tak się złożyło, że feralnego dnia słuchałem pana prezesa na żywo.
Ten dociskany przez symbol niezależnego i obiektywnego dziennikarstwa, by zadeklarował w końcu, na jakiej podstawie ufa Kamińskiemu, skoro dokumenty w sposób ewidentny ( co nie jest do końca prawdą) przeczą jego słowom, odpowiedział, że różnie to może być.
Postawił hipotezę, że np. dokumenty mogą być antydatowane.
I to był błąd, bo niezależnemu i obiektywnemu dziennikarstwu, to jedno zdanie, przyznać trzeba niezgrabne, wystarczyło, żeby skonstruować następny skecz.
A TVN 24 transmitował przecież, jak prezes PIS apelował żeby nasze niezależne i obiektywne dziennikarstwo stworzyło taki nacisk, by sprawę wyjaśniono do końca.
Bacznie przyglądając się wszystkim jej aspektom.
Lecz z całej tej pół godzinnej rozmowy, media podobnie jak panią “przeraziło to stwierdzenie. To bardzo ciezkie oskarzenie. I wskazujace jednoczesnie ze nie sa mu obce takie praktyki.”
Dokładnie tak jak to Pani pisze.
Mamy więc kolejny skandal z udziałem Kaczyńskich, kalibru równie ciężkiego jak niezasznurowany but ex premiera, reklamówka pani prezydentowej, morderstwo pana laptopa i dorsz za 6,18.
W wyniku którego, aktualne do tej pory, cmentarno-cepeenowskie rozmowy, fikcyjny przetarg i podsłuchy ABW błyskawicznie się dezaktualizują.
To jest właśnie ten maraton kabaretowy o którym piszę.
Nikt już nie pamięta, bo nikt nie przypomina, pierwszego wystąpienia pana premiera, wmawiającego wszystkim, że nic się nie stało.
Nikt nie pamięta… ale oddajmy głos Dziennikowi:
“Jerzy Szmajdziński twierdzi, że prezydent nie powiedział, że trzeba kogoś aresztować, jak to przekazywał po spotkaniu Donald Tusk. “To było w takim kontekście, że on apeluje o transparentność, apeluje o szybkość postępowania i nie wahanie się do sięgania po wszystkie instrumenty, w tym mógł powiedzieć o aresztowaniach”
Bo pewnie świadomość trudnej sytuacji premiera nie pozwala litościwym mediom dobijania go akcentowaniem jego mijania się z prawdą.
Sporo tego było. Nie będę teraz wszystkiego przypominał, bo doczekam się bana.
Już raz Pan Referent ostrzegał mnie bym nie sadził komentarzy dłuższych niż jego notka.:)
A jako, że wiem, jak bardzo ceni Pani publicystyczny talent Ererki, to żeby sprawić Pani przyjemność, mała uwaga w jej stylu:
Dzisiejszy symbol rzetelnego, niezależnego i obiektywnego dziennikarstwa, ten co nie popuścił aż prezes wyraził się w sposób cokolwiek kontrowersyjny, to Monika Olejnik.
Zootechniczka zainstalowana przez tatę w radiu stanu wojennego. w tym samym czasie, gdy zmarły ostatnio Maciej Rybiński, został aresztowany, negatywnie zweryfikowany, pozbawiony możliwości zarobkowania.
Przez co przymuszony do emigracji.
Jej troskliwy tata to płk.SB nadzorujący wówczas pracę Uniwersytetu Warszawskiego.
Warto to wiedzieć.
Podobnie jak to, co to jest luneta z meduzą.:)
Rozumie więc Pani, że nie będę specjalnie męczył pana Referenta, jaki wymiar kary grozi za antydatowanie dokumentów?
Przykro mi, ale ten skecz to już beze mnie.:)
Droga Pani Agawo,
tak się złożyło, że feralnego dnia słuchałem pana prezesa na żywo.
Ten dociskany przez symbol niezależnego i obiektywnego dziennikarstwa, by zadeklarował w końcu, na jakiej podstawie ufa Kamińskiemu, skoro dokumenty w sposób ewidentny ( co nie jest do końca prawdą) przeczą jego słowom, odpowiedział, że różnie to może być.
Postawił hipotezę, że np. dokumenty mogą być antydatowane.
I to był błąd, bo niezależnemu i obiektywnemu dziennikarstwu, to jedno zdanie, przyznać trzeba niezgrabne, wystarczyło, żeby skonstruować następny skecz.
A TVN 24 transmitował przecież, jak prezes PIS apelował żeby nasze niezależne i obiektywne dziennikarstwo stworzyło taki nacisk, by sprawę wyjaśniono do końca.
Bacznie przyglądając się wszystkim jej aspektom.
Lecz z całej tej pół godzinnej rozmowy, media podobnie jak panią “przeraziło to stwierdzenie. To bardzo ciezkie oskarzenie. I wskazujace jednoczesnie ze nie sa mu obce takie praktyki.”
Dokładnie tak jak to Pani pisze.
Mamy więc kolejny skandal z udziałem Kaczyńskich, kalibru równie ciężkiego jak niezasznurowany but ex premiera, reklamówka pani prezydentowej, morderstwo pana laptopa i dorsz za 6,18.
W wyniku którego, aktualne do tej pory, cmentarno-cepeenowskie rozmowy, fikcyjny przetarg i podsłuchy ABW błyskawicznie się dezaktualizują.
To jest właśnie ten maraton kabaretowy o którym piszę.
Nikt już nie pamięta, bo nikt nie przypomina, pierwszego wystąpienia pana premiera, wmawiającego wszystkim, że nic się nie stało.
Nikt nie pamięta… ale oddajmy głos Dziennikowi:
“Jerzy Szmajdziński twierdzi, że prezydent nie powiedział, że trzeba kogoś aresztować, jak to przekazywał po spotkaniu Donald Tusk. “To było w takim kontekście, że on apeluje o transparentność, apeluje o szybkość postępowania i nie wahanie się do sięgania po wszystkie instrumenty, w tym mógł powiedzieć o aresztowaniach”
Bo pewnie świadomość trudnej sytuacji premiera nie pozwala litościwym mediom dobijania go akcentowaniem jego mijania się z prawdą.
Sporo tego było. Nie będę teraz wszystkiego przypominał, bo doczekam się bana.
Już raz Pan Referent ostrzegał mnie bym nie sadził komentarzy dłuższych niż jego notka.:)
A jako, że wiem, jak bardzo ceni Pani publicystyczny talent Ererki, to żeby sprawić Pani przyjemność, mała uwaga w jej stylu:
Dzisiejszy symbol rzetelnego, niezależnego i obiektywnego dziennikarstwa, ten co nie popuścił aż prezes wyraził się w sposób cokolwiek kontrowersyjny, to Monika Olejnik.
Zootechniczka zainstalowana przez tatę w radiu stanu wojennego. w tym samym czasie, gdy zmarły ostatnio Maciej Rybiński, został aresztowany, negatywnie zweryfikowany, pozbawiony możliwości zarobkowania.
Przez co przymuszony do emigracji.
Jej troskliwy tata to płk.SB nadzorujący wówczas pracę Uniwersytetu Warszawskiego.
Warto to wiedzieć.
Podobnie jak to, co to jest luneta z meduzą.:)
Rozumie więc Pani, że nie będę specjalnie męczył pana Referenta, jaki wymiar kary grozi za antydatowanie dokumentów?
Przykro mi, ale ten skecz to już beze mnie.:)
Pozdrawiam serdecznie
yassa -- 24.10.2009 - 19:36