz? Zdumiewa mnie łatwość klasyfikowania ludzi, Pana nie?
Byłbym Panu niezmiernie wdzięczny, gdyby posługując się przykładem powyżej wymienionego, hm, przykładu, wyjaśnił w kilku słowach na czym polegał komunizm tego komunisty. Jakie szczególne cechy czyniły z niego komunistę, z czego się ta jego immanentna komunistyczność brała i jak się uzewnętrzniała.
(To nie jest zaczepka. To wstęźp do większej całości )

Nie napisałem jego nazwiska, bo to nie jest najwazniejsze, a jestem też pewny, że przynajmniej jedna z osób, która tu pisze/kiedyś pisała miała okazję zapoznać się z metodami jego pracy dodatkowej, o charakterze administracyjnym, na pewnej warszawskiej wyższej uczelni. W każdym razie polski komunista, “ten” polski komunista, to członek struktur partyjnych (od pewnego momentu dosyć wysokiego szczebla), aktywnie utrwalający władzę ludową w latach 70-tych i 80-tych, korzystający z możliwych przywilejów systemu, potem ważna postać pilnująca interesów gospodarczych i politycznych postkomunistów, typowa szara eminencja, która rozprowadzała kasę i wpływy podnoszącej głowę “jaczejki” (za Panem). Zawsze na stanowisku dzięki poparciu, z klucza, do zadań specjalnych, zaufany człowiek tych samych ludzi od 40 lat.

Tylko, proszę, niech mi pan nie pisze że należał do partii. Potrafię wytrząsnąć z rękawa trzy tuziny najbardziej zagorzałych antykomunistów, którzy też należeli swego czasu do tej jaczejki. Ponieważ ( w przeciwieństwie do większości zawodowych antykomunistów, którzy wyrośli z pieluch w okolicach 1989 roku) miałem okazję pożyć w tamtych czasach, mogę pana zapewnić, że do partii należeli wyłącznie antykomuniści. Widziałem też pochody pierwszomajowe z milionami uczestników (w skali kraju) – wszystko antykomuniści i w zasadzie ofiary systemu (jak można się było przekonać prywatnie, a potem nawet publicznie).

Powinienem to napisać już wcześniej, bo w gruncie rzeczy nie wiem, czego Pan ode mnie oczekuje. Czy mamy powtarzać argumenty, które już padły i zdaje się dobrze sformułowały protokół rozbieżności? Wobec powyższego fragmentu jestem też trochę bezradny. Tak mówią ludzie, którzy de facto zacierają granice między PRL i obecnym państwem, sugerując że PRL był etapem w historii Polski jak poprzednie; dziś to rzecz dla historyków ustroju. To z kolei pociąga za sobą wykluczenie osądu i jasnego postawienia granicy, co było “dobre” a co “złe”. W 1990 r. coś się jednak zmieniło, z jakiegoś powodu ktoś uznał ten rok za ważny (inna sprawa, czy z perspektywy czasu zasadnie).

Odrzucam Pański sposób myślenia. Tak jak odrzucam teorię o “antykomunistach”, którą Pan tu promuje. Proszę Pana, w tym kraju żyli i żyją ludzie, którzy opierali się Sowietom i sowietyzacji; byli wrogami komuny we wszystkich jej “ludzkich”, czy “nieludzkich” obliczach. Ten sprzeciw często miał przy tym charakter intelektualny. Bez zapośredniczenia więzienia, czy łagru. Na to wszystko nakładała się praktyka dnia codziennego i świadomość sowieckiej kolonizacji, ale zdarzało się, że był to tylko dodatek, egzemplifikacja, potwierdzenie, a nie zawsze pierwotna przyczyna niezgody. Dlatego też ci ludzie dziś ponuro się śmieją, kiedy słyszą, że bycie opozycjonistą, to np. tyle co bycie rewizjonistą. Rewizjonizm nie jest żadną zasługą, czy powodem do dumy, przecież w tym samym czasie działacze niepodległościowi siedzieli w więzieniach albo byli spychani na margines życia społecznego. Piję oczywiście do Kołakowskiego i dzisiejszych pieśni nad jego słynnym rewizjonizmem. Zapomnieliśmy, że w tym samym czasie ubecja ścigała za słuchanie radia, żołnierze AK żyli w nędzy, a więzienia były pełne antykomunistów (ale tych innych, niż wspomniani przez Pana; bardzo często siedzieli w więzieniach jako kryminaliści, nie mogli pisać w tym czasie książek). Inne światy, niestety piszemy o innej rzeczywistości.

Zgodzę się też, że po 1990 r. środowiska niepodległościowe były starannie zagłuszane, nie miały forum wypowiedzi, wyśmiewano i wyszydzano ich rolę. oficjalna wersja historii III RP przyjmuje, że bezkrwawa rewolucja dokonała się rękoma grupy kilku wspaniałych bohaterów, którzy przewodzili Solidarności i pokonali/oszukali reżim (jednak reżim). Ale można też przyjąć inną perspektywę. Rewolucja dokonała się rękoma tysięcy bezimiennych bohaterów, którzy ryzykowali coś więcej niż zakaz pisania w celi (np.: pracę, pracę żony, szlaban na pracę naukową, brak środków do życia), o których się dziś nie chce pamiętać, którym chodziło o nieco inną Polskę, niż ta zaprojektowana przez “dzieci komunistycznych funkcjonariuszy”. Wśród nich byli oczywiście partyjni, a jakże. I bardzo dobrze, że byli. I dlatego dekomunizacja ich nie powinna obejmować. Jeśli kiedyś zostanie ona jeszcze przeprowadzona, powinna objąć aparat partyjny i “zasłużonych” działaczy na rzecz nowego lepszego świata. Ci, co zostawili szajkę, również powinni być traktowani inaczej (oczywiście nie chodzi mi o to, że zostawili ją w 1989 r., chodzi raczej o Hodyszów). Jestem zwolennikiem takiej dekomunizacji, bez względu na ograniczenia czasowe, to znaczy do momentu, kiedy ostatni ubek albo inny zasłużony krajowy komunista (utrwalacz władzy ludowej) będzie pełnił jakąś funkcję publiczną.

Zgodzę się natomiast że owi krajowi prominenci mogli być dobrymi mężami, kochającymi ojcami, mogli płakać na pogrzebach i pomagać potrzebującym. To jest jednak w tym kontekście bez znaczenia. Idea lustracji i dekomunizacji wykracza poza wymiar indywidualny. Dyskusja na ten temat też się odbyła, więc chyba nie ma sensu powtarzać.

Pańska wiara, że bycie przedstawicielem młodego pokolenia czyni z człowieka kogoś innego niż jego rodzic, który w domu słuchał Wolnej Europy a na pochodzie niósł potret Lenina na patyku półgębkiem przy tym opowiadając dowcipy polityczne – ta wiara rozczula mnie.

Widzę, że tropi Pan dziadka w Wehrmachcie. Nie wiem też z czego ma wynikać przypisywana mi wiara, która Pana “rozczula”. Z faktu, że chcę, aby funkcje publiczne sprawowali ludzie uczciwi, spoza postkomuszych układów (niezależnie od wieku)? Jeśli natomiast chce mi Pan powiedzieć, że następuje replikacja postaw konformistycznych rodem z PRL-u, to informuję Pana, że wiem. Zawdzięczamy to między innymi zaniechaniu dekomunizacji i lustracji na uniwersytetach, które przetrwały w stanie nienaruszonym i wychowują jak wychowywały. Młoda kadra akademicka, to w dużym stopniu klony swych miszczów. Wracam do poprzedniego punktu.

Widzi Pan – ja jestem głęboko przekonany, że w rozmaitych systemach Ci sami ludzie wylądują w zupełnie podobnych miejscach. Ze konformista pozostanie konformistą, karierowicz karierowiczem a dysydent i krytykant dysydentem i krytykantem.
Ze ten kto (gdyby urodził się 30 lat wcześniej) robił by karierę w wydziale propagandy KC obecnie będzie próbował ją robić w IPN-ie lub Fundacji Sorosa. Z podobnym wynikiem i skutkiem.
Ze ówczesny (komunistyczny) łapówkarz i dzisiejszy (demokratyczny) łapówkarz świetnie by się ze sobą dogadali.

Zdanie o tym, że wydział propagandy KC jest porównywalny z IPN uważam za haniebne. Niech pan to wykaże.

Ze nadajemy te tytuły komunistów (o zgrozo) z pewną dezynwolturą.

Kto konkretnie “nadaje z dezynwolturą”. Fajnie jest mieć dobre zdanie o sobie, o swoim życiu, o przeszłości. Wówczas jesteśmy skłonni posunąć się nawet do relatywizowania istoty PRL-u. Odpowiadam równie generalnie jak Pan “twierdzi”.

Zapewne zapyta Pan do czego zmierzam? Ano do tego Panie Referencie, żeśmy tak ogólnie (z Panem pewnie jest inaczej) nie dużo lepsi od tego radzieckiego morfinisty, który napisał sztukę teatralną pod tytułem Batumi. Jak Pan uważa, zasłużył na miano komunisty? Czy też nie? I (jeśli nie) – jaka jest ewentualnie różnica pomiędzy morfinistą i opisanym przez Pana przypadkiem?

Do czego Pan zmierza? Proszę napisać wprost, a nie za pomocą alegorii.

Pisze Pan że niezła świnia i beton. Nie wiem, nie będę dyskutował. Nauczyłem się ufać Pańskiemu osądowi. Pewnie ma Pan rację. Było by jednak ładnie gdyby z tego właśnie powodu go odstrzelić. A nie dlatego że był tzw. komunistą. Cokolwiek to znaczy.

Świnią i betonem był jako komunista. Na tym zrobił karierę, zarobił pieniądze, z tego żył.

Ukłony,


Z BÓLEM By: referent (37 komentarzy) 13 sierpień, 2009 - 19:41
  • Wiesz Bull szit co jest najlepsze? By: Mad Dog (16.08.2009 - 18:37)
  • -->Mad Dog By: referent (16.08.2009 - 18:34)
  • Yassa, Referencie By: Mad Dog (16.08.2009 - 18:29)
  • Merlocie, By: scroll (16.08.2009 - 15:44)
  • Yasso, By: merlot. (15.08.2009 - 20:41)
  • Joteszu, By: yassa (15.08.2009 - 20:06)
  • Panie Referencie, By: yassa (15.08.2009 - 19:53)
  • Panie Joteszu By: Agawa (15.08.2009 - 18:43)
  • -->Telemach By: referent (16.08.2009 - 10:50)
  • Pani Agawo droga, By: yassa (15.08.2009 - 15:06)
  • Pani Agawo, By: chamopole (15.08.2009 - 15:12)
  • Panie Yasso By: Agawa (15.08.2009 - 10:23)
  • SOBOTNI SEANS FILMOWY By: scroll (14.08.2009 - 20:36)
  • Panie Joteszu By: Agawa (14.08.2009 - 20:01)
  • Pani Agawo, By: chamopole (14.08.2009 - 19:07)
  • Pani Agawo, By: scroll (14.08.2009 - 19:00)
  • Panie Yasso By: Agawa (14.08.2009 - 17:08)
  • Jotesz - dziękuję. Naturalnie że obaj. By: telemach (14.08.2009 - 10:22)
  • Panie Referencie By: telemach (14.08.2009 - 10:14)
  • pierwszy cytat : “Widzi By: satanisław (14.08.2009 - 09:37)
  • Jednakowoż By: jarecki (14.08.2009 - 09:32)
  • Referencie By: jarecki (14.08.2009 - 09:31)
  • Z BÓLEM By: Agawa (14.08.2009 - 09:08)
  • Szczerze By: chamopole (14.08.2009 - 19:00)
  • -->Telemach By: referent (14.08.2009 - 09:14)
  • Panie Referencie, By: yassa (14.08.2009 - 08:40)
  • Merlot, Merlot By: telemach (14.08.2009 - 08:31)
  • -->Yassa By: referent (14.08.2009 - 08:52)
  • Szanowny Referencie By: telemach (14.08.2009 - 08:22)
  • Yasso, przeczytałem jednak. Podany przykład By: telemach (14.08.2009 - 07:42)
  • Pan Telemach By: merlot. (14.08.2009 - 06:22)
  • -->Telemach By: referent (14.08.2009 - 06:21)
  • Panie Referencie, By: scroll (14.08.2009 - 01:35)
  • Widzisz Referencie By: telemach (14.08.2009 - 00:03)
  • Referencie, By: merlot (13.08.2009 - 21:59)