Łososia, czy?

Bywa, że człowiek ma wybór jak na statku Strasznych Wikingów zmierzających do wioski Nieustraszonych Gallów, celem porwania czempiona strachu, Trendiksa.

Załóżmy, że tu, na swoim blogu, zamieściłbym swoje własne imię i nazwisko oraz zdjęcie i miejsce pracy (wszystko prawdziwe, oczywiście), a w ramach podejmowanej tematyki piętnował mniejsze i większe nadużycia mające miejsce w mojej (znanej publicznie) instytucji/firmie, zwłaszcza wychodzące od moich zwierzchników na samej, powiedzmy, górze.

Albo inaczej – tu, na swoim blogu, zamieściłbym swoje własne imię i nazwisko oraz zdjęcie i miejsce pracy (wszystko prawdziwe, oczywiście), a w ramach podejmowanej tematyki zasadniczo pomijał/przemilczał (przynajmniej te duże) nadużycia mające miejsce w mojej (znanej publicznie) instytucji/firmie, zwłaszcza wychodzące od moich zwierzchników na samej, powiedzmy, górze.

Na to przychodzi mi jeden z drugim aktywista anty-korporacyjny (w ti-szercie lub z klawiaturą Made in China w łapie, prawdopodobnie) i z grubej rury wali, że chyba mam ludzi za idiotów, bo przecież we wszystkich gazetach piszą co za burdel jest w tej mojej znanej instytucji/firmie!

I teraz nie wiem – w której sytuacji wyszedłbym na idiotę? Pomijając oczywiście opcję taką, że zależałoby mi, by wylecieć z roboty na drugi dzień, a na trzeci dzień dostać pozew w sprawie o działanie na szkodę mojej (byłej), (znanej publicznie) instytucji/firmy?

Które moje działanie (lub nie-działanie) byłoby etyczne? Czy aktywista anty-korporacyjny ma jakieś prawo domagania się, bym i ja, zamiast robić z ludzi idiotów, został takim jak on, aktywistą anty-korporacyjnym w “mojej własnej” korporacji?

Bardzo nie lubimy, gdy ktoś nas poucza, co powinniśmy robić, albo o czym (i jak) pisać na naszym własnym blogu. Bardzo lubimy, gdy inni powstrzymują się od włażenia nam z buciorami w strefę naszej wolności, w której to my podejmujemy decyzje, to my wybieramy czy pójść na demonstrację, rozrzucać antyrządowe ulotki i w końcu pójść na trzy lata do więzienia za odmowę złożenia przysięgi na wierność Sztywnemu Spawaczowi i Układowi Warszawskiemu, czy raczej tego wszystkiego nie zrobić.

To nasze życie i nasza wolność, od której inni powinni się, moim nieskromnym zdaniem, odpierdolić.

To jak, łososia czy..?

Średnia ocena
(głosy: 4)

komentarze

x

x


Panie Referencie,

Lubię chińską kuchnię i chińskie “krzaczki”, co widać po prawej. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku Smoka – to mój ulubiony znak, a ulubiony, bo mój ;)


Ach..

Chodzi Panu o to, czy jak mnie coś wkurwi, to piję? Tak, ale tylko ziółka :)


x

x


A ja się zastanawiam,

po co ten przecinek w tytule?

Z przesłaniem się zgadzam.


A to ciekawe, Sergiuszu

Ja też, podobno, jestem smokiem. Jeno z tych łagodniejszych, bo drzewnianych.

Nie pasuje mi tu – znaczy się w tekście – (jeśli cokolwiek z tego, co w nim napisane zrozumiałam), miano “aktywisty anty-korporacyjnego”.
Jak dla mnie jest to propagandowo ukierunkowane, wynikające być może z niedoinformowania , malkontenctwo. “Ukierunkowanie” podkreśliłabym wężykiem.

Więcej grzechów nie pamiętam…


Grzesiu

Ten przecinek jest kluczowy! Ale to jest czytelne tylko po obejrzeniu zalinkowanego filmu, prawdopodobnie.


Magio

Ten aktywista anty-korporacyjny po prostu pasował mi w kontekście tej niezupełnie zmyślonej historyjki z kluczem.

Znaczy, my są z tego samego roku, tak wychodzi ;)


Sergiuszu,

notka, powiedziałabym, dalece dyscyplinująca.
Popieram.
A jak się z tymi smokami liczy i czy każdy może zostać smokiem ;)


Panie Sergiuszu!

Bardzo mi się spodobało!

Niestety większość ludzi nie chce wolności (proponuję zajrzeć do mojej notki „Państwo”), a Pańska czy moja wolność ich razi. Oni chcą być zniewoleni, a ponieważ wmówiono im, że wszyscy muszą być wolni, więc my im pokazujemy, że wolni nie są i to ich drażni. To w jakie mundurki się przebierają, żeby wziąć nas za twarz nie ma znaczenia. Mogą być antyglobalistami, mogą być rządzącymi politykami, czy też pracownikami Pańskiej powszechnie znanej instytucji/firmy.

Niemniej człowiek prawdziwie wolny da sobie radę, czego Panu życzę.

A tak zupełnie nie a propos. Jaki znak miał rok 2010? Bo to mój znak, choć nie rok…

Pozdrawiam


W ramach

trenowania empatii odczytałem sobie te robaczki z sidebaru


Tomku!

merlot

W ramach
trenowania empatii odczytałem sobie te robaczki z sidebaru

I co wyszło Tobie, bo mnie tłumaczenie trochę dziwne, aczkolwiek z przesłaniem się zgadzam.


Gdy

pisałem ten tekst, byłem przekonany, że mam rację i że powinienem go opublikować. Może i ma ten tekst sens, ale niestety, powstał w kontekście, który ten sens w zasadzie unieważnia.

Niestety, jestem zbyt dobry i zbyt skuteczny w zrażaniu ludzi, nawet najlepszych przyjaciół (poza TXT), choć nie robię tego umyślnie. Po prostu czasem zachowuję się jak źle wychowany i agresywny amstaff, bez smyczy zdrowego rozsądku.

Prawda jest taka, że nie powinienem się wcale odzywać w ostatnią sobotę, tylko pozwolić, żebyście się sami napierdalali (pardą) pod wpisem Wojtka Zapiskowicza.

Tym razem udało mi się tak skutecznie urazić Referenta, że wolał zostawić TXT i się z niego całkiem wyixować, niż nadal mieć ze mną do czynienia. Niestety, miał też dobre powody, o których nie mogę mówić publicznie.

W tym miejscu przepraszam wszystkich Was, a zwłaszcza Referenta, za mój (kolejny) występ bez wyczucia. Bywa, że zachowuję się jak kretyn i cham bez wyobraźni i empatii, choć wcale tego nie chcę. Kłopot w tym, że kolejne takie doświadczenia jakby niczego mnie nie uczą.

Sorry za tę publiczną spowiedź, ale to jest taki mój sposób na założenie temu amstaffowi we mnie krótkiej smyczy i dobrego knebla. Zamykam swoją niewyparzoną gębę na kłódkę, a Barem zajmie się Maszyna, co powinno wszystkim wyjść na dobre.


Panie Sergiuszu!

Nie znam dyskusji, do której się Pan odwołuje. Jeśli nie używał Pan władzy (narzędzi tekstowiskowych) do blokowania wypowiedzi innych, to moim zdaniem nie powinien się Pan tak surowo osądzać.

Jak ktoś chce się wyiksować, to sobie Sergiusza znajdzie.

Pozdrawiam


Witając...

To jak, łososia czy..?

Łososia wędzonego na gorąco, tego z Bałtyku i pstrąga smażonego po żydowsku, śledź po ichniemu też mile widziany.
A z tą wolnością odwieczny problem, kiedy nasza wkracza juz w inną, pozdrawiam życząc wszystkim najlepszego nowego roku skoro najlepszy portal się odrodził.
Anna


Panie Jerzy

To jest popularny pogląd-wytrych, który jednak nie jest kluczem do tej akurat sytuacji.

To, że Smok (nawet ‘drzewniany’) ma taką naturę, że łatwo zieje ogniem, wiele wyjaśnia, ale niczego nie usprawiedliwia, zwłaszcza gdy, zbiegiem okoliczności, Smok ów ma pod opieką bardzo łatwopalny okręt.


Pani Anno

Miło Panią widzieć. Proszę się częstować, czym chata, prawda, bogata.


Dorciu

Ano nie każdy może być – na szczęście! Zobacz tutaj.


Subskrybuj zawartość