Nie interesuje mnie, co będę robił jutro, bo to już wiem.
Interesuje mnie gdzie będę i co będę robił za 20, 30 i więcej lat, bo tego nie wiem.
Kilka tygodni temu w GW ukazał się artykuł o przyszłych emeryturach dzisiejszych 30-latków, opracowany na podstawie listów od czytelników. Jakkolwiek były one różne, można było znaleźć kilka wspólnych cech.
Jedną grupę stanowiły osoby, które nie przejmowały się jeszcze swoją emeryturą, licząc w 100% na świadczenia ze składek obowiązkowych, mając zapewne większe prolemy z życiem codziennym. Pewna pani, stwierdziła nawet, że byłoby z jej strony egoizmem, gdyby odkładała dodatkowo na własną emeryturę, zamiast inwestować w rozwój dziecka. Punkt widzenia właściwy tylko pozornie- odniosę się do niego w dalszej części.
Drugą grupę stanowili ci, którzy postanowili dodatkowo oszczędzać w III filarze, ale robią to ze świadomością, że stanowi to jedynie dodatek do emerytury ZUS-owskiej.
Dlaczego wszystkie te osoby postepują w gruncie rzeczy wg jednego schematu polegania na łasce i niełasce ZUS-u? Może dlatego, że nie zadały sobie pytania, które mnie nurtuje i na które staram sie odpowiedzieć swoimi działaniami: „Jak postepowałbym i co robiłbym, gdyby w ogóle nie było ZUS-u i jego emerytur? Jak zmieniłbym swoje życie i co powinienem robić dziś aby mieć dostatnią przyszłość, gdy nie będę mógł już pracować?” Zadajcie sobie to samo pytanie, odpowiedź na nie może pomóc zmienić sposób myślenia, sprowokowac do działania. Bez obaw to tylko ćwiczenia; ZUS był, jest i będzie, co najwyżej więcej będzie nas kosztował.
Wróćmy teraz do naszej pani z artykułu. Czy miała rację mówiąc, że dodatkowe oszczędzanie na emeryturę to egoizm? Niewątpliwie nie. Dlaczego nie? Bo jest akurat odwrotnie. Brak zabezpieczenia dodatkowych środków na swoją emeryturę może spowodować, że ta osoba będzie żyć na utrzymaniu swoich dzieci. Czy tak będzie tego nie wiemy, ale dlatego właśnie należy się na taką ewentualność przygotować. Jeśli się jednak okaże, że to ja jestem w błędzie? To wspaniale, wtedy ta pani może przekazać swoim dzieciom, gromadzone latami środki w formie nieopodatkowanej darowizny. Ach, nie przewidziałem jednego- ta pani stała sie na starość sknerą i nic nie przekaże. Wtedy też nic straconego, po jej smierci najbliższa rodzina otrzyma w formie nieopodatkowanego spadku wszystko, co należało do zmarłej, łącznie ze środkami zgromadzonymi w III filarze. Tak czy inaczej beneficjentem jest następne pokolenie. W bardziej cywilizowanych krajach znana jest filozofia, na której budowano dostatek wielu pokoleń: „get rich, stay that way, and pass it on” (wzbogać się, pozostań bogaty i przekaż to dalej).
Czy wg Was, obecny system ma w ogóle sens? Dzisiejszy 35-latek płaci składkę emerytalną, która jest mielona, urabiana i przeżuwana przez system ZUS a następnie wypluwana w postaci emerytury, którą otrzymuje jego ojciec. Długą drogę przebywają pieniądze z kieszeni syna do portfela ojca. To trochę jak z energią elektryczną: im dłuższa droga, tym większe straty. Czy nie można tak krócej, z rączki do rączki? Pewnie można, ale tylko wg UPR-u i jej “korwinistów”. Pomimo swoich ewidentnych wad, trudno mi sobie wyobrazić zaaplikowanie społeczeństwu polskiemu np. amerykańskiego systemu dobrowolnych ubezpieczeń. W ten sposób miliony osób pozostaja poza systemem ubezpieczeniowo-emerytalnym. USA mają z tym gigantyczny problem.
Co nam pozostaje? II filar, czyli OFE, obowiązkowe dla osób urodzonych po 31.12.1968. Była o tym dyskusja u p. Igły przy okazji wpisu Wesołe jest życie staruszka. Mam mieszane uczucia wobec OFE, ale zostawmy w spokoju system, na który nie mamy wpływu.
Zajmijmy sie III filarem. Nie będę tu tłumaczył konstrukcji Indywidualnych Kont Emerytalnych, jest sporo materiałów w sieci- polecam. Czy powinniśmy oszczędzać w III filarze? Jak najbardziej. Stawiam tezę, że przy regularnych wpłatach i dobrym zarządzaniu, to własnie emertura z IKE będzie główną, a z ZUS-u i OFE dodatkową. Dobór instrumentów jest szeroki, limity wpłat co roku zwiększane, a „belkowego” nie płacimy. Przydałoby się jeszcze odpis kwoty wpłat od podstawy opodatkowania i byłoby juz całkiem nieźle. Przypominam, że środki zgromadzone w IKE podlegają dziedziczeniu, czego nie ma w OFE.
W tytule tego postu pojawił sie równiez IV filar. Jest to mechanizm, który jest moją prywatną odpowiedzią na zadane na początku pytanie: „Jak postepowałbym i co robiłbym, gdyby w ogóle nie było ZUS-u i jego emerytur? Jak zmieniłbym swoje życie?”
IV filar to wg mnie inwestycje długoterminowe z założeniem, że mają mi służyć za 20, 30 czy więcej lat. To mój prywatny kaganiec założony na chęć wydawania. Idealną inwestycją bylaby taka, z której po zajęciu pozycji nigdy nie trzeba wychodzić. Pamiętaj: Pass it on!
Świetnie się do tego nadają nieruchomości. Jeśli myślimy o horyzoncie kilkudziesięcioletnim, można rozważyć kupno tylko po to, aby wynajem spłacał raty kredytu z małym zapasem na dodatkowe koszty, które się zawsze pojawiają. Należy dodać, że z biegiem lat relacja pomiędzy dochodami z najmu a ratami kredytu zmienia się na naszą korzyść: czynsze rosną, a raty kredytu z reguły maleją. O tym min. można było przecztać we wpisie Rynek nieruchomości jak rynek akcji
Ważne jest jeszcze jedno: nie interesują nas hossy i bessy na rynku nieruchomości, nie jest ważne ile nasze mieszkanie jest warte, bo nie zamierzamy go przecież sprzedawać. Po latach pozostaje nam po opłaceniu rat kredytu coraz więcej pieniędzy w kieszeni, a gdy kredyt zostaje spłacony całkowicie, mamy czysty dochód oraz nieruchomość, którą spłacili najemcy, a nie my. My mamy dodatkową pensję, a nasze dzieci po naszej śmierci będą miały zarówno nieruchomość jak i dochody z niej. A wszystko to dzięki prostemu, hipotetycznemu pytaniu, zadanemu wiele lat wcześniej.
To co, możecie mi powiedzieć, co zrobilibyście gdyby nie było ZUS-u? Jak zmienilibyście swoje życie, aby zapewnić sobie środki na spokojną starość?
komentarze
żeby odkładać trzeba mieć z czego
Dla wielu słowo emerytura to pojęcie zupełnie abstrakcyjne. “Jakoś to będzie”. Sadzę, że spora część osób żyje zajmując się sprawami bieżącymi i w myśl “skoro ledwie mi starcza do pierwszego to z czego mam odkładać na daleką przyszłość.”
Ciekawym rozwiązaniem jest lokata w mieszkanie. Warunkiem jest posiadanie własnego kąta oraz zdolność kredytowa, a dla wielu będzie to zapora przed taką inwestycją.
sajonara -- 22.03.2008 - 08:30sajonara
Masz rację, że wszystko zaczyna się od tego, żeby mieć z czego.
Popatrz na to z innej strony:
Obecnie roczny limit wpłat na IKE to 4055 zł czyli 337 zł miesięcznie. Wg znawców tematu, już odkładanie 200 zł/msc może w znacznym stopniu polepszyć naszą przyszłą emeryturę. Jest wiele rodzin, które stać na odkładanie 200zł/msc a tego nie robią.
Obenie jest prawie 1 mln kont IKE, ze średnią wartością 2 tys zł. W 2007 założono najmiej kont od wprowadzenia ustawy, bo raptem ponad 100 tys.
Dynamiczny wzrost gospodarczy i podwyżki płac mamy już od ok 2 lat, a kont zakłada się coraz mniej.
Mi to daje do myślenia, a Tobie?
kułak i spekulant
Bloxer -- 22.03.2008 - 09:17jeszcze o mieszkaniach
Jeszcze niedawno, przynajniższych stopach %, praktycznie każdy kto pracował miał zdolność kredytową. To było właśnie jednym z czynników rajdu cenowego na nieruchomościach- ludzie gramialnie rzucili się do zakópów “bo taniej nie będzie”. Będzie, będzie:)
Zerknij sobie tutaj:
http://www.tekstowisko.com/zapiskispekulanta/53436/krol-jest-nagi-rzut-o...
kułak i spekulant
Bloxer -- 22.03.2008 - 09:21