Lepsze jest dobre imię niż wonne olejki,
a dzień śmierci niż dzień urodzenia.
Lepiej jest iść do domu żałoby,
niż iść do domu wesela,
bo w tamtym jest koniec każdego człowieka,
i człowiek żyjący bierze to sobie do serca.
Lepszy jest smutek niż śmiech,
bo przy smutnym obliczu serce jest dobre.
Serce mędrców jest w domu żałoby,
a serce głupców w domu wesela.
Lepiej jest słuchać karcenia przez mędrca,
niż słuchać pochwały ze strony głupców.
Księga Koheleta 7,1-5
Do dziś słyszę jego słowa z “mostka kapitańskiego” na Zaspie w Gdańsku. Pamiętam jego młodzieńczy uśmiech. Ducha, którego potrafił w nas budzić, nawet jeśli wcale nie czuliśmy się katolikami. To było coś ponad, coś więcej, inaczej.
Mówię do was, ale i za was.
Był naszym wymagającym ojcem, prawdziwym przywódcą w czasach, gdy jako młodzi ludzie chcieliśmy walczyć z komuną choćby na kamienie, i walczyliśmy.
Tego dnia, choć spodziewanego przecież, zostaliśmy sami.
Odszedł.
Ale nie zostawił nas bez słowa.
Nie lękajcie się!
Dziękuję, że byłeś z nami.
komentarze
dzięki Sergiuszu,
twoje refleksje napawają otuchą.
W mojej pamięci utkwiły najbardziej te Jego słowa:
Wolność jest nam dana ale jest też nam zadana.
Pozdrawiam serdecznie
Bianka -- 02.04.2009 - 01:29Jeszcze minie parę lat..
i słowa te zostaną wywleczone na lewą stronę, literki poprzestawiane, nadane nowe znaczenia tak, że nie poznamy o co tak naprawdę chodziło.
Pijany I. (gość) -- 02.04.2009 - 09:47PI, a nowe znaczenia
znajdą swych zaciekłych obrońców i pewnie już teraz się to dzieje.
I tych, co je sobie zawłaszczą, że to tylko ich i do nich.
I że trzeba zwalczać tych gorszych.
Taki lajf.
pzdr
grześ -- 02.04.2009 - 13:53re: Ale nie zostawił nas bez słowa
Pośród niesnasków – Pan Bóg uderza
W ogromny dzwon,
Dla Słowiańskiego oto Papieża
Otwarty tron.
Ten przed mieczami tak nie uciecze
Jako ten Włoch,
On śmiało jak Bóg pójdzie na miecze;
Świat mu – to proch.
Twarz jego, słońcem rozpromieniona,
Lampą dla sług,
Za nim rosnące pójdą plemiona
W światło – gdzie Bóg.
Na jego pacierz i rozkazanie
Nie tylko lud – Jeśli rozkaże – to słońce stanie,
Bo moc – to cud.
On się już zbliża – rozdawca nowy
Globowych sił,
Cofnie się w żyłach pod jego słowy
Krew naszych żył;
W sercach się zacznie światłości Bożej
Strumienny ruch,
Co myśl pomyśli przezeń, to stworzy,
Bo moc – to duch.
A trzebaż mocy, byśmy ten Pański
Dźwignęli świat…
Więc oto idzie – Papież Słowiański,
Ludowy brat…
Oto już leje balsamy świata
Do naszych łon,
Hufiec aniołów – kwiatem umiata
Dla niego tron.
On rozda miłość, jak dziś mocarze
Rozdają broń,
Sakramentalną moc on pokaże,
Świat wziąwszy w dłoń.
Gołąb mu słowa – słowem wyleci,
Poniesie wieść,
Nowinę słodką, że Duch już świeci
I ma swą cześć;
Niebo się nad nim – piękne otworzy
Z obojgu stron,
Bo on na tronie stanął i tworzy
I świat – i tron.
On przez narody uczyni bratnie,
Wydawszy głos,
Że duchy pójdą w cele ostatnie
Przez ofiar stos.
Moc mu pomoże sakramentalna
Narodów stu,
Że praca duchów – będzie widzialna
Przed trumną tu.
Wszelką z ran świata wyrzuci zgniłość,
Robactwo – gad,
Zdrowie przyniesie – rozpali miłość
I zbawi świat.
Wnętrza kościołów on powymiata,
Oczyści sień,
Boga pokaże w twórczości świata,
Jasno jak dzień.
Juliusz Słowacki
Dymitr Bagiński -- 02.04.2009 - 21:12