Czytając de Mello cz. II- do sztambucha Terlikowskim tego świata:)

Motto tego wpisu mogłoby być takie np., o, a czemu nie?

Dlatego też magistrzy teologii nieraz
bywają bardziej znani ze swej miłości do doktryny niż z miłości prawdy

Właściwie podczytuję sobie ostatnio pana Terlikowskiego i jego krucjaty część kolejną.
W ogóle ciekawe te krucjaty wszelkie są.
Uczestnicy ich widzą tylko ideologię, widzą, tych, których trza nawracać, oświecać, wszczepiać im jedynie słuszne poglądy.
Słuszne, bo misjonarzy są.

I nie ma znaczenie, że misjonarz Terlikowski jest przeciw aborcji a misjonarka Środa za.
Nie ma znaczenia, że misjonarz jakiś tam wierzy w Boga a inny wierzenia te zwalcza.
Owi misjonarze są jak awers i rewers, jak Bonnie i Clyde:)
Znaczy żyć bez siebie nie umieją, umieją jedynie nawracać i szerzyć wiarę czy niewiarę.

A co na to błazen?

A błazen ma ich wszystkich w dupie.
Niech se walczą i się nawracają, podniecając się tym i obrażając się wzajemnie, a będąc przecież prawie tym samym.

Błazen sobie woli poczytać różne historyjki i sentencje:

Ze“Śpiewu ptaka” de Mello np.

Pociecha dla diabła

Starożytna legenda chrześcijańska:

Kiedy Syn Boży został przybity do krzyża i oddał ducha, zstąpił prosto z krzyża
do piekła i uwolnił wszystkich grzeszników, którzy cierpieli tam męki.
I diabeł zasmucił się i płakał, gdyż myślał, że nie będzie już miał
więcej grzeszników w piekle. Wtedy powiedział Bóg: – Nie płacz, będę musiał ci wysłać wszystkich tych świętych ludzi,
którzy mają upodobanie w samoświadomości swej dobroci i we własnym
przekonaniu o potępieniu grzeszników.
I piekło znowu się napełni na całe pokolenia, aż przyjdę powtórnie.

Mnich i kobieta

W drodze do swojego klasztoru mnisi buddyjscy
napotkali nad brzegiem rzeki przepiękną kobietę.
Podobnie jak oni, chciała przejść przez rzekę, ale woda wezbrała za bardzo.
Tak więc jeden z mnichów wziął ją na plecy i przeniósł na drugi brzeg.
Drugi mnich był wielce zgorszony. Przez dwie pełne godziny krytykował
takie zaniedbanie w zachowaniu świętej reguły: Czyżby zapomniał,
że jest mnichem ? Jak mógł się odważyć dotknąć kobiety i przenosić ją na drugi brzeg rzeki ?
Co by ludzie powiedzieli ?
Czyż nie poddaje to w wątpliwość świętej religii ?
I tak dalej …
Oskarżony słuchał cierpliwie tego nie kończącego się kazania.
Wreszcie zawołał: – Bracie, ja zostawiłem tę kobietę nad rzeką, czy teraz niesiesz ją ty ?

Mówi arabski mistyk Abu Hassan Bushanja: “Grzeszny czyn jest znacznie mniej szkodliwy niż pragnienie
i idea dokonania go. Jedna rzecz to ulec ciału w chwilowej przyjemności, a inna rzecz, bardzo różna,
to ciągle to rozważać w umyśle i w sercu”.
Kiedy osoby religijne w kółko rozpamiętują grzech innych, można podejrzewać,
że to wgłębianie się daje im więcej przyjemności niż grzesznikowi.

Starszy brat

Razu pewnego Bóg przechadzał się po niebie
i ze zdumieniem zauważył, że byli tam wszyscy ludzie.
Ani jedna dusza nie została wysłana do piekła. Zaniepokoiło Go to,
no bo czyż nie miał zobowiązań wobec samego siebie, by być sprawiedliwym?
A ponadto, po cóż zostało stworzone piekło, jeśli miałoby nie być używane ?
Powiedział więc do anioła Gabriela: – Zbierz wszystkich przed mym tronem i przeczytaj im Dziesięć Przykazań.
Przeczytano pierwsze przykazanie. Bóg rzekł : – Każdy, kto zgrzeszył przeciwko temu przykazaniu, ma natychmiast przenieść się do piekła. – Niektóre osoby oddzieliły się od tłumu i poszły smutne do piekła.
Tak samo zrobiono z drugim przykazaniem, z trzecim, z czwartym, z piątym…
Już wtedy zaludnienie nieba obniżyło się znacznie.
Kiedy przeczytano szóste przykazanie, wszyscy poszli do piekła
z wyjątkiem pustelnika, grubego, starego i łysego.
Popatrzył Bóg na niego i powiedział do Gabriela: – Czy to jest jedyny człowiek, który został w niebie ? – Tak – odpowiedział Gabriel. – Masz ci los – powiedział Bóg. – Został coś za bardzo sam, nie sądzisz?
Idź i powiedz wszystkim, by wrócili.
Kiedy gruby, stary i łysy pustelnik usłyszał, że wszyscy otrzymali przebaczenie,
skrzywił się i krzyknął do Boga: – To niesprawiedliwe ! Dlaczego nie powiedziałeś mi tego wcześniej ?

Aha ! Następny faryzeusz ! Następny starszy brat ! Człowiek, który wierzy w nagrody i kary i który jest fanatykiem
najbardziej ścisłej sprawiedliwości !

Światowa wystawa religii

Mój przyjaciel i ja poszliśmy na wystawę. ŚWIATOWĄ WYSTAWĘ RELIGII.
Nie była to wystawa handlowa. To była wystawa religii.
Ale konkurencja była tak samo ostra, a reklama równie hałaśliwa.
W stoisku żydowskim dano nam kilka ulotek, na których była mowa o tym,
że Bóg lituje się nad wszystkimi i że Żydzi są Jego Ludem Wybranym.
Żydzi. Żaden inny lud nie był tak wybrany jak lud żydowski.
W stoisku muzułmańskim dowiedzieliśmy się, że Bóg jest miłosierny
dla wszystkich i że Mahomet jest jego jedynym prorokiem.
Zbawienie otrzymuje się słuchając jedynego proroka Boga.
W stoisku chrześcijańskim odkryliśmy, że Bóg jest Miłością
i że nie ma zbawienia poza Kościołem.
Albo się wstępuje do Kościoła, albo się zasługuje na wieczne potępienie.
U wyjścia zapytałem mojego przyjaciela: – Co myślisz o Bogu ? – Że jest nietolerancyjny, fanatyczny i okrutny – odpowiedział mi.

Gdy wróciłem do domu, powiedziałem do Boga: – Jak możesz to znieść, Panie? Nie widzisz, że przez wieki źle używano Twojego imienia?
Bóg powiedział: – Ja nie organizowałem wystawy. A wręcz wstydziłem się ją zwiedzić.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

No i widzisz, Grzesiu

ja tego nie potrafie pojąć, że te texty dla licealistek (i to tych brzydszych!!!, w okularach i powyciaganych swetrach, bo te ładniejsze to… no własnie) tak cie kręcą.

Nie umiem sobie nawet sensownie zwizualizowac dorosłego faceta po studiach, który by się tym czymś zachwycał.

grzś, a jakbyś tak łyknął cos może i cięższego i trudniejszego, ale jako tako trzymającego się sensu- co byś na to powiedział, hę?

To nie jest szydera, to poważna propozycja.


E tam ja wiem, czy kręcą?

Po prostu są w większości trafne i to jest najważniejsze:)

A z poważnych rzeczy właśnie słucham “Rodziny Poszepszyńskich” Macieja Zembatego, to jest to.

A poważniej, to poważniejsze rzeczy czytam, ale niekoniecznie z działki filozoficzno-religijnej.

A np. literaturoznawczej, językoznawczej i na pograniczu tych dziedzin.

pzdr

P.S. A to:

“Nie umiem sobie nawet sensownie zwizualizowac dorosłego faceta po studiach, który by się tym czymś zachwycał.”

odczytuję jako komplement.

Niekoniecznie chciałbym, żeby ktos mnie sobie wizualizował, bo i tak wszelkie wizualizacje na podstawie tekstów mało warte są.

Normalnie jestem dużo gorszy niż moja netowa kreacja:)


grześ - co do Terlikowskiego

W kwestii szumu jaki wywołała katolowa salonowa celybryta Tomasz Terlikowski, aporpo rzekomego ataku na jego rodzinę, poniżej cytuje przykład, wg Terlikowskiego jak należy wykorzystywać prywatną biografię Baracka Obamy w polemice:

“Po trzecie jego droga życiowa jest modelowa dla nowej lewicy. Brak rodziny (tatuś zapomniał powiedzieć mamusi, że ma inną żonę, zostawił ją z dzieckiem, które widział później jeden jedyny raz), matka szukająca wrażeń w męskich ramionach w różnych regionach świata (jednym z przybranych “tatusiów” był indonezyjski muzułmanin), i podrzucenie dziecka dziadkom – wszystko to wpisuje się znakomicie w model postrodzinny.”

O matce Terlikowskiego nie napisałem nic, ale domyślam się, że matce Obamy nie dorasta do pięt. Katolik Terlikowski okazuje się nie tylko ignorantem i prostakiem ale przede wszystkim hipokrytą.


No Elfridzie, ale to w sumie normalka

u Terlikowskiego i jemu podobnym.

Taka postawa Kalego jest powszechna na S24 i nie wiem czy oni są aż tak obłudni i tak się do tego przyzwyczaili, że tego nie zauważają czy az tak cyniczni.

Nie wiadomo.


Grzesiu

Wymienialiśmy już myśli o de Mello, więc moje zdanie znasz.

Dziwnie na przestrzeni lat się nie zmienia, choć nie jestem już licealistką w okularach i wyciągniętym swetrze. W każdym razie, raczej nie jestem. :)

Nie przebijesz się. De Mello też nie. To nie ma sensu najmniejszego.

Trzeba żyć.

I sikiem prostym prostopadłym olać bezdenny brak refleksji u innych, tak mają. Nic nie poradzisz.

Znowu mnie poniesło w rejony niezrozumiałe. No cóż...

Nie zmienia to faktu, że pozdrawiam Cię jak bajbardziej.


No i widzisz Artur

jak trudno zrozumieć sprawy proste?

Takie zrozumieć najtrudniej.

Bo jest tak: czujesz, albo ni cholery.

Najwyraźniej Ty ni cholery. No tak też może być, czemu nie?

Tylko po co ta ocena? Wszystko oceniać trzeba? Bo może nie?

Nie wiem.

Za gupia jestem, choć bez okularów i swetra.

de Mello nie jest dla licealistek zrozumiały, chyba że dla tych bardziej kumatych i ogarniętych. Takie nie zawsze są w swetrach do ziemi.

Niesamowicie zabawne jest, to Twoje wystąpienie tutaj.

Nie mogłam się powstrzymać przed wyrażeniem tego zdania, bo właściwie już nie uczestniczę w pseudorozmowach odbywających się na tekstowisku. Ale rozbawiłeś mnie do tego stopnia, że normalnie nie mogłam.


Gretchen

bardzo się cieszę, że cię wprawilem w dobry nastrój.

Co do deMello- to nie jest kwestia czucia, ja go zwyczajnie mam za intelektualnego prostaka, który może błyszczeć wyłącznie dla kogoś, kto nie ma większych estetycznych potrzeb niż sroka.

Te licealistki w swetrach tak mi jakoś zapasowały do publiki tego pana. Możliwe, że dlatego iż miałem takie kolezanki, które podobne mądrości nosiły pod pachą wydając ochy i achy.

Tyle, że wydawało mi się, że ludzie z tego z czasem wyrastają.

Dobrej nocy


He he

Uderz w stół, Grzesiu, uderz w stół a Nicpoń-Narcyz zaraz się odezwie!

Wielce wymowne…

Nigdy nie czytałem De Mello. Czytałem o nim. Podobno duchowość wschodu bardzo przeniknęła jego chrześcijańską religijność. To nie zarzut. To jest jakaś droga, którą wielu podążało przed nim i po nim. To tylko świadczy, że jednak ludzie na poziomie duchowości potrafią zmierzać w dobrej wierze do jakiejś syntezy. Pocieszające.

I to widać w historiach, które przytoczyłeś. One są takim punktem wyjścia do medytacji po prostu, która niestety w kręgu chrześcijańskim została zarzucona, przynajmniej przez szerokie rzesze wiernych (bo istniała w pierwszych wiekach jako forma modlitwy). A jak widać nawet pod Twoim postem, nie rozumiemy medytacji, jej funkcji, jej drogi.

Dziwne, bo czym jest nabożeństwo drogi krzyżowej jak nie medytacją właśnie nad tekstem, nad obrazem, nad jakąś opowiedzianą historią...

Dla porządku dodam tylko, że nie jestem licealistką w swetrze. Ani sroką też nie.

He he he!
Gdyby nie było Artura należałoby Go wymyślić!

Pozdr


Grzesiu, jeszcze jedno...

A z poważnych rzeczy właśnie słucham “Rodziny Poszepszyńskich” Macieja Zembatego, to jest to.

Piękne! Po prostu piękne!


“Co do deMello- to nie

“Co do deMello- to nie jest kwestia czucia, ja go zwyczajnie mam za intelektualnego prostaka, który może błyszczeć wyłącznie dla kogoś, kto nie ma większych estetycznych potrzeb niż sroka. “

Ot esteta się odezwał. Arbiter elegantum.


Eeee,

po pierwsze odczepcie się od Artura, to nie notka o nim.

Po drugie, fakt, historie z de Mello są proste i dlatego mi się podobają.
Proste to nie prostackie.
Proste to znaczy piękne:)

Tak jak muzyka Beatlesów do pewnego czasu albo piosenki Armii i teksty Budzego.
Albo “Zwierzenia clowna” Heinricha Boella.

I taka prostota do mnie przemawia.
Co nie znaczy, że zgadzam się ze wszystkimi wnioskami czy poglądami deMello.

Ale główny nurt w jego ksiązkach jest mi bardzo bliski.


Ktoś, po łacinie to

chyba “arbiter elegantiarum”.
Chyba że to zamierzone było:)


Gretchen

Gretchen

Wymienialiśmy już myśli o de Mello, więc moje zdanie znasz.

Dziwnie na przestrzeni lat się nie zmienia, choć nie jestem już licealistką w okularach i wyciągniętym swetrze. W każdym razie, raczej nie jestem. :)

No ja też zdania na przestrzeni lat nie zmieniłem, tak jak nie stwierdziłem, ze westerny czy hrrory są głupie, Dziadek Jacek the best a clown moim idolem:)
Znaczy te licealne fascynacje w człowieku zostają, no.
:)

Gretchen

Nie przebijesz się. De Mello też nie. To nie ma sensu najmniejszego.

Trzeba żyć.

I sikiem prostym prostopadłym olać bezdenny brak refleksji u innych, tak mają. Nic nie poradzisz.

Znowu mnie poniesło w rejony niezrozumiałe. No cóż...

Ale gdzie ja się chcę przebijać?
Błazen nie ma takiej potrzeby, na uznaniu ni splendorach mu nie zależy.
On sobie bardziej obserwatorem jest i wrednym komentatorem.
Z dystansu.
I cynicznym, no.
I olewającym też jak trzeba.

Gretchen

Nie zmienia to faktu, że pozdrawiam Cię jak bajbardziej.

Ja tyż:)


Rafale

RafalB

Nigdy nie czytałem De Mello. Czytałem o nim. Podobno duchowość wschodu bardzo przeniknęła jego chrześcijańską religijność. To nie zarzut. To jest jakaś droga, którą wielu podążało przed nim i po nim. To tylko świadczy, że jednak ludzie na poziomie duchowości potrafią zmierzać w dobrej wierze do jakiejś syntezy. Pocieszające.

I to widać w historiach, które przytoczyłeś. One są takim punktem wyjścia do medytacji po prostu, która niestety w kręgu chrześcijańskim została zarzucona, przynajmniej przez szerokie rzesze wiernych (bo istniała w pierwszych wiekach jako forma modlitwy). A jak widać nawet pod Twoim postem, nie rozumiemy medytacji, jej funkcji, jej drogi.

Dziwne, bo czym jest nabożeństwo drogi krzyżowej jak nie medytacją właśnie nad tekstem, nad obrazem, nad jakąś opowiedzianą historią...

Rafale, gdzies czytałem coś takiego, że mnóstwo Europejczyków czy ludzi z kultury chrześcijańskiej zachwyca się medytacją, religiami Wschodu, a zapomina, że mistycyzm i medytację mielismy u siebie też. Właśnie wczesniej w religii chrześcijańskiej.
de Mello i przyypomina o tym i łączy kulturę Wschodu z naszą, przez co pozwala dostrzec te rzeczy, które nie dość, że wspólne są, to i najważniejsze.

Pozdrówka.


re: Czytając de Mello cz. II- do sztambucha Terlikowskim tego św

owszem zamierzone ;-) -antus, -antum … pamiętasz Montypajtona?


Bonnie i Clyde

Powiadasz, Grzesiu, że misjonarze są jak Bonnie i Clyde? No to – zważywszy na to, jak skończyli – chyba nie chciałbym być na ich miejscu :D


Owczarku, a może posłuchasz?

Bonnie i Clyde,

http://dropdeaddude.wrzuta.pl/audio/6mXUvzDOwpQ/tomek_makowiecki_-_bonni...

A w ogóle cieszę się, że jesteś, zajrze poczyta do ciebie, bo oczywiście ze 4 ostatnie wpisy mam zaległe:)

pzdr


hej Grzesiu,

tak mi sie skojarzylo. Czytales “mnich, ktory sprzedal swoje ferrari” , Robina S. Sharma’na ? Cos dla Ciebie :)

buzki.


O, kogo moje oczy widzą:)

witaj, strasznie się cieszę.
Szkoda tylko że w tak smutnych okolicznościach trafiasz tu.

Ale dobrze, że jesteś.

Nie, nie czytałem, ale może się kiedyś zapoznam.
Jak mówisz, że warto.
A co to w ogóle jest?
Jakiego rodzaju książka?

Pozdrówka serdeczne i częsciej się zjawiaj.
No.


Subskrybuj zawartość