Pięć lat temu moja córka, Madzia, miała osiem lat.
I gdy nadchodził czas mikolajkowy, nieszczęsnego Kozika, jej ojca, wytypowano do roli Św. Mikołaja.
“- O nic się nie martw, strój i broda już są przygotowane”
“- Ale Madzia mnie pozna”
“- No co ty, jest jeszcze za mała”
Cóż było robić, stawiłem się w szkole w odpowiednim czasie, w pokoju nauczycielskim się przepoczwarzyłem w Św. Mikołaja, chwyciłem wór pełen prezentów i udałem się do, jak to się mówiło w dawnych czasach, klasopracowni.
Po wejściu do klasy usłyszałem podniecony szept Madzi: “To mój tatuś, to mój tatuś!”
A, wierzcie mi, starałem się iść inaczej, kiwać inaczej i głos zmodulowałem najlepiej jak umiałem. Inne dzieci (które mnie znały) za nic nie wierzyły Madzi, że to jej rodziciel wcielił się w Świętego ;) I były bardzo przejęte, czy nawet zestresowane, gdy prosiłem je o wierszyk lub piosenkę. Ale Madzia wiedziała swoje i po kilku tygodniach musiałem się w końcu przyznać.
Ale cieszę się, że zgodziłem się wtedy wciellić w Św. Mikołaja.
———————
Dorciu – bardzo się cieszę, że piszesz. Na piwnicy jest już link do TXT.
Piwnica na pewno nie straciła racji bytu. I, nawet jeśli się rozsypiemy po różnych platformach dyskusyjnych, to całe szczęście, że mamy z sobą kontakt przez Piwnicę.
To może ja tak mikołajowo ;)
Pięć lat temu moja córka, Madzia, miała osiem lat.
I gdy nadchodził czas mikolajkowy, nieszczęsnego Kozika, jej ojca, wytypowano do roli Św. Mikołaja.
“- O nic się nie martw, strój i broda już są przygotowane”
“- Ale Madzia mnie pozna”
“- No co ty, jest jeszcze za mała”
Cóż było robić, stawiłem się w szkole w odpowiednim czasie, w pokoju nauczycielskim się przepoczwarzyłem w Św. Mikołaja, chwyciłem wór pełen prezentów i udałem się do, jak to się mówiło w dawnych czasach, klasopracowni.
Po wejściu do klasy usłyszałem podniecony szept Madzi: “To mój tatuś, to mój tatuś!”
A, wierzcie mi, starałem się iść inaczej, kiwać inaczej i głos zmodulowałem najlepiej jak umiałem. Inne dzieci (które mnie znały) za nic nie wierzyły Madzi, że to jej rodziciel wcielił się w Świętego ;) I były bardzo przejęte, czy nawet zestresowane, gdy prosiłem je o wierszyk lub piosenkę. Ale Madzia wiedziała swoje i po kilku tygodniach musiałem się w końcu przyznać.
Ale cieszę się, że zgodziłem się wtedy wciellić w Św. Mikołaja.
———————
Dorciu – bardzo się cieszę, że piszesz. Na piwnicy jest już link do TXT.
Piwnica na pewno nie straciła racji bytu. I, nawet jeśli się rozsypiemy po różnych platformach dyskusyjnych, to całe szczęście, że mamy z sobą kontakt przez Piwnicę.
Pozdrawiam cieplutko! :)
Kozik -- 04.12.2009 - 23:00