Francja znów w NATO

Tagi:

 

Wczoraj wieczorem francuskie Zgromadzenie Narodowe wyraziło zgodę na powrót Francji do struktur wojskowych NATO. Przeciwko głosowało 238 posłów, za było natomiast 329. Wynik w sumie był łatwy do przewidzenia, ponieważ Sarkozy (formalnie zrobił to premier) postawił sprawę na ostrzu noża. Zdecydował, że głosowanie nad odpowiednim tekstem połączone zostanie z głosowaniem nad votum zaufania wobec rządu. Możliwość taką stwarza art. 49 Konstytucji Francuskiej, który mówi, że rząd może postawić przez ZN wniosek o udzielenie rządowi wotum zaufania w związku z programem rządu lub deklaracją ogólnej polityki. Gdy ZN odrzuciłoby deklarację rządu, to musiałby się on podać do dymisji. Takie postawienie sprawy spowodowało, że za – niechcąc dopuścić do dymisji rządu – głosowali w zdecydowanej posłowie konserwatywnej UMP Sarkozy’ego. Nie obyło się jednak bez burzliwej dyskusji: odezwały się głosy (skąd my to znamy?), że Francja straci niepodległość, że francuskie wojska dostaną się pod obce dowództwo i teraz o wszystkim będą decydować Stany Zjednoczone. Decyzję w tym duchu krytykowali niektórzy członkowie UMP, m. in. były premier Dominique de Villepin, a także socjaliści, którzy wskazywali przede wszystkim na uzależnienie się od Stanów Zjednoczonych. Decyzja francuska zostanie sformalizowana w 60-lecie NATO podczas szczytu w kwietniu 2009 roku. W sumie francuska decyzja niewiele zmienia, ponieważ Francja uczestniczy w strukturach politycznych NATO, a także bierze udział w operacjach wojskowych paktu. Wydarzenie ma charakter symboliczny. Ale symbole w polityce odgrywają ogromną rolę: niekiedy sam symbol liczy się bardziej niż to co reprezentuje. Tak było i w tym przypadku: zarówno niektórzy socjaliści jak i konserwatyści tak się na tem symbol zapatrzyli, że przestali dostrzegać rzeczywistość. Koniec Francji, niepodległości, wolności, serów i wina….

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

-->Autor

Rzeczywiście, coś jak u nas. Może jednak nie jesteśmy takim zaściankiem; może bierzemy przykład z bardziej cywilizowanych :-) A wojsko francuskie… cóż. Trzeba wrócić do roku 1940 r. (wyzłośliwiam się, rzecz jasna).

Pozdr.,
referent


Zoon

Francja jest dość naturalnie antyamerykańska. NATO zawsze było postrzegane przez nich jako USA plus grupa klakierów. Nalezy sie zastanowić, czy doszłoby do tego symbolicznego włączenia w struktury NATO, gdyby wybory wygrał McCain, oceniany (pal licho czy słusznie) jako kontynuator polityki Busha…

Panie Referencie
Co do armii francuskiej w 1940… To zastanawia i pewnie jakies badania na ten temat były – co sie stało ze społeczeństwami, mam na myśli Włochy i Francję, że z lwów jakimi byli bezdyskusyjnie w czasie I WS (front zachodni opierał sie na Francji, a to co Włosi wyprawiali w Alpach z Austią przechodzi ludzkie pojęcie), stali się pośmiewiskiem, karykaturą żołnierza…


Włochom

szło nieżle w I wojnie zwłaszcza pod w bitwie pod Caporetto :)....Nikt potem po wojnie ich roszczeń terytorialnym nie traktował serio… a Francuzi po prostu w II wojnie nie wyciągnęli wniosków z I wojny…zresztą nie tylko oni….


Zoon

No tak przypuszczałem. Ale wcześniej było 11 bitew nad Isonzo, a straty w każdej sięgały setek tysięcy żołnierzy. Nie wiem ,czy widziałeś rubieże obronne budowane na wysokości 2500 m. Robią wrażenie do dziś.
Sama bitwa pod Caporetto została wygrana w zasadzie przez Niemców (von Below). Bo Austiacy byli na granicy upadku…

co do Francji – nie chodzi mi o zastosowanie technik wojennych, tylko o całkowitą utratę woli walki, zanim w ogóle ona się zaczęła. Myśle, że Francja po prostu nie wyszła z tzw “buntu armii” z jesieni 1918r.


tyle

że sukcesów w tych bitwach Włosi nie mieli: w sumie niewiele się różniły od bitew na froncie zachodnim po tym jak się ustablizowali: wyrzynali się wzajemnie i nic z tego nie wynikało. Największy zapał (głupotę) wykazali Brytyjczycy, tam do 1917 roku armia miała ochotniczy charakter i szli ludzie gromadnie z własnej woli na rzeź jak barany… a co Francji to nie wiem: żołnierze bli się miejscami zaciekle, ale co z tego skoro taktycznie naziści to lepiej rozegrali..


Wlochy i Francja

pierwsi dostawali w 1915-1918 w dupe od Austrii, ze az milo (nieraz przeciwnik byl kilkakrotnie slabszy liczebnie), a w 1940 tez sie osmieszyli na calej linii (Grecja)

drudzy w 1914-1918 walczyli dzielnie, a potym (Wersal 1919) byli na tyle glupi, zeby upokorzyc wroga – ktory od tej pory tylko szukal odwetu. Tymczasem wykrwawiona Francja juz nie chciala walki, tylko pokoju, za wszelka cene…

zblaznili sie niewatpliwie, ale w 1939, gdy mieli 5-krotna przewage liczebna, a stali na granicy jak barany.


nie dziwie

że po doświadczeniach I wojny światowej chcieli pokoju. Powstał dylemat: nie chcesz wojny szykuj się do wojny, ale jak się szykować do wojny kiedy ona staje się niewyobrażalną rzezią. W czasie I wojny zginęło więcej ludzi niż we wszystkich XIX-wiecznych wojnach w Europie.. choć II szybko ją przerosła – ale na Wschodzie


mogli pomyslec glowa (Francuzi)

jak nie chcieli wiecej wojen, to po co dociskali przeciwnika (Niemcy) do sciany ? ta reduckja armii do 100 tys., te reparacje w absurdalnej kwocie 132 mld RM, ta okupacja Zaglebia Ruhry … przeciez dla srednio rozgarnietego czlowieka bylo oczywiste, ze Niemcy zachca odwetu.

zreszta marszalek Foch, jak przeczytal wersalskiego gniota, to wykrzyknal “To nie pokoj ! To rozejm na 20 lat !” Nie pomylil sie o jedna jote.

wniosek – bylo dac Niemcom bardziej znosne warunki, albo isc za ciosem i rozebrac je na kilka czesci. A przede wszystkim nie dopuscic, zeby w Rosji powstalo czerwone imperium – bo to oni chcieli podpalic swiat, i wcale sie z tym nie kryli.

PS – konsekwentnie uwazam, ze po 1918 najbardziej skrzywdzono Wegry. I to za cudze grzechy.


tak postanowienia

w stosunku do Niemiec były niekonsekwentne: albo całkowicie je rozwalić – ale na to nie pozwolili Brytyjczycy albo łagodniejsze warunki i bez symbolicznego upokarzania Niemiec (Łagodniejsze warunki dla Niemiec oznaczałaby mniejsze korzyści terytorialne dla Polski np. w sprawie Górnego Śląska). Ciekawa analogia z sytuacją po II wojnie światowej: Francja też początkowo chciała osłabiać maksymalnie Niemcy ale USA naciskało na odbudowę Niemiec – toteż Monnet wymyślił: odbudowujmy się razem pod międzynarodową kontrolą, tj. EWWiS – ale w 1919 nikt o tym nie myślał


1919

No coz, wolalbym mniejsze korzysci Polski kosztem Niemiec, za to bez Hakenkreuza i nowej wojny na horyzoncie.
a upokorzenie Niemiec nie bylo tylko symboliczne – ono bylo dotkliwe i realne. panstwo rozbrojone (armia 100 tys., zakaz poboru, brak czolgow/lotnictwa/artylerii), wegiel i stal z Westfalii rozkradane przez Francje, Alzacja wlaczona do Francji wbrew woli mieszkancow (wot im “prawo narodow do samostanowienia”...), absurdalne roszczenia co do reparacji ===> hiperinflacja, chleb za 500 miliardow.

caly twoj swiat, wszystkie wartosci, ten Odrnung, co to muss sein, lezy w gruzach, rzygac sie chce. Dodaj do tego Wielki Kryzys i 6 mln bezrobotnych. Dziwi cie teraz, ze narod niemiecki, jeden z najbardziej cywilizowanych w Europie, masowo poparl przyglupa z wasikiem ? bo mnie nie.

a tak swoja droga … Francja, co krwawo i ofiarnie wywalczyla sobie zwyciestwo, zostawila Niemcy jako jedna calosc (z ich punktu widzenia, ciezki blad). a Wlochy, (co to najpierw zdradzily swoich sprzymierzencow, a potym byly militarna komedia pomylek) – one wlasnie odniosly strategiczne zwyciestwo, bo monarchia Habsburgow, ich odwieczna zmora, rozleciala sie w drzazgi. (co nie przeszkadzalo Italii plakac o “ukradzionym zwyciestwie” ... jak gdyby to oni wygrali wojne)

PS – Rumunia swoja wojne (1916-1917) przegrala w pol roku, po wojnie zas powiekszyla swoje terytorium dwukrotnie. Wyczyn unikatowy w historii Europy.


dziwi i nie dziwi

nie dziwi, że było niezadowolenie i w zasadzie powszechna niezgoda na traktat werskalski (choć Lokarno i polityka Stresemana pokazuje, że częsciowo się z nim pogodzili – czego nie zauważa polska historiografia, że w 1925 Niemcy z własnej woli zaakceptowali ten traktat w dużej części), a dziwi, że taki nobody jak Hitler mógł zdobyć ponad 37% w wyborach w 1932 roku z tak debilnym programem


Symboliczny?

Tak czy inaczej wracają.
Oczywiście nie po to aby NATO zmienić tylko aby je dostosować do własnych celów.
Sami się rozbrajają i redukują siły zbrojne.
Niech ich NATO ochroni, niech zajmą w nim ważne stanowiska, niech nakreślą cele.

My też mamy cele w NATO.
Najważniejszym jest kariera Sikorskiego.


cele Polski w NATO

Rzut oka na mape, i zaraz mozna zrozumiec, na co nam to NATO. Byl juz czas w historii, ze sami czulismy sie “silni, zwarci, gotowi”, co to “nie oddaja ani guzika”. Nie wyszlo niestety.

Pytanie za 10 pkt. – dlaczego do ostatnich tzw.wydarzen doszlo w Gruzji, a nie w Estonii? Przeciez Estonia tez jest mala i slaba, tez jest be, bo ma mniejszosc etniczna, ktora tak nieludzko i okrutnie dyskryminuje :) Czy to nie estonska przynaleznosc zawadzila “wyzwolicielom”?


tytuł postu

jest pewnym nadużyciem: Francja wyszła w 1966 roku jedynie ze struktur wojskowych tj. dowodzenia i planowania ale nie politycznych NATO. Nie przeszkadzało jej to w braniu udziału w operacjach NATO, np. Afganistan. Można powiedzieć, że jest to “symboliczne” pogodzenie się z USA. Pewnie po części ten ruch wynika z tego, że politycy amerykańscy dawali wyraz, że NATO zostanie osłabione, gdy UE stworzy własną politykę obronną i siły zbrojne. Moim zdaniem Sarkozy chce pokazać, że tak nie będzie i że NATO jest potrzebne


A to miło panie Zoonie

Bo to zmienia postać rzeczy.

Teraz to oni potrzebują NATO, skoro UE kuleje ( pakt Lizboński się kłania, wspólne siły zbrojne, wspólna polityka zagraniczna, oczywiście wspólna znaczy tylko i wyłącznie francuska ).
No i na dodatek Niemcy nie chcą współfinansować ich wojsk nuklearnych.
Znaczy, miło już było.


sami je

sobie finansują i one są poza kontrolą NATO... aż takiej siły przebicia to Francja nie ma


No własnie

A jakie drogie?
I jak koszta lawinowo rosną?
Prawda?

Tak jak postępy w komputeryzacji.
Za pięć lat, to te rakiety najwyżej do renu dolecą?
Albo i nie?

A na dodatek, Rafali nikt nie chce kupować a kilkadziesiąt mld ue poszło się gonić w program, to samo Leclerki, to samo lotniskowce, to samo wojskowe Airbusy i wiele innych pomniejszych programów.

Ratuj Ameryko ( czytaj NATO).


Nie bardzo mi sie to podoba

Taki “twardy” Sarkozy i “miekki” Obama na drugim biegunie. Na kilometr zalatuje to checia dominacji Francji w europejskiej “czesci” NATO.
Dla Polski to raczej malo optymistycznie brzmi. Tym bardziej, jezeli Jankesi straca zainteresowanie Europa Srodkowa.


Subskrybuj zawartość