Gretchen

Gretchen

Gretchen

Co do tego, że ja wiem, a Tobie się wydaje.

oj, nie popadaj w megalomanię. Tobie także wydaje się, że wiesz. Tylko swoje mniemanie opierasz na innych przeslankach. Niekoniecznie prawdziwych.

Tak sobie policzyłam, że gdzieś tak 1/3 życia spędziłam jak dotąd na zgłębianiu tematu. Studia, staże, książki, szkolenia i te wszystkie nudne i wielu do szczęścia niepotrzebne nudziarstwa. To raz.

może to również świadczyc o tym, że zmarnowałaś 1/3 zycia na coś, co nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością. Zauważ, że w podobnej sytuacji są wszyscy ci, którzy się zawodowo zajmują tym, że to obecność ludzi na Ziemi jest powodem tzw. efektu cieplarnianego. Czyli zajmują się bzdurą na resorach, co nie przeszkadza im tematu zgłebiać, publikowac wyników swoich przemyśleń i brać za to forsę od frajerów. Niestety- ilość czasu poświęconego na dowolną rzecz nie jest argumentem za jej prawdziwościa.

Dwa, że oprócz wyżej wymienionych to jeszcze mam coś co się nazywa praktyką, a co inaczej można nazwać uczeniem się od samych uzależnionych. I znowu sobie szybko policzyłam, że to są tysiące godzin przegadanych w skali tylko jednego roku. A było ich trochę więcej.

Jak wyżej. Nie jest to argument za tym, że twoja praktyka ma cokolwiek wspólnego z rzeczywistością. Dosyć oczywiste jest bowiem to, że ludzie, ktorzy ze względu na swoja slabość lubia jak ich ktoś przytula bedą postępowac tak, żeby to przytulanie trwało jak najdłużej. Zwłaszcza w sytuacji, w której odstawiają cos, z czym im było bardzo dobrze. To sie nazywa rekompensowanie. Zresztą, jaką wartośc tak na dobra sprawę maja opowieści ludzi, którzy sa na tyle słabi, że nie potrafia opanować swoich upodobań i, niech będzie, nałogów?

Dodaj sobie jeszcze drugie tyle przeznaczone na rozmowy z rodzinami tychże i masz mniej więcej jakiś obraz.

mam obraz jak najbardziej. Obraz ludzi, którzy szarpią się (rodziny) z ancymonami, którzy są słabi i ciamajdowaci, ktorzy szukaja zewnetrznych przyczyn swojego upadku. Te rodziny przeżywają piekło. Wiem cos o tym, bo zajmowałem sie bardzo długi czas alkoholikiem. I widziałem co się dzieje z rodziną takiego czlowieka. Co nie zmienia faktu, że tu nie ma mowy o żadnej chorobie, a o zwykłym braku woli, w wielu przypadkach dodatkowo podsycanym przez terapeutów. Często nieświadomie, ale jednak.

Reasumując to daje mi dość solidne podstawy do tego, żeby móc ocenić ile wie osoba z którą rozmawiam, albo której tekst czytam.

byc może, a byc może nie. Natomiast nadal nie wyczytałem anie jednego argumentu przemawiającego za tym, że “nałóg” to choroba a nie efekt slabości charakteru.

Z wielu powodów ludzie się różnią. Wiedza na określony temat może być jednym z kryteriów.

oczywiście

Twoja teza jest taka, że uzależnienie nie istnieje. Z tego wysnuwasz drugą tezę, że kwestia leczenia to pieprzenie w bambus, bo wystarczy sobie powiedzieć “NIE”.

jak najbardziej. Swoje twierdzenie wywodzę z empirii w całości.

Stawiasz pytanie:

“proszę o jakiś przykład uzależnienia, które jest nie do przezwyciężenia przy pomocy silnej woli i jednoznacznego powiedzenia sobie NIE.”

Nie ma na nie prostej odpowiedzi.

nie ma na to żadnej odpowiedzi

Uzależnienie to z jednej strony to wszystko co się wiąże z działaniem substancji (czy zachowania) na organizm w sensie fizjologicznym, a z drugiej skomplikowany kocioł psychologicznego bałąganu w człowieku.

nie twierdze inaczej, jak najbardziej. Spozywane substancje oczywiście uszkadzają organizm (w mniejszym lub większym stopniu), i nie sa bez wpływu na proces decyzyjny. Ale co to ma wspólnego z chorobą?

Dodaj sobie do tego, że całe to uzależnienie ma charakter zaburzenia postępującego co oznacza, że z czasem jest coraz gorzej.

No i co z tego? Nadal na dowolnym etapie można powiedziec sobie NIE i to wystarcza. Zresztą, wystarczy, że ktos z zewnatrz powie nam nie i wpakuje np. do szczelnie zamknietej piwnicy. I co sie dzieje z gosciem, który nie dostanie swojego specyfiku? Umiera? Nic z tych rzeczy.

Dlatego u alkoholików głęboko uzależnionych następują nieodwracalne zmiany organiczne, które nie dają szans na powrót do takiej jakości życia jaką miałaby ta sama osoba rozstająca się z alkoholem odpowiednio wcześniej.

oczywiście, tak samo jak urwanie nogi granatem. Co nie ma znaczenia w sytuacji, w ktorej mówimy o chorobie jako nałogu. Organizm alkoholika jest zwyczajnie zniszczony stałym i nadmiernym truciem. Tak samo może być z organizmem parkieciarza, który maluje podłogi klejem i lakierem. W przypadku parkieciarza nawet szybciej niż w przypadku alkoholika (zwłaszcza do lat 90 zanim sie nie pojawiły te nowe, mniej trujace lakiery). A mimo wszystko a mimo wszystko nie ma żadnego syndromu parkieciarza etc. Warto sobie uświadomić, że organizm ludzki może zostac zniszczony na tysiąc róznych sposóbów. Natomiast sam nałóg to brak woli do zapanowania nad swoimi zachciankami. I to oczywiście może przybrać rózne formy, jak chocby takie, jak to Pilch opisuje co nie oznacza, że niezależnie od formy jest to przejaw słabości woli i z choroba nie ma nic wspólnego.

Wiesz, że u alkoholików zmienia się metabolizm?

jasne, u sportowców tez. I kobiet w ciąży.

Że u seksoholików orgazm działa na mózg podobnie jak alkohol czy narkotyki?

jasne i co z tego?

Że mózg uzależnionego działa inaczej na poziomie neuroprzekaźników czyli elektryki?zy nie da sie nad tym zapanować?

Przy czym samo odstawienie substancji czy odmówienie sobie jakiegoś rodzaju zachowań to tylko wstęp do zobaczenia własnego wewnętrznego spustoszenia.

jasne, warto o tym pamietac, że piwo, którego sie nawarzylo nalezy wypic. Terapeuta do tego nie jest potrzebny. Wystarczy mieć jaja i nie byc ciamajdą.

Picie, ćpanie, seksohlizm, hazard czy cokolwiek innego to tylko środek do celu. To są jedynie sposoby.

no własnie, jaki to cel? I gdzie sa wirusy chorobowe, ktre to powodują? Albo bakterie jakies? Nie ma? Oooo!

Oczywiście są ludzie, którzy sobie z tym radzą sami. Jest jednak wśród nich bardzo wielu, którzy działają połowicznie – odmawiają sobie tego co robili dotąd i wydaje im się, że jest po sprawie. Najczęściej nie jest.

to niech nie robia połowicznie tylko do końca.

To jest istota uzależnienia. Dlatego niewiele ma to wspólnego z silną wolą.

ma wszystko wspólne z silna wola a ty, niestety, nie wykazałas niczego przeciwnego

Dlatego łatwiej jest skorzystać z pomocy niż zmagać się samemu.

jasne, że łatwiej, czy ja mówię, że nie? Tyle, że rzeczy trwałe i dobre NIGDY nie przychodzą łatwiej.

Żeby była jasność. Ja nigdzie nie napisałam o konieczności korzystania z pomocy psychoterapeuty. Nigdzie też nie pisałam co myślę o polskim systemie pomagania uzależnionym. Ani o tym jak powinen być finansowany.

ja ci nic takiego nie zarzucam przecież. Napisałem, że oparłaś swój text na bazie- “Artur nie ma racji bo nie”. I tyle.

Nie zgadzam się z postawionymi przez Ciebie tezami. Tyle.

nie musisz, nie ma takiego prawa w Polsce, żeby było trzeba. Natomiast jestem zainteresowany tym, by sie dowiedziec, dlaczego sie nie zgadzasz. Póki co ugruntowujesz swoje “bo nie” mówiąc to głośnie i wolniej. Niepotrzebnie, ja zrozumiałem juz poprzednim razem. Ale odpowiedzi na pytanie “dlaczego” jak nie było tak nie ma

Pozdrawiam


Gretchen porażona czyli co też można w sieci przeczytać By: Gretchen (104 komentarzy) 19 maj, 2008 - 20:58
  • Panie Joteszu By: Gretchen (20.05.2008 - 12:46)
  • O Jezu! By: chamopole (20.05.2008 - 13:15)
  • Panie Joteszu By: Gretchen (20.05.2008 - 12:14)
  • Szanowna Terapeutko! By: chamopole (20.05.2008 - 12:04)
  • Panie Yayco By: Gretchen (20.05.2008 - 12:02)
  • Panie Zenku By: Gretchen (20.05.2008 - 11:46)
  • Pani Gretchen, By: yayco (20.05.2008 - 11:12)
  • Szanowna Panie Gretchen By: 19zenek (20.05.2008 - 03:56)
  • aha, By: tecumseh (19.05.2008 - 23:21)
  • Panie Lorenzo By: Gretchen (19.05.2008 - 23:13)
  • Grzesiu By: Gretchen (19.05.2008 - 23:11)
  • Panie _siędzie_ obok, Pani Gretchen, By: germania (19.05.2008 - 22:58)
  • Hm, By: tecumseh (19.05.2008 - 22:57)
  • Panie Lorenzo By: Gretchen (19.05.2008 - 22:52)
  • Grzesiu By: Gretchen (19.05.2008 - 22:45)
  • Panie Igło By: Gretchen (19.05.2008 - 22:38)
  • Panie Yayco By: Gretchen (19.05.2008 - 22:28)
  • Lomatko, Panie Gretchen By: germania (19.05.2008 - 22:10)
  • Widzę, że Panowie się dobrze czują i bardzo dobrze! By: Gretchen (19.05.2008 - 22:06)
  • Panie Lorenzo, By: yayco (19.05.2008 - 22:02)
  • Szanowny Panie Yayco By: germania (19.05.2008 - 21:56)
  • Może być, Panie Igło, By: yayco (19.05.2008 - 21:58)
  • Ale z tego co pan napisałeś By: igla (19.05.2008 - 21:48)
  • Panie Igło, udręko mojej starości, By: yayco (19.05.2008 - 21:47)
  • Panie Igło, By: yayco (19.05.2008 - 21:44)
  • Panie Grzesiu By: igla (19.05.2008 - 21:41)
  • Panie Grzesiu, By: yayco (19.05.2008 - 21:37)
  • Panie Yayco By: igla (19.05.2008 - 21:33)
  • Panie Yayco, By: tecumseh (19.05.2008 - 21:28)
  • Panie Igło, By: yayco (19.05.2008 - 21:27)
  • Panie Yayco, By: tecumseh (19.05.2008 - 21:24)
  • Panie Yayco By: igla (19.05.2008 - 21:22)
  • Gretchen, By: tecumseh (19.05.2008 - 21:20)
  • Czy można uzależnić się By: igla (19.05.2008 - 21:16)
  • Pani Gretchen, By: yayco (19.05.2008 - 21:14)