To jednak nie jest aż takie proste.

To jednak nie jest aż takie proste.

“Rzec można (niczego nie ujmując cierpieniom niemieckich cywili), że twórcy „Gustloffów”, „Ucieczek” i „Kobiet w Berlinie” jadą na tym samym wózku, co Erika Steibach i Rudi Pawelka.”

Otóż nie zgodziłbym się drogi autorze. Nie można. Tzn. niby można ale jest to wygodne uproszczenie i problem w tym, że zgodzić się trudno. Te filmy – zajmują się istotnie ludzką krzywdą. Możemy naturalnie założyć, że chodzi tu tylko i wyłącznie o krzywdę niemiecką. Tak jednak nie jest. Przyglądając się z bliska recepcji w Niemczech mogę Cię zapewnić że nie były w ten sposób ani odbierane ani interpretowane.
I nie redukowałbym również “Kobiet w Berlinie” do wymiaru instrumentu propagandowego ziomkostw. Jest to film poruszający po 60 latach wymuszonego przez komunistów milczenia temat tabu. Temat, o którym nie wolno było w sowieckiej strefie nawet szeptać. Możemy naturalnie, zgodnie z ideologią krasnej armii uznać, że “się należało”. W myśl koncepcji o kolektywnej winie wszystkich Niemców. Po zapoznaniu się z pojedynczymi losami mogę Cię jednak zapewnić, że przeważnie ofiarami stawali się nie tyle dotychczasowi sprawcy, co Ci ,którzy byli słabi i bezbronni. Niezależnie od poglądów lub indywidualnych zachowań w III rzeszy.
Ukłony
T.


Zapomniane wypędzenia By: KriSzu (30 komentarzy) 13 maj, 2009 - 16:24