Warknął Igła na szelmowsko wykrzywionego Ciapka.
- Masz taką minę, jak premier Pawlak przed kamerami TVN-u – dodał obdzierając od kości resztki mięsa z kawałka zwłok kaczki – nazwa handlowa – korpus.
- Bujaj się stary durniu, odparł Ciapek trącając nosem walający się kapsel od Wareckiego. – Dawaj kości, bom zgłodniał na tym pedigripalu i nie wybałuszaj się jak Tusk do Steinbachowej – dodał przymilnie Ciapek.
W garnku było uparkotane, to co się udało z lodówki wygarnąć: pare kartofli, cebula, marchew, duży por, kawałek selera, ząbek czosnku. Na tym kawałku kaczki ugotowane.
Pieprz, sól, szczypta cukru.
Do tego wpadło jeszcze pół topionego serka, kostka rosołowa, jajko i śmietana.
No i zmiksowane zostało i kawałek starego chleba na grzanki.
Już dawno takiej dobrej zupy nie jadłem.
- Pewnie byś jeszcze jakiego wina się napił? – mlasnął Ciapek nad resztką korpusu ze wspomnianej kaczki. – Ano. – To se kup – odparł Ciapek a z moich kości nie zrzynaj mięsa dla Szarika – myszy wylazły już z trawy, niech se nałapie świerzonki.
Na tym transmisja się już rwała, razem z przepaloną wtyczką od zasilacza.
komentarze
hm, no, ale gdzie
jakieś przesłanie?
grześ -- 26.04.2008 - 20:00Bo na razie to takie ,,z kamerą u Ciapka” trochę jest, znaczy ta opowieść (?)
pzdr
Panie Grzesiu!
Czy wszystko musi mieć przesłanie?
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 26.04.2008 - 20:55Witaj Kucharzu
Następnym razem dodaj pod koniec gotowania solidną łyzkę chrzanu. Tak, tak, chrzanu, takiego ze słoiczka, juz utartego.
Powiesz czy smakowalo?
U nas, czyli gdziekolwiek to było, było zawsze we Lwowie – nazywano takie zupy : zupa zupa.
Pozdrawiam
RRK -- 27.04.2008 - 00:05A ja przyznam,
w miejsce chrzanu, zwykle daję musztardę. Ale chrzan faktycznie jest OK.
Z pozdrowieniami dla Ciapka, psa twardo stojącego na ziemi
yayco -- 27.04.2008 - 10:00re: Czego....
Ciut przypomina to przepis na irlandzki stew, podany przez Jerome w “Trzech panach w łódce (nie licząc psa)”. Tylko tam pies też się chciał przyczynić, przynosząc osobiście upolowanego szczura wodnego. No i w garze wylądowało faktycznie wszystko(szczurem akurat wzgardzono) – nawet ziemniaki częściowo obrane, jako że z tym obieraniem słabo sobie radzili, zatem doszli do wniosku, że można w łupinach. Tylko jakoś ciężko się czuli na drugi dzień... dyshumory ich dopadły z powodu treściwości potrawy. A może to z braku szczura w niej? ;)
Defendo
defendo -- 27.04.2008 - 10:19Dzięki za uwagi
Sprawdzę, nie licząc szczura.
Igła -- 28.04.2008 - 13:52:)
re: Czego....
Policz mnie, nie ma jak wysublimowany kanibalizm ;P
defendo -- 28.04.2008 - 18:32y Defendo