Annap

Annap

AnnaP

Poldku, a czy uwierzysz, że możliwa jest też taka postawa, która nakłada na swoje działania ograniczenia wynikające z nauki Chrystusa, ale czyni to z wyboru?

Bez myślenia o nagrodzie za to po smierci, bo czyni to z autentycznej miłości i radości, jaką daje wiara?

Dlaczego uważasz, że wiara ma być podszyta “interesownością” – wierzę, praktykuję by nie “zepsuć sobie życia”. Wg mnie jest to postawa niewolnika, który musi…. – bo inaczej: “strach i zgrzytanie zębów”. Gdy tymczasem Wiara ma wyzwalać. A nie nakładać ciężar nie do uniesienia.

I taka jest, gdyż człowiek o dziwo może być szczęśliwy wtedy gdy “się oddaje” bezinteresownie jakiejś dobrej idei, drugiemu człowiekowi, czemuś co jest Dobre. To jest teza Jana Pawła II. Człowiek nie może inaczej być spełniony jak przez bycie “bezinteresownym darem z siebie”.

Dla kogoś kto żyje świadomie, nie ma rozdzielenia na życie z NIM teraz czy potem. Od momentu nawrócenia -> podążania za Jezusem(na dobre i na złe) życie jest ciągłe -> tak dla mnie jest. Zastanawiam się jak będzie kiedyś... . Ale nie znaczy to, że czyniąc cokolwiek myślę sobie: tak, zachowam się tak a nie tak, bo “śmierć”. Poprostu tak właśnie żyję gdyż oważa, że to najlepsze z możliwych… .

Ja tak mam, owszem miałam chwile zwątpienia, ale wtedy nagle odechciewało mi się żyć. No bo jeśli to wszystko w co wierzę jest nieprawdą, to życie traci sens. Żyć dla siebie, dla dóbr doczesnych? Po co ?
Dlatego nie myślę o śmierci praktycznie wcale. Dwa razy w życiu jej pragnęłam, zmęczona tym cierpieniem razem z Bogiem.
W oczekiwaniu na Świeta Zmartwychwstania też nie rozmyślam o śmierci, jeżeli już, to myślę o życiu Chrystusa i ludzkich słabościach.

Każdy pewnie w Wielkanoc wchodzi w innymi przemyśleniami i akcentami. Dla mnie Wielkanoc począwszy od Niedzieli Palmowej a skończywszy na NIedzieli Wielkanocnej jest takim przyglądnięciem się sobie zakończonym spowiedzią, ale także w sensie ogólnoludzkim: przemyślenie sobie następujących zagadnień:
śmierć
cierpienie
wierność w Wierze

oraz to co krzepiące to nadzieja jaką daje “ZMartwycwstanie”, nawet po największej męce.

Nie jestem w stanie powiedzieć, czy za kilka lat np. nie zapadnę na raka, lub nie uelgnę cieżkiemu wypadkowi i przyjdzie mi żyć w cierpieniu i upokorzeniu wskutek takiemu wypadkowi losowemu.
Dla mnie towarzyszenie Jezusowi w te dni jest właśnie spojrzeniem na to co może się wydarzyć, co mi się wydarzy(zycie jest bogate zarówno we wzloty i upadki).
Więc Wielkanoc jest dla mnie katechezą na przyszłość -> aby się przygotować nawet na jakiś krzyż który być może nadejdzie, a także przypomnieniem sobie, że zycie się nie kończy ale jest ciągle “na rozbiegu”.... . Gdyż czym jest nawet długi okres cierpienia wobec wieczności.

Chcę stąpać po ziemi: cieszyć się perpektywą Zmartwychwstania jak i liczyć się z tym, że może to być okupione cierpieniem – moje życie może się zmienić.... . A ponieważ “Uczeń nie jest ponad mistrza”..... to należy się liczyć z doświadczeniem i cierpienia. Skoro życie z Bogiem to na dobre i na złe – jak w małżeństwie.

p.s.
Oglądałem niedawno ciekawy program o Matce Teresie. Okazuje się, że ona działając wśród ubogich miała najczęściej zwątpienie, smutek i brak poczucia sensu tego co robi….. – jednak wybrała Jezusa w tym sensie, że wbrew odczuciom subiektywnym zaufała jakby aktem woli Jego Słowu -> cokolwiek uczyniliście jednemu z moich braci najmniejszych… .

My mamy często takie złudzenie, że święci to tacy bezproblemowo żyjący ludzie którzy wszystko wiedzieli co, gdzie i jak mają robić, żyć itp. Guzik prawda. Cu ludzie najczęściej szli po omacku.. ale z determinacją: doświadczac opuszczenia, braku poczucia sensu ale żyli tak, jakby to była Prawda. Bardziej pocieszać niż szukać pociechy, bardziej rozumieć niż szukać zrozumienia….. , itd.

Pozdr.

************************
“Kto pyta nie błądzi…”


Śmierć i.... - "zagwozdka" dla każdego, niezależnie od wyznania i światopoglądu. By: poldek34 (31 komentarzy) 17 marzec, 2008 - 10:16