5 sierpnia 1943 r. przed północą upowcy zaatakowali Rybczę (Krzemienieckie).
Już od marca istniała tam polska samoobrona. W odpowiedzi na pierwsze mordy zorganizowali ją m.in. Franciszek Mytkowski „Ułan”, Marcin Mysłowski „Sołtys” i Jan Niewiński „Sokół”. Dowódcą samoobrony był przysłany przez AK z Krzemieńca Henryk Butyński „Kobryń”. Broń zdobywano wykopując ją na pobojowiskach z 1941r., kupując od Węgrów i Niemców “za słoninę, bimber i miód” a nawet wykopując z grobów sowieckich żołnierzy. Dzięki temu każdy obrońca Rybczy miał broń palną.
Upowcy zatakowali Rybczę ze wszystkich stron. Pierwsi szli strzelcy uzbrojeni z broń krótką oraz podpalacze z pochodniami. Za nimi zaopatrzeni w narzędzia gospodarskie chłopi z okolicznych wsi, których zadaniem było nie dopuścić, by żywa noga nie uszła. Upowskie karabiny maszynowe umieszczone w zaimprowizowanych stanowiskach raziły polskie punkty oporu.
Taktyka upowców okazała się błędna. Co prawda polskie czujki zostały zaskoczone i musiały wycofać się do dwóch „bastionów”, gdzie zgromadziła się wcześniej cała ludność Rybczy, tj. do szkoły i przyległych budynków oraz do gospodarstwa Niewińskich, również składającego się z kilku murowanych budynków oraz piwnic służących jako schron, jednak podpalone przez upowców chaty oświetliły teren umożliwiając 250 żołnierzom samoobrony skuteczny ostrzał.
Oblężenie trwało do świtu. Dzięki celnemu ogniowi obrońców upowcy nie zdołali przypuścić generalnego szturmu na „bastiony”. Rano napastnicy wycofali się zostawiając po sobie porzucone siekiery, widły i kosy oraz zgliszcza zabudowań, które udało im się podpalić. W tracie napadu zdołali zabić trzech Polaków.
We wrześniu 1943r. komendant Obwodu Krzemienieckiego AK mianował Jana Niewińskiego komendantem samoobrony w Rybczy. Była ona jednym z nielicznych ośrodków polskiej samoobrony na Wołyniu, który przetrwał do nadejścia wojsk sowieckich. Zdaniem wielu stało się tak dzięki dobremu dowodzeniu i nieustannej czujności. [1]
Na zdjęciu: Jan Niewiński w mundurze żołnierza LWP (lipiec 1944r.)
Płk. Jan Niewiński mówi dziś o sobie: Mnie los oszczędził życia. Wieś Rybcza, w której przebywało 3 tysiące polskich uciekinierów, ocalała. Kierowałem obroną tej samotnej polskiej reduty i powiedziałem sobie, jeżeli Bóg da przeżyć, nie spocznę i przypominać będę światu o tamtych wydarzeniach. Zostałem przy życiu i spłacam dług. Od dwunastu lat wydaję biuletyn „Głos kresowian”. Zbieramy relacje, wspomnienia. Przedstawiamy prawdę o losie Polaków na Kresach Wschodnich, ocalenie tej prawdy od zapomnienia uważamy za nasz obowiązek. [2]
Jestem u schyłku mojego życia, którego ostatnie 12 lat bez reszty poświęciłem beznadziejnej walce o prawdę historyczną i o upamiętnienie ofiar trzeciego ludobójstwa na Kresach Wschodnich RP. Setki pism, apeli, uchwał i postulatów Kresowego Ruchu Patriotycznego [aliansu stowarzyszeń kresowych i kombatanckich] do najwyższych władz polskich pozostało bez żadnej odpowiedzi.
Mimo to 88-letni żołnierz nie składa broni. Jako jeden z organizatorów obchodów 65-rocznicy ludobójstwa OUN-UPA, tak zignorowanych przez polskich polityków, wystosował ostatnio dwa niezwykle ostre listy otwarte do najważniejszych osób w państwie: Prezydenta RP i Marszałka Sejmu. Oto ich fragmenty (jedne z bardziej delikatnych):
Panie Prezydencie,
Kresowianie, żywo dotknięci Pana dotychczasowym niezrozumiałym stosunkiem do prawdy o ludobójstwie na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej, oczekują od Pana Prezydenta:
- natychmiastowego publicznego potępienia tego ludobójstwa i wskazania jego sprawców;
- wyrażenia publicznie swojego poparcia dla inicjatywy uczczenia w uchwale sejmowej ponad 200 tysięcy obywateli polskich, ofiar banderowskiego ludobójstwa;
- zaangażowania Pana autorytetu dla szybkiego urzeczywistnienia idei wzniesienia w Warszawie pomnika ku czci ofiar ludobójstwa.
(list z 28 lipca 2008)
Panie Marszałku!
Przed pięcioma laty, w 60. rocznicę zbrodni wołyńskiej, Sejm Rzeczypospolitej Polskiej pod przewodnictwem ówczesnego Marszałka Marka Borowskiego dokonał bezprzykładnego pohańbienia majestatu polskiego Sejmu, przegłosowując uchwałę fałszującą historię stosunków polsko-ukraińskich okresu II wojny światowej. Postawiono wówczas znak równości między ofiarami a ludobójcami. (...) Twierdził Pan, “...że jest to kompromis polityczny…”.
W ocenie Polaków, a w szczególności Kresowian, było to haniebne kupczenie setkami tysięcy polskich ofiar. Chcemy wiedzieć, co Pan wówczas utargował i jaki to stanowi pożytek dla Polski? [podkreślenie moje]
(...)
Panie Marszałku, odrzucił Pan projekt uchwały Sejmu RP (zaproponowany przez Klub Poselski Polskiego Stronnictwa Ludowego) w sprawie uczczenia 65. rocznicy ludobójstwa dokonanego przez OUN-UPA na ludności polskiej Kresów Wschodnich. Tym samym stanął Pan po stronie ludobójców Narodu Polskiego. Zignorował Pan także organizowane przez środowiska kresowe obchody rocznicowe. Natomiast w tym czasie, kiedy odbywały się uroczystości żałobne Kresowian, pogrążonych w zadumie i modlitwie, patronował Pan obchodom pamięci ofiar wielkiego głodu na terenie radzieckiej Ukrainy. W ten oto sposób dokonał Pan po raz drugi mordu na prawdzie historycznej, po raz wtóry uśmiercił pamięć o setkach tysięcy niewinnych ofiar banderowskiego ludobójstwa. Podeptał Pan honor i godność Narodu Polskiego. Wobec powyższego nasuwa się retoryczne pytanie: W czyim imieniu sprawuje Pan urząd Marszałka Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej?
(...)
Pan, Panie Marszałku, nie chce widzieć ani słyszeć jak “partnerzy strategiczni”, prezydent Wiktor Juszczenko i Julia Tymoszenko, aktywnie wspierają dynamicznie rozwijający się na Ukrainie faszystowski nacjonalizm ukraiński i gloryfikują jego twórców i realizatorów, a zbrodnicza faszystowsko-nazistowska ideologia Dmytra Doncowa stała się już ideologią państwową.
Niebawem może się okazać, że przedstawiciele polskich władz, goszcząc na Ukrainie, będą musieli składać wieńce u stóp licznych pomników ku czci najkrwawszych zbrodniarzy II wojny światowej – Stepana Bandery, Romana Szuchewycza czy Dmytra Kliaczkiwskiego. (...)
(list z 22 lipca 2008)
Jan Niewiński dzisiaj (po lewej). Źródło: Wikipedia , autor: Kresen
Aktualizacja notki 5.08.2008, godz. 23:33 – dodałem zdjęcia i rozbudowałem opis wydarzeń w Rybczy.
________________________
[1] Opis wydarzeń w Rybczy wg:
-Władysław Siemaszko, Ewa Siemaszko, “Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945”, Warszawa 2000.
-Wiktor Poliszczuk, “Dowody zbrodni OUN i UPA”, Toronto 2000
[2] Zielony Sztandar nr 30 z 29.07.2007
Pozostałe cytaty z blogu ks. Zaleskiego:
komentarze
Komentarz ode mnie
Nie ze wszystkimi słowami p. Niewińskiego się zgadzam, ale można zrozumieć rozgoryczenie 88-letniego człowieka…
Dymitr Bagiński -- 05.08.2008 - 22:43@Dymitr
W reakcji na mój niegdysiejszy tekst o UPA, kumpel napisał mi tak “Pamietam, ze moi dziadkowie – chlopi z Lubelszczyzny, za wojny najbardziej bali sie ruskich, a najbardziej nienawidzili ukraincow. “. I to wystarczy za komentarz…
Banan -- 06.08.2008 - 08:12Hmm
Czy chciałeś przez to powiedzieć, że Prezio i Komorowski nie są chłopami z Lubelszczyzny? :))
Dymitr Bagiński -- 06.08.2008 - 22:34Bo wygląda na to, że oni ruskich nienawidzą a Ukraińców się boją.
Dymitr
tak btw. moim zdaniem warto abyś ze swoich notek zrobił cos na kształt e-booka, który mozna będzie sobie ściągnąć
(przeklejam ze swojego wpisu komentarz do Cieibie)
max -- 06.08.2008 - 23:13@Dymitr
Z Lubelszczyzny to oni na pewno nie są – jestem przekonany, że Bajm, Budka Suflera, Palikot i Sierakowska wyczerpują normę obciachu mojego rodzinnego miasta na najbliższe pół wieku z zapasem, i Prezio & Jamajka juz nie są potrzebni.
Banan -- 07.08.2008 - 10:00Szanowny Panie Konradzie
Jeszcze chyba z Lubelszczyzny pochodził exminister sprawiedliwości z nadania SLD, z którym Sierakowska koty darła. No i nie zapominajmy o wybitnym ministrze kultury, specjaliście od od dotowania z budżetu państwa obrazów z piasku jako specjalności lokalnej kultury ludowej.
Przepraszam, więcej nie będę. Na pociechę dodam, że chyba każdy region w Polsce ma swoich przedstawicieli na tej liście.
Pozdrawiam serdecznie oraz słonecznie jak to ostatnio w Krakowie
Lorenzo -- 07.08.2008 - 10:54@Lorenzo
No cholerny Kurczuk, oczywiście… Ale ponieważ Pan obiecał stop, to nie będę się znęcał odwetowo nad grodem Kraka przy użyciu pewnego kompozytora, którego kompozycja uświetniła niedawną okrągłą rocznicę :)
ukłony pływackie (w Amsterdamie leje od jakiejś trzeciej nad ranem non stop)
Banan -- 07.08.2008 - 11:23Doceniam Pańską wstrzemięźliwość, Panie Konradzie
i wdzięczny jestem za nią:-))
Może się prądy odwróca i ta dobra pogoda wróci do Amsterdamu?
Czego Panu życzę
Lorenzo -- 07.08.2008 - 11:57Maksie
ja nie wiem, co to e-book ani tym bardziej jak się go robi.
Dymitr Bagiński -- 07.08.2008 - 14:20Dymitr
e-book czyli książka “internetowa” to nic innego jak ksiązka w formacie PDF do czytania na monitorze komputera
można
a)sprzedawać
b)udostępniać za free np. rozsyłając mailem całośc lub próbki “książki”
jak to się robi, hmm ja że tak ujme jestem pól-laikiem, gdzyz dorwałem jakiś darnowy program do konwersji z pliku np. WORd na PDF.
Dlaczego PDF? Bo ładniej wygląda, bo łatwiejsza nawigacja, bo lepiej się drukuje itp.
więcej wie merlot i pewnie Docent:)
prezes,traktor,redaktor
max -- 07.08.2008 - 14:38Bananie,
stara Budka i stary Bajm to wcale dla Lubelszczyzny nie obciach.
grześ -- 07.08.2008 - 15:01O i dokonaniach od kilku/kilkunastu lat lepiej nic nie wspominać, no bo to już pod tę kategorię podchodzi.
@grześ
Stara Budka – jeszcze się zgodzę, ale Bajm? Wiesz, może to kwestia tego że nie musiałeś ich jako młodziak oglądać straszących na każdym festynie etc.
Ale przytnijmy temat, bośmy odjechali od tematu wpisu D.B. dość daleko…
Banan -- 07.08.2008 - 15:14Panie Konradzie!
Budka Suflera, to świetna kapela. To, że teraz opakowana w ładny papier żeby się lepiej sprzedać to co? Oni przynajmniej nie udają, że nadal się buntują, tak jak popłuczyny po Perfekcie.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 27.08.2008 - 11:45Panie Dymitrze!
Czy Jan Niewiński, pułkownik, ma jakąś stronę internetową? Może by podać jakiś odnośnik dla gawiedzi?
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 27.08.2008 - 11:47@Jerzy Maciejowski
Daruje Pan, ale według mnie pod tym opakowaniem już nic nie zostało. Rozmienili się chłopaki na drobne, a szkoda.
Co do Perfectu to nawet się nie będę wypowiadał, bo mi ciśnienie skoczy…
pozdrawiam
Banan -- 27.08.2008 - 11:57@
Czy Jan Niewiński, pułkownik, ma jakąś stronę internetową?
Wątpię, nie natrafiłem na taką.
PS. kiedyś Hamilton pytał się, czy żyje jeszcze Henryk Cybulski, dowódca Przebraża. W tekście powyżej J.Niewiński pisze, że jest ostatnim żyjącym dowódcą samoobrony na Wołyniu…
Dymitr Bagiński -- 27.08.2008 - 14:57