odys Poszło

odys Poszło

odys

Poszło niepodległosć. Że oddajemy za bezcen (na rzcz Unii) to, o co przez 200 lat walczyli przodkowie.

Nie znam przyczyn tej dyskusji, ale bywają chwile, kiedy patrzy się na sposób prowadzenia naszej polityki zagranicznej, że wrażenie oddawania czegoś za nic jest naprawdę nieodparte.

odys

Próbuję tłumaczyć, że sporo tych, co walczyli, to raczej nie mieli państwa narodowego na myśli, a raczej jakąś unię środkowoeuropejskich narodów, kontynuację Rzeczpospolitej. Że przedwojenna Polska nie dla wszystkich była spełnieniem marzeń, a dla np. Piłsudskiego dość smutnym kompromisem.

Akurat przedwojenna Polska była kompromisem dla wszystkich (bardzo smutnym dla jednych, mniej dla innych – oczywiście mam na myśli największe osobowości polityczne tamtej epoki, a nie “przeciętnego, szarego obywatela”).

odys

Że choć kraj był wielonarodowy, to państwo – już nie bardzo. Że polska armia “nawracała” prawosławne wsie. I inne niezbyt chlubne się działy sprawki.
Że w związku z tym nieładnie jest przypisywać wszystko co polskie, z całą historią, do koncepcji narodowej. Ze ta koncepcja nieładne zostawiła nam doświadczenia w spadku. A unijne tradycje mamy bogate.

Racja i nie zarazem. Bo patrząc przez pryzmat naszych czasów, rzeczywiście jest czego się wstydzić. Ale biorąc poprawkę na ówczesne ciągoty to jednak na tle reszty Europy II RP wyglądała na całkiem przyzwoite państwo.

odys

Co usłyszałem? Jakie kontrargumenty?

Że opluwam Polskę. Wiele razy. Takim sposobem myślenia. Że pasjonuję się w wynajdowaniu w historii nie tego, co daje powód do dumy (narodowej, a jakże), a tego jedynie, co brudne, podłe. Choć tak tego mało i tak trudno to u nas znaleźć.
Że nie można tak bezwzględnie oceniać nawet złych czynów popełnianych z motywów patriotycznych. Że zbrodnie o motywach narodowych liczą się inaczej. (Pytam, czy u Niemców też?!)

odys

W końcu — że to być może z tego taka moja ponura i antypolska wypływa postawa, że mam korzenie na wschodzie. Bo moja babcia z pochodzenia Rusinka.

Tak. A pradziadek był małorolnym (i niezbyt rozumnym) komunistą, który czekał aż dostanie ziemię po Polakach. Wiem. Wiedziałem. Ale co to ma do mnie? Do mojego patriotyzmu? Ano dowiedziałem się i tego.

Argumenty ad personam zawsze bardzo bolą. Akurat w podobnych sytuacjach zawsze przytaczam kilka przykładnych doskonale podkreślających istotność pochodzenia dla służby okreslonemu narodowi – “dobrych Polaków” o swojsko brzmiących nazwiskach takich jak Skorzenny, Nowotny, Żelewski oczywiście obcym i szkodliwym jak Unrug, Rómmel (ach, to nieudolne maskowanie za pomocą ‘ ) czy Kleeberg.
Ale żarty na bok. Taka argumentacja rzeczywiście boli i faktycznie kończy dyskusję.

odys

Dostałem w twarz, od bliskiej osoby, ktora głosi odwieczną polską tolerancję, która zapewni, że nie ma w Polsce antysemityzmu i ksenofobii — takim tekstem.

Co pięknie ilustruje oczywistą niestety oczywistość, że większość ludzi jest “tolerancyjna” dla swoich. A z kolei najbardziej boli od “swoich”. A to dlatego, że od “obcych” podświadomie człowiek spodziewa się wszystkiego. Prawdziwie negatywnie zaskoczyć potrafią tylko “swoi”.
iestety, jedynie można Ci współczuć. Tylko i aż tyle.
PS.
Ewentualnie, pomóc może też chłodzenie temperatury dyskusji. W dowolny sposób.


Boli By: odys (17 komentarzy) 16 luty, 2008 - 01:27