Liberalizm nie ma nic wspólnego z liberałami z dawnego Kongresu Liberalno-Demokratycznego, ani innej lewicy. Stosowanie zasady minimum państwa, maksimum wolności nie jest możliwe w sferze obyczajowej. Pseudo liberalizm urzędników brukselskich jest nową formą zamordyzmu i z wolnością nie ma niczego wspólnego.
Sam termin poprawność polityczna wystarcz by wykazać, że to towarzystwo jest zwykłą bolszewią, a nie liberałami. W liberalizmie nie ma miejsca na oburzenie, że ktoś nie podziela moich zasad. Ważne jest to, czy przestrzega zasady przyjęte jako podstawa wspólnoty. I nie ma znaczenia, czy łamie je w trosce o swój samorozwój, czy o zbawienie mojej duszy. W obu przypadkach mamy bolszewię, bez względu na to, czy nazwiemy to konserwatyzmem czy liberalizmem demokratycznym.
Panie Arku!
Liberalizm nie ma nic wspólnego z liberałami z dawnego Kongresu Liberalno-Demokratycznego, ani innej lewicy. Stosowanie zasady minimum państwa, maksimum wolności nie jest możliwe w sferze obyczajowej. Pseudo liberalizm urzędników brukselskich jest nową formą zamordyzmu i z wolnością nie ma niczego wspólnego.
Sam termin poprawność polityczna wystarcz by wykazać, że to towarzystwo jest zwykłą bolszewią, a nie liberałami. W liberalizmie nie ma miejsca na oburzenie, że ktoś nie podziela moich zasad. Ważne jest to, czy przestrzega zasady przyjęte jako podstawa wspólnoty. I nie ma znaczenia, czy łamie je w trosce o swój samorozwój, czy o zbawienie mojej duszy. W obu przypadkach mamy bolszewię, bez względu na to, czy nazwiemy to konserwatyzmem czy liberalizmem demokratycznym.
Pozdrawiam
Myślenie nie boli! (Chyba, że…)
Jerzy Maciejowski -- 07.11.2021 - 10:52