Każdy choć troszkę interesujący sie futbolem zna piłkarza Raula. Piłkarza, który do tego stopnia stał sie synonimem madryckiego klubu, że nawet mówi się Raul Madryt.
Wielokrotnie z klubem wygrywał ligę hiszpańską. Trzykrotnie podnosił puchar Ligi Mistrzów.
Nie dziwne, że taki piłkarz był podporą reprezentacji kraju. Wystąpił dla Hiszpanii 102 razy i strzelił 44 bramki. Jednak w jednym z najważniejszych momentów dla futbolu hiszpańskiego go zabrakło. Gdy po 24 latach wreszcie udało się przejść fazę ćwierćfinałową ważnego turnieju, ba udało się dostać do finału ikona znad Tagu nie zagra w nim.
Wielu piłkarzy mijało szczęście zdobywania trofeów międzynarodowych, bo nie trafiali w swój czas, bo drużyna narodowa odnosiła sukcesy zanim do tej drużyny dołączyli bądź gdy już skończyli karierę. Wielu przeżywało dramat pozostania w domu z powodu kontuzji.
Ilu piłkarzy pokroju Raula (przynajmniej zbliżonego, bo niewielu w ogóle może się do niego porównywać) nie pojechało na imprezę rangi mistrzostw świata czy kontynentu mimo, że są w pełni sił, mimo, że za sobą mają udany sezon, a z klubem zdobyło się kolejne mistrzostwo kraju? na dodatek strzeliło się 18 bramek i zaliczyło 5 asyst (tym samym zaliczając najlepszy sezon od bodaj 7 lat).
Wiem, że można być wrednym i znaleźć usprawiedliwienie w tym, że może za brakiem sukcesów Hiszpanii stał Raul, skoro gdy został w domu to oni awansowali do finału. Nie chodzi o to by wypominać Aragonesowi, że nie zabrał Raula na imprezę. Chodzi o przypomnienie, o paradoksie, że jeden z najwybitniejszych hiszpańskich graczy w historii tego kraju, na dodatek czynny i w świetnej formie nie będzie miał szansy wpisać się na karty historii tego kraju. Musi być mu cholernie ciężko gdy przed telewizorem śledzi poczynania kolegów. Ja mu współczuję. Ja o nim pamiętam.
komentarze
Awans do finału to 50% sukcesu
ba, nawet nie tyle, IMHO
po finale- jak wygrają mozna dzielić skórke na niedźwiadku:)
Był Noe, Noe, gość co się czasem spinał, ale uwierzył i gdy szedł po gnoju smród już się go nie imał!
max -- 27.06.2008 - 11:31srebro
to juz sukces, zwłaszcza gdy do tej pory był sloga
Gramy jak nigdy odpadamy jak zawsze
sajonara -- 27.06.2008 - 13:39sajonara
nie pamiętam nazwiska gracza, ale chodzilo o argentyne. na któreś z ostatnich mistrzostw świata trener reprezentacji nie zabrał tego zapomnianego przeze mnie gracza, argumentujac to wprost: drużyna, gdy on jest na boisku, gra jeden schemat: podajmy mu pilke, cos z tego bedzie. jego wielkosc dzialala wrecz paralizujaco na reszte graczy.
moze w tym przypadku bylo identycznie?
zobacz, jak skrzydła rozwinęli francesco fabregas, david villa, fernando torres…
w kazdym razie – mam nadzieje, ze don chichoty pozamiataja szkopow.
Griszeq -- 27.06.2008 - 14:38Sajonara
teraz to mogę żałować Raula:)
Był Noe, Noe, gość co się czasem spinał, ale uwierzył i gdy szedł po gnoju smród już się go nie imał!
max -- 29.06.2008 - 21:42