Bardzo dobrze wiem o czym piszesz. Sama byłam błaznem przez wiele lat, rozbawiaczem, rozśmieszaczem. Aż poczułam, że to jest jakaś rola.
Otoczenie oczekiwało ode mnie, że taka właśnie będę, bo myśleli że taka jestem. Po prostu.
Dzisiaj staram się już w tę rolę nie wchodzić. Staram się znaleźć jakąś równowagę między tym, że uwielbiam się śmiać i bardzo dużo spraw mnie rozśmiesza, a chwilami kiedy śmiechem przykrywam inne rzeczy.
Ostatni czas to dla mnie czas przemyśliwań po czołowym zderzeniu z rzeczywistością, więc to też rozumiem.
Bardzo często mi się zdarza, że siedzę w większym czy mniejszym gronie ludzi i czuję się zupełnie inna, mam wrażenie odmiennego przeżywania świata, co innego jest dla mnie ważne. Jedni mnie za to lubią, inni nie – normalne.
Nauczyłam się jednak doceniać i szanować siebie, słuchać swoich głosów wewnętrznych, używać osobistego kompasu.
W inności można zobaczyć wyjątkowość Grzesiu.
Może później napiszę jeszcze coś więcej w osobnej notce.
Grzesiu
Bardzo dobrze wiem o czym piszesz. Sama byłam błaznem przez wiele lat, rozbawiaczem, rozśmieszaczem. Aż poczułam, że to jest jakaś rola.
Otoczenie oczekiwało ode mnie, że taka właśnie będę, bo myśleli że taka jestem. Po prostu.
Dzisiaj staram się już w tę rolę nie wchodzić. Staram się znaleźć jakąś równowagę między tym, że uwielbiam się śmiać i bardzo dużo spraw mnie rozśmiesza, a chwilami kiedy śmiechem przykrywam inne rzeczy.
Ostatni czas to dla mnie czas przemyśliwań po czołowym zderzeniu z rzeczywistością, więc to też rozumiem.
Bardzo często mi się zdarza, że siedzę w większym czy mniejszym gronie ludzi i czuję się zupełnie inna, mam wrażenie odmiennego przeżywania świata, co innego jest dla mnie ważne. Jedni mnie za to lubią, inni nie – normalne.
Nauczyłam się jednak doceniać i szanować siebie, słuchać swoich głosów wewnętrznych, używać osobistego kompasu.
W inności można zobaczyć wyjątkowość Grzesiu.
Może później napiszę jeszcze coś więcej w osobnej notce.
Dziękuję za Twój wpis.
Gretchen -- 03.10.2009 - 12:14