Odys,

Odys,

Odys: “Kościół dostał od Chrystusa konkretną misję. Ma być solą. Światłem. Ma głosić Ewangelię. Nie pamiętam ani jednego zalecenia, by Kościół miał administorwać.
To duży problem, IMHO.

Bo od Boga (przez Kościół) potrzebujemy kokretnego ratunku z egzystencjalnej śmierci. Nie pieczątki i wpisu do ksiąg.”

To jest problem – zgadzam się, że można odnieść wrażenie, że biurokracja “pożarła Ducha”.

Jest to – powiem – poważny problem jak “wyprodukować Księdza” aby wyszedłwszy z seminarium stał się Apostołem. No jak???

Pomażę sobie teraz na głos:

A gdyby tak, każdy Apostoł – Ksiądz wychowywał sam swojego następcę, jak to w pierwszych wiekach apostołowie szli po dwóch… . I w pewnym momencie – Apostoł-Ksiądz wybiera czas aby go wyświęcić na Księdza-Apostoła..?

Wtedy nie byłoby święcenia podług wiedzy ale podług Ducha i rozumienia Ewangelicznego stylu życia.

Ale zejdźmy na ziemię. Znam dobrze organizację Zakonów – byłem 4 lata u Franciszkanów i miałem okazję poznać od kuchni jak wygląda tzw. struktura administracyjna. Zakony są zorganizowane na wzór wojska: Generał, oraz Dowódcy którzy stoją na czele Prowicji lokalnych. Każdy ślubuje posłuszeństwo i jak żołnierz realizować ma misję i haryzmę wg jakiej charakteryzuje i identyfikuje się Zakon.

Sęk w tym, jeśli w zakonie(jak w wojsku) zabraknie karności, obowiązkowości i żarliwości. Wtedy wietrzeje, zatraca swoją misję, swój charater, a zakonnicy sami nie wiedzą “po co są”.

Myślę, że cała administracja Kościelna jest potrzebna ale musi być równowaga pomiędzy Prawem a Duchem. Jeśli Kapłani staną się jedynie urzędnikami – czyli mało gorliwymi Księżmi. Kościół będzie postrzegany jako organizacja… . Gdyż Kapłan jednak jest poprzez swoją posługę następcą Apostołów.

Jednak z drugiej strony – całe szczęście – że świeccy nie oglądają się na “niegorliwych księży” a sami podejmują trud zmierzenia się z własną słabością i ze zbudowaniem osobowej relacji z Bogiem korzystając z sakramentów.

Ja – pewnie zauważyliście – że staram się na ogół nie zajmować(pisząc o Kościele) o KSiężach, gdyż chcę akcentować to co działa w moim życiu: jestem sam po imieniu wezwany przez Boga na chrzcie św. – bo za mnie i w moim imieniu wyrzekł się ktoś szatana oi grzechu abybym żył w tzw.“wolności dzieci Bożych”.
Podejmuję to zobowiązanie i mówię “Sprawdzam”.

Natomiast czekanie na Księdza jest wg mnie głupotą. Gdyż Pismo św. mówi jasno i wyraźnie: “Jeśli się nie nawrócicie obaj zginiecie…”.

Nie chodzi o lęk ale o to, że czekanie na nawrócenie “księdza” jest stratą czasu i drogą na zatracenie tak naprawdę.

Odys, administracja jest bardzo ważna. Ale ona jest tylko administracją. Tym czym dla muzyków jest “skład nut i Biblioteka”. Jednak mnie bardzo buduje postawa świeckich ludzi.

Wracając do mojego stażu u Franciszkanów -> wyszedłem gdyż wolałem normalne, życie w świecie zamiast życia trochę ekskluzywnego. Lepiej się czuję jednak jako świecki Katolik niż zakonny. I mam takie wewnętrzne przekonanie, że żyjemy w epoce Świętości Katolików Świeckich.

Też sobie myślę (teologicznie), że te łaski od Boga których nie przyjmują niefrasobliwi Kapłani spływają na świeckich – trochę ku zawstydzeniu tych pierwszych, :-)))

Czas na nas Panowie. Kościół i Królestwo Boże należy do nas.

Pozdrawiam!

************************
“Kto pyta nie błądzi…”


Pomiędzy Hołownią a Karłowiczem By: igla (18 komentarzy) 3 kwiecień, 2008 - 23:13