1.
Święty tak długo jest świętym dopóki nie wie, że nim jest
Prawda czy fałsz?
Czy świadomość własnej wartości jest zła? Czy można wiedzieć, że się jest świętym? A dobrym?
A czy odwracając grzesznik świadomy grzechu nie będzie już grzesznikiem?
Albo zły?
Za dużo pytań, trza czekać na egzegezę Poldka:)
2.
Totalitaryzm
Kiedyś ku wielkiemu zakłopotaniu uczniów mistrz powiedział do biskupa, że religijni ludzie miewają naturalną skłonność do
okrucieństwa
Dlaczego- zapytali po wyjściu biskupa uczniowie
Ponieważ zbyt łatwo poświęcają (zapominają o) człowieka, by osiągnąć określony cel – odpowiedział mistrz
Hm, nie wiem, czy tak jest, ale czasem odnoszę wrażenie takie, znaczy jak ja ich nazywam “moraliści na czyjś koszt” gotowi są dla jakichś zasad zniszczyc albo przynajmniej poniżyć konkretną, jedną osobę.
Znaczy ważniejsze stają się jakieś abstrakcyjne zasady, coś tam, ale np. już nie widzi się cierpienia innego czy nie ma się wyrozumiałości dla kogoś, ale za to zawsze można pokazać swoją wyższość moralną, swoją nienaganną postawę jakże inną i piękną wobec tej, którą mają homoseksualiści, lewacy, liberałowie, feministki i kto tam jeszcze.
Znaczy wiadomo , oni są źli, my jesteśmy fajni, o czym tu w ogóle gadać?
3.
Za mało religii
Ktoś zapytał mistrza, dlaczego jest taki podejrzliwy wobec religii. Czy religia nie jest czymś najpiękniejszym,
co posiadają ludzie
Odpowiedź mistrza nie była jednoznaczna.
Czymś najlepszym i czymś najgorszym -tym jest religia
Dlaczego najgorszym
Bo ludzie najczęściej mają wystarczająco dużo religii, by nienawidzić, ale za mało, by kochać
No i co wy na to?
Znowu się to pokrywa jakoś z moimi spostrzeżeniami.
Jeszcze może dodam, co to ksiądz pewien, co mnie w liceum uczył, gadał zawsze, że trzeba odróżnić religię od wiary.
I że to nie to samo.
4.
Pewien mężczyzna przyszedł do swojego księdza
- Wczoraj zdechł mój pies. Czy odprawiłby ksiądz mszę za jego duszę
Oburzony ksiąsz dpowiada:
-Nie odprawiamy mszy dla zwierząt. Proszę spróbować zapytać w tej nowej sekcie. Oni z pewnością pomodlą się za
pańskiego psa.
-Bardzo kochałem tego pieska i jestem gotowy sprawić mu porządny pogrzeb.
Nie wiem ile płaci się przy takich okazjach, ale czy kilkadziesiąt tysięcy dolarów byłoby odpowiednią sumą
-Chwileczkę – zawołał ksiądz- dlaczego od razy nie mówi mi pan, że pies był katolikiem
:)
Niezłe, co?
Znaczy złośiwe, ale w jakiejś części pewnie prawdziwe.
No cóż, pieniądze potrafią zmienić pogląd na wiele rzeczy.
To tyle.
Trzecia i (pewnie) ostatnia część, możliwe, że dziś późnym wieczorem albo jutro późnym wieczorem.
Ostatnia anegdota pochodzi ze zbioru:
“Das Herz des Erleuchteten” (co można przetłumaczyć jako ,,Serce oświeconego (przebudzonego)”
Trzy pierwsze fragmenty są z “ Minuty mądrości”
Fragmenty 1-3 tłumaczone z niemieckiego, mam nadzieję, że nie wypaczyłem ani nie zagubiłem najważniejszego w tłumaczeniu.
Choć najpierw tłumaczone z angielskiego na niemiecki, teraz ja z niemieckieog na polski, więc mogło coś wypaść inaczej niż w oryginale.
Ale sedno mam nadzieję jest.
Zresztą i tak interpretacje będą różne.
komentarze
Grzesiu
Świadomość własnej wartości jest dobra.
Jej nieświadomość jest kłopotem, bo rodzi kłopoty poważniejsze.
Natomiast może tu chodzi o kwestię pokory?
Bo wiesz, tak sobie myślę i myślę, i te myśli idą w takim kierunku:
Uświadomienie sobie własnej świętości, jest tym samym co powiedzenie sobie: jestem święty
Jestem święty? A cóż mnie do tej myśli doprowadziło, hę?
Może trochę za dużo pychy?
Może straciłem z oczu to, co najważniejsze, a zacząłem się upajać sobą?
To są sprawy, które inni powinni oceniać, nie my sami (jakby, co:)
Od takiego stwierdzenia do okrucieństwa, o którym tam jest historia, jest już bardzo blisko.
Coś podobnego funkcjonuje w moim zawodzie. Analogia znaczy taka.
Jeśli sobie pomyślisz, że to TY to robisz to koniec. Trzeba odpocząć.
Największe cuda ludzie sprawiają sami, co najwyżej przy obecności kogoś do tego wykształconego.
Jeśli zaczęłabym mieć poczucie, że to JA, oznaczałoby że powinnam pomyśleć o zostaniu guru jakiejś sekty. Za chwilę pewnie, gdybym tym guru została, pomyślałabym: oooooo rany, jestem wspaniała, cudowna. Święta?
Czuję to jak utratę dystansu i skierowanie energii na siebie.
Może to bełkotliwe jest, co napisałam, ale to zmęcznie może…
Gretchen -- 27.09.2008 - 19:29grześ
to o wierze i religii jest znane pod każdą szerokością geograficzną, oczywiście pod róznymi postaciami
prawdziwe
prezes,traktor,redaktor
max -- 27.09.2008 - 20:02Max, no
w moim blogu to w ogóle prawdziwe rzeczy są:)
pzdr
grześ -- 28.09.2008 - 16:02Gretchen,
znowu pięknie napisane:)
Ja to kiedys muszę z tobą taki ,,deal” zawrzeć, że zaczniesz za mnie pisać:) albo wyjaśniac, to co ja mam na myśli, bo normalnie dobrze ci to idzie:)
Zgadzam się więc.
A to do zawodów, to w innych też, taki nauczyciel też siebie nie powinien w centrum stawiać, bo to nie on jest najważniejszy.
Nie mówiąc już np. o księżach.
pzdr
grześ -- 28.09.2008 - 16:04Grzesiu
To się bierze z tego no tam wiesz, astralnego bliźniactwa :)
Ale Ty pisz za siebie, a ja za siebie. Dzięki temu ilość komentarzy będzie większa :))
I dziękuję, dziękuję za dobre słowo Grzesiu.
Gretchen -- 28.09.2008 - 20:28Ad.1
Świętość jest świadomością własnej grzeszności .
leń -- 28.09.2008 - 21:46Od poczucia własnej wartości do poczucia własnej świętości chyba dość daleko ?
No daleko
ale jakoś to przeniosłem na to co mnie bardziej interesuje:)
No bo świętym raczej nie będę
:)
pzdr
grześ -- 28.09.2008 - 21:48Ad.2
zgadzam się!!
leń -- 28.09.2008 - 21:49Grześ
ale nie mylmy pojęć,bo wtedy nie dojdziemy do logicznych wnioskow
leń -- 28.09.2008 - 21:53No racja,
ja mam w ogóle wrażenie, że w tej dyskusji ( a i wielu innych) każdy ma inną definicje pojęcia, znaczy każdy z dyskutantów i de mello też pewnie.
I stąd takie rozbiezności w interpretacji.
Ad 2.
No to mi też nie pozostaje nic innego jak zgodzić się też.
pzdr
grześ -- 28.09.2008 - 21:55Ad.1, cd.
Jeśli świętośc jest świadomością własnej grzeszności,nicości -to jeśli ktoś przestaje być świadomy własnej grzeszności-przestaje być święty.
leń -- 28.09.2008 - 22:18Inna opcja : Jest sobie człowiek świadomy własnej grzeszności i nicości, który widzi, własną świętość, bo np.wie,że jego pokora i uniżenie są bliskie świętości.
To zależy jak sobie definiuje świętość- bo jeśli nie jest ona dla niego powodem pychy, a tylko słowem ,nazwą określającą człowieka świadomego własnej nicości ,który kocha Boga i bliżniego, i pragnie mu służyc
jeśli ma niesłychaną pokorę wobec tego terminu...który obił mu się (niestety) o uszy…to co z tego że jest świadomy ?to co napisałam odnosi się do chrześcijańskiego pojmowania swiętości
tu tylko zarysowałam kilka myśli, nie umiem pisać tak szybko na klawiaturze ..i za bardzo się stresuję stylem, ale mogłabym na ten temat więcej napisać..
Ad.2
to co zacytowałeś punkcie 2, o ludziach religijnych, też zauważyłam.Chciałabym wiedzieć dlaczego tak jest, niestety odpowiedz mistrza mi tego dostatecznie nie wyjaśniła.
leń -- 28.09.2008 - 22:27o piesku..
bardzo mi się to podoba…Zbyt często spotykam się z tekstami typu: “wegetarianizm jest nie po chrześcijańsku, bo Pan Jezus jadł ryby”..
leń -- 28.09.2008 - 22:38Bardzo podoba mi się w budyzmie miłość do wszystkich stworzeń. W filmie “7 lat w Tybecie” (chyba w tym?) jest taka scena,jak ludzie na placu budowy przenoszą robaczki w inne miejsce żeby nie zrobić im krzywdy.
No a księdzem łapczywym na pieniądze-no to niestety jeden z największych grzechów chrześcijaństwa.Choćby przytoczone “płacenie za odprawienie mszy”
Co to ma wspólnego z Chrystusowym :” Darmo otrzymaliście,darmo dawajcie”?
...
no i tyle..
bo sama się rozgadałam, a sama z sobą się nudzę
leń -- 28.09.2008 - 22:45zanudziłam samą siebie,
jestem tak znudzona
że ide sobie poczytać Jezioro Długiego Słońca. Na Ra!
Spać poszedłem,
a teraz do pracy idę.
Więc odpiszę dopiero koło popołudnia.
Znaczy tak koło 13,14, 15.
Jak tam mi się uda wrócić
Może ktoś się jeszcze odezwie w sumie, no.
pzdr
grześ -- 29.09.2008 - 07:34tecumseh 1. Święty tak
1.
Święty tak długo jest świętym dopóki nie wie, że nim jest
Jednyą z cech świętości to pokora. Ale traktując serio chrześcijaństwo nie jest żadnym samochwalstwem przyjęci tego, że przez chrzest moje imię zapisane jest już w niebie a moje grzechy odkupione -> zgładzone… . Czyż nie jestem święty? Jestem i wcale nic na wyrost.
Ale małe zastrzeżenie: – święty jestem świętością Tego, który mnie obmył i obmywa mnie z moich grzechów a nie własną doskonałością lecz Jego łaską.
A stwierdzenie De Mello osebrałym jako “święty jest dopótyt świętym dopóki pamięta, że nim jest mocą miłosierdzia i miłości Zbawiciela”. Jak o tym zapomni to przepadł.
Czy świadomość własnej wartości jest zła?
Myślę, że nie jest zła a nawet potrzebna. Skoro Jezus umarł za mnie to jestem kimś wyjątkowym. Jeśli nie wierzę, że jestem kimś wartościowym to jak mam kochać siebie samego.. ?
Czy można wiedzieć, że się jest świętym?
Można, jeśli się człowiek żyje w zgodzie z Bogiem -mówiąc po naszemu: w stanie łaski uświęcającej.
A dobrym?
Myślę, że pod jakimś względem tak. :-))
A czy odwracając grzesznik świadomy grzechu nie będzie już grzesznikiem?
Świadomość grzechu to za mało aby przestać być grzesznikiem. Można czynić zło z premedytacją wiedząc, że jest to zło. Zaś przestanie być grzesznikiem zakłada decyzję woli i konkretny wysiłek idący za tym postanowieniem. Świadomość bycia grzesznikiem może się okazać to punktem wyjścia z grzechu ale nie musi.
[quoteAlbo zły?
A co to znaczy zły?
??Kiedyś ku wielkiemu zakłopotaniu uczniów mistrz powiedział do biskupa, że religijni ludzie miewają naturalną skłonność do??
okrucieństwa
Dlaczego- zapytali po wyjściu biskupa uczniowie
Ponieważ zbyt łatwo poświęcają (zapominają o) człowieka, by osiągnąć określony cel – odpowiedział mistrz
Myślę, że ten akapit koresponduje w pierwszym. Świętość pojmowana jako “mój własny produkt” – jest swego rodzaju egoizmem, gdyż świętym można się stać tylko z pomocą łaski Boga a nie włąsnych zasług. Świętość wg mnie się dobrowolnie przyjmuje tak jak życie małego dziecka które się pocznie… .
Kluczem do takiej interpretacji jest dla mnie słowo “cel”. Drugi człowiek nie może być celem do własnych korzyści. Drugi człowiek jest podmiotem – “Bogiem” => “cokolwiek uczyniliście jednemu z moich braci najmniejszych mnieście uczynili… “. A zatem świętym zostaje się w uniżeniu wobec Boga ale i człowieka… . To trudne. :-)
To nie człowiek jest dla szabatu ale szabat dla człowieka.. . Gdy przestawi się kolejnośc wyjdzie potworek.
Czymś najlepszym i czymś najgorszym -tym jest religia
Dlaczego najgorszym
Bo ludzie najczęściej mają wystarczająco dużo religii, by nienawidzić, ale za mało, by kochać
Religia nie może być celem samym w sobie lecz jedynie drogą do celu. Jeśli się ubbóstwi religię zamiast Boga – przepisy zamiast ducha, swoją doskonałość zamiast doskonałości Boga wyjdzie z tego “potwór”.
Jeszcze może dodam, co to ksiądz pewien, co mnie w liceum uczył, gadał zawsze, że trzeba odróżnić religię od wiary.
I że to nie to samo.
No pewnie. Stąd naturanym dojżewaniem duchowym jest procest lub moment gdy religia staje się nierozłącznym składnikiem mojej wiary. Albo jej bazą i środowiskiem.
n mężczyzna przyszedł do swojego księdza??
-Chwileczkę – zawołał ksiądz- dlaczego od razy nie mówi mi pan, że pies był katolikiem
Pecunia non olet….. .
MI się te trzy cytaty łączą w jedną myśl. Że człowiek wierzący to ten który jest świadom swojej grzeszności, czerpie świętość z Boga i wie o tym, że z NIego czerpie. Oraz wie, że bez Boga jest niczym i nikim. Stąd na serio traktuje styl życia jaki proponuje Bóg w przykazaniu miłości które rozmienia się na drobne w dekalogu… . I taka postawa to postawa świętości.
Pozdrawiam!
************************
poldek34 -- 29.09.2008 - 16:33Tyle cudów i prezentów, jak wysławić Ciebie Boże… .
Panie Poldku !
ładnie Pan to opisał... lepszy pan jest niż de Mello :) ( może nawet…?:)
leń -- 15.10.2008 - 22:04