Ja nie mam nic przeciwko maszerowaniu, ale dobrze jest mieć przynajmniej mgliste wyobrażenie do czego się dąży. W przeciwnym razie, może się okazać, że dojdziemy do jakiejś formy bolszewizmu – jak nie przymierzając unia brukselska.
Pozdrawiam
Panie Sergiuszu!
Ja nie mam nic przeciwko maszerowaniu, ale dobrze jest mieć przynajmniej mgliste wyobrażenie do czego się dąży. W przeciwnym razie, może się okazać, że dojdziemy do jakiejś formy bolszewizmu – jak nie przymierzając unia brukselska.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 19.10.2009 - 13:28