Lęki. Moje

Że umrę kiedyś, kiedy nie będę chciał.
Żę za wcześnie, bo będę chciał życ jeszcze.
Że za późno, bo będzie tak, że już od dawna nic nie będzie sprawiało radości i wszystko będzie bez sensu, a ja nie będę umiał temu przeciwdziałać.
Że przestanę się cieszyć pierdołami np. deszczem, ślizganiem na ulicy o 4 rano, że przestanę się uśmiechać.
Że nie będę umiał się dziwić.
Że napiszę dużo wcześniej to co Iwaszkiewicz napisał jak miał z 70 lat gdzieś:

,,Najpierw jest to, że już nic cię nie spotyka. Nie zakochasz się, nie zobaczysz po raz pierwszy wydrukowanego twojego wiersza, już nigdy nie posłyszysz pierwszego płaczu twojego nowo narodzonego dziecka, nie dostaniesz pierwszej nagrody, pierwszego anonimu – nie zobaczysz po raz pierwszy Paryża, Rzymu, Rio – i już nigdzie nie pójdziesz po raz pierwszy

Cytat za Grońskim, ,,Polityka”

http://www.polityka.pl/archive/do/registry/secure/showArticle?id=2004946

Że nic nie będzie nowe, że wszystko już było, że wszystko jest znane.
Że będę sam.
Że umrze pies, którego nie mam.
Że będę miał wypadek i będę sparaliżowany np..
Że będę miał schizofrenię.
Że się wypalę.
Że nikt mnie nie rozumie i nie zrozumie.
Że przestanę lubić ludzi.
Że ogarną mnie totalne (do wyboru) frustracja, marazm, agresja, alkoholizm, poczucie totalnej pustki.
Że nie umiem nic.
Że nie bawi mnie już czytanie.
Że nie umiem pisać.
Że piszę teksty, które nie mają sensu i sa bezwartościowe.
Że się ośmieszam tym tekstem.
Że jestem wyalienowany.
Że nic się nie uda, bo dlaczego miałoby się udać.

No to może wystarczy, taki podręczny katalog lęków, na które nie ma lekarstwa, są jeszcze inne, gorsze i lepsze (czy lęk może być lepszy), sa takie dziwne, wizje, np.kiedyś gdy jechałem samochodem, z przodu siedział najlepszy friend jako kierowca, obok jego dziewczyna, no i oni gadali ze sobą, śmiali się ogólnie byli zajęci sobą, a ja miałem wizję jak nagle mamy wypadek i wyobrażam sobie, kto ginie, kto przeżywa, kto jak krwawi i takie tam. Takie obrazki różne.(Ale jak ja jestem kierowcą, to takich nie mam.)

Słucham koncertu Heya i właśnie leci piosenka, którą planowałem tu wykorzystać, idealnie pasuje, koncert w Trójce z 2002 a piosenka z płyty ,,Sic”(chyba najlepszej Heya”), więc zacytuję:

,,W mojej kuchni stoi sosna
przebrana za kuchenny stół
na półkach kilogram śliwek
w słoikach udaje powidła
w lodówce pocięta w plastry
puszcza do mnie oko krowa
a kurczak pobija rekord
na czas nurkując w rosole
a ja wsadzam do ust szczotkę
plastkową do mycia butelek
i szoruję się od środka
dokładnie każdą szczelinę

znów płakałam
wczoraj znów płakałam
że nie umiem na skrzypcach grać
i że wszyscy umrzemy, wszyscy
i że któregoś dnia
mój syn zostanie całkiem sam

piję źródlaną wodę
wypłukuje wszystkie toksyny
i za chwilę pobiegnę na ląkę
świeża czysta i głodna
znów płakałam
wczoraj znów płakałam
że nie umiem na skrzypcach grać
i że wszyscy umrzemy, wszyscy
i że któregoś dnia
mój syn zostanie całkiem sam”

Idę sobie oglądać ,,Bezdroża”, jak skończę, to cuś skomentuję, jesli coś napiszecie, tylko bez żadnego pocieszania, to tekst, nie życie jest:), a teksty są dla mnie już w jakiś sposób autoterapią, zresztą na salonie miałem nie smęcić, tu nie obiecywałem niesmęcenia, więc ci jak im, Igła , Jarecki i ten trzeci wiedzieli, kogo się mogą spodziewać, jak mnie tu zapraszali. Jakby co to pretensje do nich proszę zgłaszać.

P.S. Apropos jeszcze lęków, to chyba John Irving (dla prawaków ( przejętych losem innego Irvinga, którego faszystowska polityczna poprawność prześladuje) info: to nie ten Irving). Otóż tenże Irving, John zresztą, chyba w przedmowie do ,,Świata według Garpa” napisał, że każdy dobry ojciec nie ma dnia, by nie lękał się o zycie swoich dzieci i nie miał jakiś dziwnych wizji, może dobrze, że nie jestem ojcem, bo lęki nowe by doszły (przynajmniej nic o tym nie wiem, że jestem:)
Dobra, ide oglądać te ,,Bezdroża”
Eh, a Nosowska teraz śpiewa ,,Where is my mind”

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Wiesz, czego ostatnio sie bałem?

Każdy dzwonek telefonu w dniu operacji mojej Mamy sprawiał, że nogi uginały się pode mną.
Musiałem się o coś oprzeć, bo myślałem, że zejdę.
A wiesz czemu?

Bo byłem jedyną osobą w rodzinie, która miała zostać poinformowana w razie ewentualnej śmierci Mamy w czasie jej operacji.

Kilka siwych włosów więcej.

PS. Grzesiu. Zajrzyj do Waitsa. Mięknie. Bardzo.

It`s good to be a (un)hater!


Grześ

Niezły katalog lęków. Mrocznie jest i gorzko.

Pozdr.


Mad,

jak to napisałeś, to się kapnąłem, że napisałem własciwie tylko o egoistycznych lękach, ale o innych tyż są.
I to jest w sumie gorsze,a co do mamy w szpitalu, to moja też niedawno była, ale z w sumie z błahego powodu, niegroźna sprawa,ale jak ją zawoziłem, trza było podpisać dokumentację i takie dziwne wrażenie bo była tam formułka ,,w razie śmierci coś tam” i ja jak to podpisywałem, to takie dziwne uczucie było, bo oczywiście zaczęły się już różne myśli głupie…
Pzdr


Hm, widzę, że mnie lubią tu

albo Nosowskiej albo Grońskiego, bo mnie wyrzucili wredni ze strony głównej:)
Ale nie ma lekko i tak będę pisał.
No, rzekłem.
Hogh!


Nie lubią

miało być, kurde, czyżbym po jednym freequ już pijany był, no, bez sensu.


Oj grzesiu, grzesiu

Kiedyś, bodajże Sztaudynger napisał: “Boję się ciszy. Wtedy się własne serce słyszy”. No i chyba wtedy przychodzą do głowy różne dziwne, często całkiem irracjonalne myśli.


Delilah

fajne


>Major

Ty też tutaj? To super:)


@grześ

Tak swoją drogą więcej takich tekstów;)


Grzesiu!

Ty lubisz się uśmiechać! Zaskoczyłeś mnie :)


Agnieszko,

no co ty za ponuraka mnie uważasz?
Jak ci się chce to poszukaj sobie gdzieś w blogu marty Wawzryn w S24 zdjęć z salonowej imprezy, uśmiecham się na kilku nawet, w dodatku głupawo,aczkolwiek jest też jedno na którym mam poważną, zudzoną i dołującą minę.
A zresztą nadwrażliwość i jakaś tam depresyjność nie wyklucza dużego poczucia humoru.
Nie chwaląć się umiem też rozbawić znakomicie, choć trzeba mnie znac lepiej, bo początkowo me poczucie humoru jest specyficzne czasem, no i wobec mało znanych mi osób to ja taki niesmiały jestem lekko.
Dobra, nie będę już promował swej osoby.
Dobrze, że tu zaglądasz.
Cieszę się, a jak przeczytałem tój komentarz to się też uśmiechnąłem…


Grzesiu Szanowny,

jak się onegdaj podzieliłam swoimi “lękami” na blogu Trystero, to on się pocieszał, że ludzie zwykle o tym, co ja napisałam – nie myślą. :)


To jest próba

Ja mam zawsze takie kłopoty z różnymi rejestracjami, ale mam nadzieję, że się udało. Grzesiu! Serdecznie Cię pozdrawiam. Czy ja dobrze widzę, że mnóstwo ludzi z Salonu się tu przeniosło?


Cześć Torlinie, fajnie, że jesteś:)

maila ci wysłałem,
no nieskromnie powiem, że elita salonowa się tu przeniosła.
A raczej ludzie, ktorzy bardziej chcieli gadać, nawet i ostro, ale sensownieno i czytać dobre teksty w jednym miejscu, a nie jakieś propagandowe odezwy, które zaczeły tam (w dużej mierze) dominować.
Nie wiadomo jak projekt się rozwinie, no, ale ja moge obiecać, że będę smęcił w soij stylu, aczkolwiek będę się starał pisać lepiej.
Bo ostatnio jakoś jestem bez weny.
No i już raczej bez polityki i takich tam.
Chyba, że mnie coś bardzo zainspiruje.
Ale raczej o kulturze, życiu, sobie-takie smęcenie, jakie znasz.


Wiesz przecież o tym,

że uwielbiam Twoje smęcenie, dlatego tak za Tobą biegam po tych blogach. A z tymi inspiracjami to jest prawdziwy kłopot, sam o tym wiem


No, to dobrze,

a teraz gorzej, bo w sumie na dwu sie będę udzielałblogach:), choć na salonowym rzadziej.
Ale i tak jak ja znajde na to czas?
Niewykonalne chyba, a i tak jestem do tyłu ze wszystkim, co do roboty mam i ten tydzien intensywny być winien.
A pewnie się skończy, ze jak zwykle się będę pierdołami zajmował zamiast waznymi rzeczami.
No, więc już idę stąd.


Wiesz,

pierwszy raz czytam tekst z uśmiechem w tle. Twój tekst.
A zdjęcia widziałam już dawno. Wyglądałeś jak Grześ.


grzesiu

moze trzeba Agnieszce wyjasnic, ze ten grzes w mojej notce, to ten, no…no, to zart byl???

:-D

It`s good to be a (un)hater!


Szalony,

Agnieszce potrzeba wyjaśniać, ona głównie w realu żyje ;)


Agnieszko

Wyjasniam wiec. Tylko teraz nie wiem za bardzo co?
Masz propozycje?

:-)

It`s good to be a (un)hater!


Grześ w Twojej notce

- oto ma propozycja :) Zresztą może sama zatrybię?
Tylko która to notka?


Eeeee

ta, w ktorej grzes z ukrycia jest sfotografowany.
chyba ta:-D

It`s good to be a (un)hater!


grzesiu

sprawe mam do ciebie.

nie chcialbys napisac nt. filmow o Freddy m Krueger ze?

It`s good to be a (un)hater!


Mad, jak ma być rzetelnie,

to w tym tygodniu sie raczej nie wyrobie…
A nierzetelnie i krótko to już kiedyś pisałem:
http://tecumseh.salon24.pl/21526,index.html


nie, nie chce krotko

Chce duzego i fajnego artykulu o Freddy m!

It`s good to be a (un)hater!


Osz, kurde, Mad, to nie ma lekko tak,

żeby napisać, to musiałbym obejrzeć ponownie, bo już ze 2 lata żadnej czesci nie oglądałem…
Ale może się kiedyś doczekasz.
na razie ni błądzo,
Ale będzie może w tym tyg o świętym potworze czyli Oskarze Matzerath(cie) z ,,Blaszanego bębenka”.
A może ni bedzie, kto to wie.


to obejrzyj do trójki

bo pozostale to syf.

It`s good to be a (un)hater!


E tam w 4 jest dobra muzyka i jest zabawna,

a z piątką czy którąś jeszcze dalsza mam dobre wspomnienia z dzieciństwa, a moze z trójka,ale posiadam w domku tylko 1, 2 i 4 a jakos sie nie bawie w sciaganie filmow i takie tam, bno mi sie nie chce i czasu ne mam.
Wiec najwyzej opre na tych 3 czesciach, akle sie obaczy czy w ogole kiedys napisze,.
Spac idem.


Grzesiu

Szukam najemników do wojny z Jareckim!!!
Informacja u mnie.
HowghAllachAkbar!!!

It`s good to be a (un)hater!


komentarz

Ja tego jednego się nie boję: “Że przestanę się cieszyć pierdołami np. deszczem, ślizganiem na ulicy o 4 rano, że przestanę się uśmiechać”.

Właściwie póki mam siebie, nie muszę się bać..

Kłaniam się zielono


re: Lęki. Moje

Ale się Grzesiu “nabałeś” prawie dwa lata temu! Aż mnie na moment srach obleciał. A jak teraz jest , lepiej? Oswoiłeś choć parę lęków, a może poszły straszyć kogoś innego?
Pozdrawiam.


Eno, różnie to bywa,

jedne rzeczy stały się prostsze, inne wręcz przeciwnie, czasu mniej więc i myśli się mniej.

Leki i wizje różne dziwne są we mnie cały czas i chyba zostaną na zawsze,ale w jakiś sposób znane i oswojone są, acz życie pewnie dostarczy i tych nieznanych (na razie) powodów do lęków:)

Widzę, że ty prowadzisz działalność wykopalniczą:) i różne stare teksty odkrywasz, z moich klimatycznych polecam ten o grzechu i o nocy (choć tam głównie komentatorzy pięknie nocnie i klimatyczne gadają)


a tytuł

jaki? ten o grzechu i nocy, a moze datę podasz? chętnie przeczytam i to zaraz, póki nikt za plecami nie przeszkadza.


ty masz lęki

u mnie to realia, ale już niedługo…


AnnoP,

ale mam nadzieję, że nie wszystko realne jest, życzę by to co złe realne zniknęło.

Mnie ostatnio też różne niefajne rzeczy otaczają i wypalony jestem i zmęczony.

Tak sobie słucham pewnej piosenki, smętna ale dobra jest:

Pozdrawiam życząc dużo pozytywów.


grześ

szukam tych pozytywów, i z miesiąca na miesiąc nie mogę, trend jest dla mnie niepokojący, chyba będę musiała pogodzić się z negatywami, są lepsze chwile, wtedy piszę, jak teraz


AnnoP,

nie z abardzo umiem powiedzieć jak szukac pozytywów, bo sam ich szukać nie umiem.

Mogę tylko powiedzieć, że trza:)

Mimo wszystko.

Tak mię się skojarzyło i znalazłem:

MIMO WSZYSTKO
Ludzie są nierozsądni, nielogiczni, samolubni,

kochaj ich mimo wszystko.

Jeśli czynisz dobro, ludzie oskarżają cię o ukryte

egoistyczne pobudki,

czyń dobro mimo wszystko.

Jeśli osiągniesz sukces, zyskasz fałszywych przyjaciół
i prawdziwych wrogów,
osiągaj sukcesy mimo wszystko.

To, co dzisiaj zrobiłeś dobrze, jutro będzie zapomniane,
rób dobrze mimo wszystko.

Uczciwość i szczerość sprawiają,
że będziesz słaby,
bądź uczciwy i szczery
mimo wszystko.

To, co budujesz latami, może być zniszczone przez jedną
noc, buduj mimo wszystko.

Ludzie naprawdę potrzebują
pomocy, ale będą cię atakować, jeśli im pomożesz,
pomagaj mimo wszystko.

Daj światu, co masz najlepszego,
a dostaniesz od świata po głowie,
daj światu, co masz najlepszego mimo wszystko.

(red. nie zna autora) – prawdopodobnie Matka Teresa z Kalkuty


:)

Aż się uśmiałam z tej Matki Teresy, ale poszperałam w sieci i faktycznie to jej autorstwa. Tylko już mnie wyzywano od Św. Teresy z Kalkuty i to wcale nie jest śmieszne.
A ja mimo wszystko szukam sensu życia,swojego, do cholery nie jestem święta jak ona.


AnnoP,

nikt n ie jest święty, ja też nie:)

Choś mnie tu kiedyś ktoś od świętych Franciszków blogosfery zwyzywał, ale to oczywiście nieprawda, bo ja to raczej antyświęty jestem.

A propos religii, to strasznie mi brakuje religijnych tekstów Bianki tu na TXT, terapeutyczne działanie one na mnie miały.
Jakbys nie znała, to zajrzyj:

http://tekstowisko.com/blog/bianka

po przeczytaniu wielu zawsze było mi jakoś lepiej.

Bianko, jak czytasz, to wracaj:), no.


teksty religijne

wręcz mnie drażnią, muszę znaleźć ziemski sens, ale jedyne co mi przychodzi do głowy to zamknąć się w pustelni, no nic koniec tego smęcenia publicznie


Anno,

ale te Bianki takie cudownie niedrażniące, ciepłe, ziemskie, pozytywne były, w każdym razie mnie jako człekowi od dawna w religijnym kryzysie pogrązonemu i one i niektóre teksty Poldka sprawiają radość i dobrze się czytają.

Ale nie namawiam:)


Strach...

Grzesiu lęki towarzyszą mi od szkoły podstawowej one oczywiście ewoluowały gdyż musiały dorosnąć wraz z e mną. Myślałem ze odrobinę się zniechęcą, ale nadal są. Uderzyło mnie ostatnio jak wiele czasu zmarnowałem, i to był przestrach prowadzący mnie do myśli “ile mi czasu zostało? Co zrobiłem dla siebie? Hubert Selby uświadomił sobie w którymś momencie że umrze a umierając będzie chciał przeżyć życie jeszcze raz. Został pisarzem a raczej otworzył się na to co mu w duszy grało (zapewne) od jakiegoś czasu. (W księgarniach jest juz tłumaczenie książki “ Last Exit to Brooklyn”...) Myslę że znaczna część naszch lęków wynika z umykającego nam czasu. Boje sie Grzesiu i tylko czasami udaje mi sie osiągnąc spokój, ale w tych momentach to po prostu nirwana…


Ernestto,

an o tak to jest, we mnie te różne lęki chyba sa nie od zawsze, ale od wielu lat są.

Acz się zmieniają, dochodżą nowe, stare odchodzą, są takie, co wiernie towarzyszą i jakoś się do nich przyzwyczaiłem.

Co do czasu, zgoda, czas mija, a ja dalej tkwię w tym, w czym niekoniecznie tkwić chcę.
Albo nie rozwijam się, nie zmieniam, nie walczę.

Bo człek idzie na łatwiznę, no.

A spokój?

Spokój to będzie po śmierci:)

Prawdopodobnie.

Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wizytę i komentarz.


Ziew,

a ja się boję co najwyżej włamu do mieszkania, ale od czego pieprz, a reszta mi jakoś tam zwisa.

Schizofrenia? To się leczy, zresztą akurat jakoś Cię nie podejrzewam.

Wszyscy kiedyś umrzemy, no i dobrze.

Fraszka i Murik, daj Bóg, pożyją długo, a potem będą se ganiać patyczki na niebieskich łąkach.

pozdrawiam stoicko


Dobrze to już było...

pzdr


Bzdura,

dobrze jest właśnie teraz. Zen.


Subskrybuj zawartość