Ktosiu...

Ktosiu...

Walce, którą może jednak wygrał...Chcę bardzo w to wierzyć.

Wierzę w to, że nawet jeśli my nic z tego wszystkiego nie rozumiemy, jeśli jest w nas ten gwałtowny sprzeciw, to Michał wygrał. O tym myślę i tego się chwytam.

Nie dziękuj mi, proszę. Nie dziękuj.

Nie zapomnę o Nim. Nie można zapomnieć o Kimś tak ważnym, bliskim i dobrym. Żałuję, że nie zobaczę jak się śmieje, ale…

On nie przestał być. Może nawet nie oddalił się za bardzo. Może ma coś ważnego do zrobienia w innym miejscu chwilowo. Może komuś innemu jest potrzebny.
Z pewnością miał bardzo istotny powód, by tak nas zostawić w pół kroku, w pół słowa, w pół uśmiechu…

Mam nadzieję, że w wolnej chwili przeczyta te moje listy.
Niech robi z nimi co chce, są Jego.

Połączył w ostatnich tygodniach tylu ludzi, dotąd obcych sobie.
Teraz wszyscy jesteśmy nadal razem.

Taki Szpila.

Dziękuję Ktosiu za Twoją obecność, i za te słowa. Dziękuję, że zaglądasz i czytasz.

Coś mi się jeszcze po duszy błąka, ale znowu mi słów zabrakło…


PoCo By: Gretchen (24 komentarzy) 24 kwiecień, 2009 - 00:24