Igło

Igło

Na początek drobna zgryźliwość: przytoczone słowa nie padają podczas podniesienia.

Narzekasz na brak autorytetu księży. Sergiusz słusznie odparł. Jezus nie wybierał na uczniów żadnych autorytetów. Ot, apostołowie: zapalczywy prostak “od pługa (od sieci) oderwany”; chciwiec dla kasy kolaborujący z okupcyjną i bezbożną władzą; dwóch braci, którzy widzieli okazję na zrobienie kariery…
Prócz nich jedna kurewka i kilka prostych kobiet…
A przecież miał na podorędziu głęboko religijnych, oczytanych, świadomych i rozumnych — faryzeuszy i innych.
Najbardziej kumaty ze wszystkich był Judasz.

To na tej skale zbudował Swój Kościół.

Gdyby Kościół opierał się na wspaniałych, silnych ludziach, po cóż byłby potrzebny Bóg? Mielibyśmy klub ludzi godnych podziwu i tyle. Coś jak MENSA. Czy inne ugrupowanie nadludzi. Ci nie dość doskonali byliby skreślani i cześć pieśni.
Chrześcijaństwo jest jednak czymś przeciwnym.

Więc jeśli w sakramencie nie widzisz Boga, a jedynie człowieka czyniącego puste gesty — to nie jest wina (jedynie) tego człowieka.

Ale Twój zarzut, że ci, którzy mieli być apostołami, stali się biurokratami — jest bardzo ważny. I poważny. Moim zdaniem, bodaj najważniejszy.
Kościół dostał od Chrystusa konkretną misję. Ma być solą. Światłem. Ma głosić Ewangelię. Nie pamiętam ani jednego zalecenia, by Kościół miał administorwać.
To duży problem, IMHO.

Bo od Boga (przez Kościół) potrzebujemy kokretnego ratunku z egzystencjalnej śmierci. Nie pieczątki i wpisu do ksiąg.


Pomiędzy Hołownią a Karłowiczem By: igla (18 komentarzy) 3 kwiecień, 2008 - 23:13