Sprawa alimentów Ludwika Dorna ukazuje w pełni, iż politycy PiS wyzuci zostali z elementarnych zasad przyzwoitości. Grabienie cudzego życia prywatnego dla celów politycznych świadczy o intelektualnej martwicy grabiącego i o jego nikczemnej naturze. Absurdalne wystąpienia posła Gosiewskiego nawiązujące do wartości, są trudnym do określenia ekstremum hipokryzji i kłamstwa. Pozytywem tej historii może być to, że społeczeństwo wspierające PiUs (Prawo i Usprawiedliwienie) dostrzeże – na szczęście toporny i nieudolny – koniunkturalizm i makiawelizm swych idoli i nigdy więcej nie popełni tak oczywistego grzechu przy urnie.
Atak na rodzinne, prywatne życie Dorna jest obrzydliwy. Obrzydliwość ta jest tym większa, iż dotyczy dzieci. Prezes Kaczyński widocznie wmówił sobie, iż on sam może zastępować w Polsce sądy i oceniać czy alimenty komuś się należą, a jeśli tak to, w jakiej wysokości. Straż moralności w osobach Kaczyński, Kurski, Gosiewski teraz będą orzekać, co jest moralne, a co nie. Nie minie rok i zaczną spowiadać.
W reakcji na tę karłowatą intelektualnie agresję na godność rodziny pani Dorn wystosowała list do Dziennika, którego treści zamieszczam w całości.
Iza Śmieszek-Dorn
Do Redaktora DZIENNIKA
Szanowny Panie Redaktorze,
Dzisiejsza prasa – także Pańskie pismo – przyniosła kolejną porcję ataków pana Jarosława Kaczyńskiego i solidaryzujących się z nim polityków Prawa i Sprawiedliwości na mojego męża Ludwika Dorna za to, że wystąpił do sądu o obniżenie płaconych alimentów. Jestem żoną rozwodnika, ale – jak chyba ogromna większość kobiet w Polsce – kieruję się zasadą: wszystkie dzieci mojego męża mają żyć na mniej więcej równym poziomie, bez różnicy czy są to dzieci poprzednich żon czy moje. Łączna kwota alimentów, które płaci obecnie miesięcznie mój mąż, poczynając od stycznia 2006 roku, to 3600 złotych. Przy jego obecnych zarobkach zapewnienie naszemu dziecku poziomu życia porównywalnego z poziomem życia jego dzieci z poprzednich związków jest po prostu niemożliwe bez obniżenia dotychczasowej wysokości alimentów.
Od tygodnia w związku z tym, ze mój mąż wystąpił o obniżenie alimentów, pan Kaczyński wraz z grupą najbliższych partyjnych współpracowników codziennie grzebie w moim domu i w mojej kieszeni.
Za pośrednictwem DZIENNIKA kieruję do nich gorącą prośbę i apel: zostawcie wreszcie naszą rodzinę w spokoju! Do rozstrzygnięcia czy żądanie obniżenia alimentów jest zasadne czy nie, nie jest właściwy pan Kaczyński z partyjnymi kolegami, jakikolwiek polityk, była żona mojego męża, mój mąż czy ja. Tu będzie decydował sąd rodzinny i niech władze żadnej partii nie wchodzą w jego rolę. A Wy, Panowie, zajmijcie się tym do czego jesteście powołani i po co zostaliście wybrani: ważnymi dla Polaków sprawami, wzrostem cen energii, inflacją, opieką zdrowotną, traktatem lizbońskim.
Z poważaniem
Iza Śmieszek-Dorn
Jeżeli ktokolwiek ma wątpliwości jak należy oceniać osoby atakujące Dorna, niech lepiej pomyśli o swoim życiu, czy jest na tyle idealnie PiS – owskie, by się podobało prezesowi lub jego nadgorliwym wyznawcom.
To już nie jest typowa wścibskość zapiekle zazdrosnych i zawistnych Polaczków, to zwykła choroba ducha, dyskwalifikująca z życia publicznego. Jest to typowa postawa człowieka, który mimo wielkich ambicji nic nie osiągnął, nikt nie dostrzegł jego geniuszu, z wyjątkiem omotanych, ubogich w wiedzy. To jest dno, absolutne i ostateczne pohańbienie.
Pan Dorn nie jest politykiem, na którego kiedykolwiek oddałbym głos, ale jest moim rodakiem i dlatego każdy, kto ma odrobinę zdrowego rozsądku będzie w stanie stwierdzić, kto ma rację. Każdy ma prawo do kształtowania swego wedle własnej woli i nawet Jarosław Kaczyński powinien to uszanować, choć jest to prawie niewyobrażalne.
Pozrawiam.
komentarze
Fakt,
żenada, znaczy zachowanie J.K. i innych pisowców wobec Dorna (w dodatku przecież byłego kolegi i wspólnika jakby nie było) żenujące.
pzdr
grześ -- 26.09.2008 - 23:12Tyle samo obchodzi mnie Dorn
i jego dzieci, co jego obchodziłem ja i moje dzieci.
Igła -- 26.09.2008 - 23:26Nic.
Politycy, także byli, usadzili się ponad ludźmi.
Czyli na marginesie naszego życia.
I niech na tym marginesie pozostaną.
w przypadku Dorna masz rację
Dziennikarze powinni mu dać spokój. Nie przypominam sobie moralizatorskich zapędów Dorna czy też wypowiedzi na temat upadku obyczajów itp.
KrzysP -- 29.09.2008 - 13:02Nie widzę jednak powodu, aby dziennikarze i przeciwnicy polityczni mieli odpuszczać różnym “obrońcom moralności publicznej”. Jesli ktoś chce pouczać innych , jak powinno się żyć , niech będzie gotów świadczyć własnym przykładem.