Sergiuszu,

Sergiuszu,

ja nie lubię tego miasta w którym się urodziłem. W którym moja rodzina żyje od wielu pokoleń.
Nie czuję z nim żadnych związków. Znam wiele bardziej klimatycznych miejsc w kraju.:)
Ale jest to najlepsze miejsce do obserwacji. I do wyzbycia się złudzeń.

Podam przykład:
Pewien czas temu w windzie prestiżowego apartamentowca spotkałem pana W.
Wymieniliśmy nawet kilka, grzecznościowych i zdawkowych zdań.

Wieczorem włączyłem sobie TVN24. A w nim Justyna Pohanke, z pomocą uczonego eksperta, tłumaczyła trudności jakie zaistniały z przesłuchaniem pana W. przebywającego, według niej, w Wielkiej Brytanii. Nie muszę dodawać, że ów W. to bohater dość głośnej afery, niezakończonej do dziś.
Wyjaśnienie tego fenomenu jest proste, bliskie stosunki z pierwszą rodziną w Polsce. Oni się lubią:) wspierają i czekają na przedawnienie…

A jako, że się krzątam sporo, widzę, że przypadków takim mało nie jest.

Pozdrawiam


Krach krain By: referent (9 komentarzy) 27 marzec, 2009 - 20:36