Sejm RP składa hołd (...) członkom Armii Krajowej, Samoobrony Kresowej i Batalionów Chłopskich, którzy podjęli dramatyczną walkę w obronie polskiej ludności cywilnej… (z uchwały Sejmu z dnia 15 lipca 2009)
Składając ten hołd raczej nie wiedzieli posłowie, jak mało wiadomo o samoobronie kresowej, szczególnie tej w trzech południowo-wschodnich województwach II RP. O ile o samoobronie wołyńskiej wiemy sporo dzięki wspomnieniom Henryka Cybulskiego, monografii Siemaszków i innym pracom, o tyle wiadomości o samoobronie w Galicji (Małopolsce) Wschodniej rozproszone są po wielu źródłach. O ile wiem, nie powstała żadna praca kompleksowo naświetlająca temat tamtejszych samoobron. Pisze Stanisław Jastrzębski w książce pt. „Samoobrona Polaków na Kresach Południowo-Wschodnich II RP w latach 1939-1946”:
W świetle dotychczasowego stanu wiedzy na temat liczby placówek samoobrony i ich członków, a nawet strat osobowych w czasie walk z banderowcami, brak jest dokładnych danych, ponieważ dotychczas nie podejmowano żadnych instytucjonalnych prac badawczych w tym zakresie a obliczenia szacunkowe budzą wątpliwości. Podjęcie takich badań po upływie pół wieku od zaistniałych wydarzeń jest niezwykle trudne. Wielu świadków odeszło już na wieczną wartę, a z dowodów w postaci dokumentów nie można w pełni skorzystać, gdyż po prostu nie zachowały się w archiwach, zostały zniszczone albo ich w ogóle nie było.
Niemniej można pokusić się o pewne zarysowanie sytuacji samoobron w Galicji, szczególnie na tle Wołynia. Niewątpliwie była ona dużo lepsza. Większe nasycenie tych ziem ludnością polską, relatywnie mniejsza aktywność UPA i późniejsze rozpoczęcie w niej ludobójstwa spowodowały, że galicyjskie samoobrony miały większe szanse powodzenia. O ile przetrwanie placówki samoobrony na Wołyniu było wyjątkiem, o tyle w Galicji już niemal regułą. Uzbrojenie było równie fatalne. Broń palną wykopywano z pobojowisk, pokątnie kupowano od żołnierzy w służbie okupanta. Sporadycznie broń pochodziła z alianckich zrzutów. To nie wystarczało, więc dominowała broń biała – siekiery, widły, kosy itp. Niekiedy rola samoobrony ograniczała się tylko do pełnienia wart i ostrzegania przed napadem.
Niestety w wielu miejscowościach samoobrony nie zostały założone, szczególnie w tych, w których dominowali Ukraińcy. Obawiano się, że zostanie to przez nich odebrane jako prowokacja, ponadto narażano się na ukraiński donos, najczęściej o posiadaniu broni palnej. Los ludności polskiej w takich wsiach był najgorszy.
Przedstawiam poniżej krótkie informacje na temat samoobron w Galicji Wschodniej, które udało mi się zgromadzić. Zdaję sobie sprawę, że to tylko drobny fragment całości, jednak wart pokazania.
Zestawienie ogranicza się (z małymi wyjątkami) do samoobron wiejskich i tylko do okresu okupacji niemieckiej.
WOJEWÓDZTWO TARNOPOLSKIE
POWIAT BRODY
Huta Pieniacka – od czerwca 1943r. napływali do niej uciekinierzy z Wołynia a później z okolicznych wsi. W sumie w Hucie mogło przebywać 1500 osób. We wsi była samoobrona, kwaterowała kompania AK i 60-osobowy oddział Kedywu. Współpracowano z partyzantką sowiecką. Huta kilkakrotnie odpierała ataki słabych bojówek UPA. 23.02.1944 obrońcy Huty zabili kilku żołnierzy SS „Galizien” wziętych za upowców. W odwecie 28.02.1944 wieś została całkowicie zniszczona a ludność wymordowana przez oddział SS „Galizien” i UPA. Dowódcę AK we wsi, Kazimierza Wojciechowskiego torturowano, oblano łatwopalną cieczą i podpalono.
Podkamień – szacuje się, że włącznie z mieszkańcami miasteczka w podkamieńskim klasztorze chroniło się do 2000 osób. Istniała tam samoobrona złożona przez pracowników leśnictwa, kierowana przez inż. Kazimierza Sołtysika, zdolna do odstraszania banderowców. W marcu 1944r. niemiecki dowódca oddziału SS „Galizien”, kpt. Lang, nakazał załodze zdanie broni i opuszczenie klasztoru przez mężczyzn od 17 do 45 lat. Spowodowało to dezorganizację samoobrony i panikę wśród ludności, wdarcie się upowców do klasztoru i zamordowanie 400-600 osób w całym Podkamieniu.
Inne samoobrony w powiecie: Hucisko Brodzkie, Koniuszków, Majdan Pieniacki
POWIAT BRZEŻANY
Samoobrony istniały we wsiach Hucisko, Taurów, Kozowa
POWIAT BUCZACZ
Jazłowiec – po zabiciu ks. Kraśnickiego przez nacjonalistów ukraińskich (7.12.1943) odbyło się zebranie mieszkańców, którzy powołali samoobronę z oficerem rezerwy Wojciechem Zielińskim na czele. Na każdej ulicy wyznaczono jeden budynek na tzw. wartownię. Wartownicy cały czas patrolowali teren. Dysponowali tylko bronią białą (kosy, szable, bagnety, siekiery itp.), ewentualnie ukrytą bronią palną. Połowa domowników w każdym domu miała czuwać a połowa odpoczywać, śpiąc w ubraniach. Ustalono sygnały alarmowe w postaci bicia w kotły i szyny kolejowe. W wyniku tych środków ostrożności podczas okupacji niemieckiej banderowcy nie napadli na Jazłowiec.
Ponadto istniała samoobrona w Hucie Nowej.
POWIAT CZORTKÓW
Kosów i Chomiakówka – w oparciu o AK istniała samoobrona pod dowództwem Pawła Michaliszyna. Od połowy 1943r. zorganizowano warty i patrole uzbrojone w broń białą. W wielu miejscach zainstalowano gongi, szyny i łuski armatnie służące do podnoszenia alarmu.
Inne samoobrony w powiecie: Kolendziany, Szmańkowczyki
POWIAT KAMIONKA STRUMIŁOWA
Budki Nieznanowskie – organizatorami samoobrony byli kapitan AK Dobiecki i ks. Józef Skarabalak, były kapelan wojskowy. W marcu 1944 samoobrona skutecznie odpierała ataki bojówek UPA. Ludność chroniła się w lesie lub w pobliskim tartaku, gdzie stacjonowała grupa kilkunastu żołnierzy niemieckich. W kwietniu w wyniku fałszywego oskarżenia ukraińskiego dowódca Wehrmachtu nakazał Polakom opuścić Budki. Część mieszkańców uciekła, część została wywieziona na roboty lub rozstrzelana.
Inne samoobrony w powiecie: Berbeki, Maziarnia
POWIAT PODHAJCE
Dobrowody i Kowalówka – we wsiach istniały współpracujące ze sobą samoobrony oparte na strukturach AK, dysponujące pewną ilością broni palnej. Ponadto żyły one w zgodzie z miejscowymi Ukraińcami, przez co do napadu UPA nie doszło.
Inne samoobrony w powiecie: Małowody, Panowice, Sokołów, Toustobaby
POWIAT PRZEMYŚLANY
Hanaczów – AK w Hanaczowie dowodził rtm. „Głóg”. Już od początku 1943r. dowództwo AK wyznaczyło warty, których zadaniem była obserwacja banderowców. W tamtym czasie wieś liczyła ok. 3000 mieszkańców, w tym około 1000 uchodźców z Wołynia. 2 lutego 1944 silna hanaczowska samoobrona z trudem odparła atak UPA. Banderowcy spalili 70 gospodarstw, zabili 110 osób. Od 10 lutego AK w Hanaczowie dowodził por. Jastrzębski „Strzała”. Po napadzie przystąpiono do budowy umocnień i tworzenia „trójkąta obronnego” (kościół-szkoła-klasztor). Rozciągnięto zasieki z drutu. Dzień i noc mężczyźni pełnili warty. 9 kwietnia UPA ponownie zaatakowała Hanaczów. Szturm został odparty kosztem 66 zabitych (wliczając ludność cywilną). Obroną dowodził już kpt. „Julian”. Mimo zwycięstwa znaczna część wsi uległa spaleniu.
Po tym napadzie przez cały kwiecień trwała ewakuacja Hanaczowian do innych miejscowości. Na początku maja 1944 we wsi zostało ok. 60 obrońców oraz 110-140 cywili, którzy nie mogli bądż nie chcieli jej opuścić. Hanaczowscy akowcy nie ograniczali się do samoobrony, przeprowadzali również antyniemieckie akcje dywersyjne, co sprowadziło 2. maja 1944 na wieś pacyfikację przeprowadzoną przez dwie kompanie SS, żandarmerię i gestapo z 3 czołgami, działami i granatnikami. Wobec takiej przewagi wroga akowcy ograniczyli się do prób przebicia z okrążenia lub ukrycia w zamaskowanych bunkrach. Zginęło 16 polskich żołnierzy i ok. 30 cywilów, wieś została całkowicie zniszczona.
POWIAT RADZIECHÓW
Pawłów – samoobrona licząca 50 osób
POWIAT SKAŁAT
Kaczanówka – istniała sprawnie zorganizowana samoobrona, która odstraszała banderowców, zwana przez nacjonalistów „Małą Warszawą”. Mogło się w niech chronić ponad 5000 Polaków.
Inne samoobrony w powiecie: Ostapie, Połupanówka
POWIAT TARNOPOL
Chodaczków Wielki – istniała samoobrona dysponująca pewną ilością broni palnej, odstraszająca skutecznie banderowców. Nie odegrała roli podczas pacyfikacji przez SS „Galizien”
Inne samoobrony w powiecie: Cebrów, Kokutkowce
POWIAT TREMBOWLA
Bodzanów – po napadzie banderowców na gospodarstwo Michalaka (lato 1943), gdzie zabito kilku ukrywających się Żydów i raniono syna gospodarza, komendant AK w Bodzanowie, st.wachm. Franciszek Jaworski – „Waligóra” zarządził przygotowanie do obrony trudnych do podpalenia domów. Placówki te obsadzano na noc uzbrojonymi mężczyznami. Pierwszy napad odparto na przełomie stycznia i lutego 1944. Wobec narastania zagrożenia dowództwo samoobrony postanowiło ograniczyć obronę do rejonu zamku, gdzie chroniła się ludność i tak dotrwano do nadejścia Armii Czerwonej.
Boryczówka – działały nocne dyżury, patrole, obowiązywał zakaz opuszczania wsi. Nad organizacją samoobrony czuwali członkowie AK. Rozpuszczano fałszywe informacje o wielkiej sile ognia Boryczówki. W razie niebezpieczeństwa bito w dzwony, używano także reflektora do oświetlania okolicy. Przejściowo stacjonowali we wsi partyzanci sowieccy. Boryczówka stała się ona schronieniem dla Polaków z sąsiednich wiosek.
Tiutków – w 1943 r. Polacy zaczęli organizować samoobronę. Brakowało broni palnej. Podstawowym uzbrojeniem były widły i siekiery. Na noc wystawiano warty. 12.03.1944 podczas napadu UPA samoobrona stawiła słaby opór i przegrałaby, gdyby nie niespodziewane pojawienie się frontowych wojsk sowieckich, co spowodowało ucieczkę upowców.
Inne samoobrony w powiecie: Janów, Łoszniów, Mytnica, Podhajczyki Justynowe, Sorocko
POWIAT ZALESZCZYKI
Czerwonogród-Nagórzany-Nyrków – samoobrona licząca 100 mężczyzn i kilkanaście kobiet, dobrze uzbrojona w broń palną (w tym kilka erkaemów). Wiele murowanych budynków sprzyjało obronie. Od stycznia 1944 system wart i patroli. Główna wartownia mieściła się w Domu Ludowym, w kościele gromadziły się kobiety i dzieci.
Inne samoobrony w powiecie: Burakówka
POWIAT ZBARAŻ
Berezowica Mała – od rzezi wołyńskiej wystawiano nocne warty. W przypadku niebezpieczeństwa podnoszono alarm – trąbiono, bito w gongi i inne metalowe przedmioty. To pozwalało na odstraszenie bojówek banderowskich. W wyniku niefortunnych okoliczności, 22.02.1944 wieś została zniszczona przez UPA i zginęło 131 polskich mieszkańców.
Hrycowce-Kretowce-Jacowce – kilkakrotnie odparły ataki banderowców. Pododdział samoobrony liczył 150 ludzi dobrze uzbrojonych, zwłaszcza w broń maszynową.
Tarasówka – po rzezi na pobliskim Wołyniu wieś zorganizowała samoobronę polegającą na gromadzeniu się ludności na noc w kilku murowanych budynkach oraz zorganizowaniu wartowni, gdzie czuwali uzbrojeni mężczyźni. Broni palnej było mało, uzbrajano się w widły, siekiery, tasaki itp. Teren przeczesywały patrole. 14.01.1944 przepędzono ze wsi bojówkę UPA. Więcej napadów nie było.
Inne samoobrony w powiecie: Czahary Zbaraskie, Dobrowody, Maksymówka, Netreba
POWIAT ZBORÓW
Panasówka – w okresie pogromów zorganizowano samoobronę. Słabe uzbrojenie i brak wsparcia z zewnątrz zaskutkowały zniszczeniem wsi przez banderowców (15.10.44). Dowódca samoobrony „Szklanny” został oblany naftą i spalony żywcem.
Trościaniec Wielki – już w 1941 r. powstała tam organizacja konspiracyjna. Z czasem zaprzysiężonych zostało 200 żołnierzy. Prowadzono szkolenia strzeleckie. Broń zdobywano wykopując z pobojowisk lub kupowano od Węgrów i Słowaków. Zgromadzono ok. 50 karabinów, 3 rkm, 1 ckm. Dowódcą AK i zarazem samoobrony był por. rez. Eugeniusz Maceluch. Wieś podzielono na 3 rejony, każdy broniony przez jeden pluton. Utworzono stanowiska strzeleckie, schrony i ziemianki. System wartowniczy obejmował trzecią część załóg, reszta trwała w pogotowiu bojowym.
Inne samoobrony w powiecie: Bukowina, Milno, Reniów, Załoźce
POWIAT ZŁOCZÓW
Huta Wierchobuzka – istniała liczna samoobrona dysponująca niezłym uzbrojeniem. Nie była jednak w stanie odeprzeć ataku ok. 300 banderowców w dniu 20.03.1944. Zginęło ok. 50 mieszkańców wsi.
Wicyń – pod kierunkiem żołnierza AK – Marcina Barabasza ps. „Soplica” istniała tam silna samoobrona, do której ściągali uchodźcy z innych wsi. Łącznie z mieszkańcami wsi mogło ich być do 5000. Teren wsi podzielono na 136 odcinków obronnych. Wykopano sieć rowów strzeleckich i obronnych, dla ludności pobudowano schrony. UPA napadała na Wicyń trzykrotnie. Największy napad został odparty w nocy z 9 na 10.04.1944, zginęło 19 obrońców wsi i kilkudziesięciu upowców. Wicyń udzielał pomocy partyzantom sowieckim. Nie mogąc sobie poradzić z Wicyniem, nacjonaliści ukraińscy sprowadzili na wieś pacyfikację SS „Galizien”, w której spalono połowę gospodarstw i rozstrzelano 26 osób. Niemcy aresztowali ok. 200 mężczyzn, których przez 3 dni trzymano w miasteczku Pomorzany. Po zwolnieniu z aresztu wicyniacy manifestacyjnie wrócili do wsi.
Inne samoobrony w powiecie: Kozaki, Maruszka, Opaka, Sobolówka, Ścianka, Usznia, Woroniaki Strutyńskie
WOJEWÓDZTWO STANISŁAWOWSKIE
Mizuń (pow. Dolina),
Tyszkowce (pow. Horodenka),
Bednarówka, Bitków, Św. Józef (pow. Nadwórna),
Meducha, Dubowce (pow. Stanisławów)
Chromohorb, Korczunek, Łukowiec (pow. Stryj)
Antoniówka (pow. Żydaczów)
WOJEWÓDZTWO LWOWSKIE
POWIAT BÓBRKA
Brzozdowce – istniała skuteczna samoobrona, w której chronili się również mieszkańcy okolicznych wsi i kolonii. Banderowcy nie odważyli się zaatakować Brzozdowiec.
Inne samoobrony w powiecie: Stare Sioło, Szpilczyna
POWIAT BRZOZÓW
Dynów – silna samoobrona pod kierownictwem AK. W niektórych okresach liczba uciekinierów przewyższała liczbę mieszkańców Dynowa.
Nozdrzec – do samoobrony należało ok. 150 mężczyzn. Ludność chroniła się w zabudowaniach i pałacu Skrzyńskich.
Inne samoobrony w powiecie: Dylągowa, Wara
POWIAT JAROSŁAW
Laszki – samoobrona złożona z ok. 50 uzbrojonych ludzi. Ukraińcy nazywali wieś „warszawską twierdzą”.
POWIAT LESKO
Ustrzyki Dolne – po odejściu wojsk niemieckich Polacy zorganizowali samoobronę, której bazą były budynki zakładu Rafinerii Ropy.
Terka – wiosną 1944 najbardziej zagrożeni Polacy pod dowództwem Józefa Pawłusiewicza utworzyli obóz samoobrony w trudno dostępnej części lasu. Początkowo w obozie było 56 osób. W maju 1944 już 120 ludzi. W lipcu 1944 do obozu dołączyło partyzanckie zgrupowanie „Muchy”-Kunickiego.
POWIAT LWÓW
Biłka Królewska–Biłka Szlachecka – silna samoobrona oparta częściowo na strukturach AK. Biłki odbierały zrzuty alianckie, z których udawało się uszczknąć część broni.
Biłkę Królewską osłaniało 11 drużyn samoobrony sformowanych w 4 plutony. Komendantem wsi był plut. Stanisław Wojdyła. Specyficzny charakter miała wartownia w folwarku, gdzie kwaterowali żołnierze niemieccy. Z uwagi na ich obecność członkowie samoobrony (drużyna Józefa Podkowy) obnosili się tylko z bronią białą (kosy, widły, siekiery). Z czasem Niemcy zrezygnowali z wystawiania własnych wart, zaczęli dawać Polakom swoje karabiny, sami idąc spać.
W Biłce Szlacheckiej zorganizowano 12 plutonów samoobrony.i dwa oddziały odwodowe w liczbie 40-50 ludzi każda.
Obie Biłki były otoczone rowami strzeleckimi i wartowniami. Mężczyźni niezdolni do walki mieli obowiązek ochrony przeciwpożarowej. Każde obejście miało wykopany schron z kilkoma zamaskowanymi wejściami.
Dokument z 15.03.1944 podawał: „Biłczanie mówią, że nie boją się napadu nawet 2-tysięcznej bandy (...); w nocy mają u siebie Polskę, a w dzień okupację (...). Ludność zorganizowała się sama – ma sporo karabinów i pistoletów, ale amunicji bardzo mało.” Od marca do czerwca 1944 samoobrona Biłek odparła 4 ataki UPA.
Inne samoobrony w powiecie: Basiówka, Czyszki, Krotoszyn, Pustomyty, Sokolniki
POWIAT MOŚCISKA
Samoobrony istniały w następujących miejscowościach: Balice, Lacka Wola-Trzcieniec, Lipniki-Strzelczyska, Pnikut, Sądowa Wisznia
POWIAT RUDKI
Samoobrony istniały w następujących miejscowościach: Buczały, Chłopy, Malinów-Tuligłowy, Pohorce
POWIAT SAMBOR
Czukiew – Polacy po otrzymaniu wezwania z OUN-UPA do opuszczenia wsi zorganizowali samoobronę i system wart. Nie dysponowano jednak bronią palną. Wieś ochroniło niespodziewane zakwaterowanie w niej kompanii wojska niemieckiego, co odstraszyło upowców.
POWIAT ŻÓŁKIEW
Samoobrony istniały w następujących miejscowościach: Łanowice, Stanisłówka, Uherce Zapłatyńskie.
W literaturze znalazłem informację świadczącą, że członków polskich samoobron na Kresach Południowo-Wschodnich mogło być około 50 tysięcy. Po przejściu frontu większość z nich zostało powołanych do Wojska Polskiego. Ochronę ludności w dużej mierze przejęły tzw. Istriebitielnyje Bataliony, ale to już temat na inną okazję.
komentarze
Panie Dymitrze
Czytam już od dawna pański blog i jakoś tak dopiero teraz pozwoliłem sobie coś tam napisać.Nie myślał pan żeby zebrać to wszystko do kupy w jakąś okładke włożyć i spróbować wydrukować.
dreptak -- 31.07.2009 - 14:35Dreptaku
Na moim salonowym blogu, w profilu, są linki do pdf-ów z tekstem blogu: http://www.65-lat-temu.salon24.pl/
Dymitr Bagiński -- 31.07.2009 - 15:53Panie Dymitrze
Do tego co na Wołyniu mam stosunek emocjonalny bo od babci nasłuchałem sie o jej bracie co na Wołyniu sklep mał żone i dwójke dzieci sprowadził a tera nawet nie wiadomo gdzie sie ich kości poniewierają.
dreptak -- 31.07.2009 - 16:21