Panie Tarantulo

Panie Tarantulo

A ja akurat wolę sytuacje w demokracjach zachodnich, gdzie im niżej w hierarchi “publiczności”, tym ochrona obywatela większa. Natomiast osoby publiczne muszą niejako liczyć się nie tylko z byciem w świetle reflektorów, ale także z tym, że ostrze wymierzonej w nich krytyki będzie nie tylko przerysowaną kpiną, ale także radykalną przesadą, przekraczającą umownie rozumianą prawdę.

I tak to jest ustawione – pchanie się na świecznik, oznacza osłabienie “ochrony prawnej”. Świat, w którym dziennikarz każdą wypowiedż na temat osoby ewidentnie publicznej będzie musiał popierać wskazaniem dokładnych cytatów, bez możliwości pomyłki w zakresie przecinków, bo to sprowadzi na niego wyrok sądu… brrrr…

Panie Tarantulo – mieszkamy w zaścianku. W tej konkretnej sprawie, GW ten zaścianek pogłęcia, a Rz z nim walczy.


Obrona profesora Zybertowicza, czyli, jak „Rzeczpospolita” Naród przed Michnikiem ustrzec chciała. By: analityk (8 komentarzy) 28 listopad, 2008 - 13:35