Wystarczy na chwilę wyjść do pracy i wrócić, by w tym czasie sytuacja nabrała własnej, niepowtarzalnej dynamiki, która bez mojego przeszkadzactwa (?), wrtącactwa (??) znakomicie sobie radzi.
Najsajmprzód dowiedziałam się, co zresztą było łatwe do przewidzenia, że Pan Referent nie dostanie odpowiedzi na swoje pytanie, gdyż wstawiłam niewłaściwą kanapę.
Z tego miejsca serdecznie Pana przepraszam, Panie Referencie! Przeczuwałam, że wszystko to (jak zwykle) moja wina jest, tym razem z powodu mebla. Czy jakoś tak.
Jeszcze raz przepraszam.
Co prawda następnie się okazało, że winne jest risotto, ale to już drobiazg chyba.
Wiadomo, życie nie lubi jednoznacznych odpowiedzi.
Widać też wyraźnie, że Merlot nie potrzebuje specjalnego upoważnienia, więc z ewentualnej przysługi, przysłowiowe nici . Ech…
Poslalomowałam odrobinę między wzajemnymi uprzejmościami, uściskami, a nawet przesyłanymi cmoknięciami Panów (!).
Wiem, co kto lubi jeść, a kto czego nie lubi. Ważne.
Najbardziej zapadło mi w pamięć zdanie Referenta, który krótko scharakteryzował o co może chodzić. Uwaga:
“chwała nam i naszym kolegom, chujom precz”
Ta zasada sprawdza się znakomicie, nie tylko w warunkach wirtualnych (jakże trudnych), ale także w warunkach tzw. reala (nie idzie mi o sieć sklepów).
Węszę, domniemywam, estymuję, że mniej więcej o to chodzi.
Merlot, mówiąc oczywiście w imieniu własnym, nic nie mówi tylko kwęka ciągle.
I flirtuje intelektualnie, że co prawda coś by powiedział, coś by napisał, coś może nawet napisze… Albo nie, jednak nie.
Zagadka standardu nie została, jak dotąd, wyjaśniona.
Cośmy (my – sensu largo) się pośmiali wspólnie (choć ja to może najmniej wspólnie – ktoś musi pracować), tego nam nikt nie odbierze.
Muszę jednak wyznać, jak już tak po przyjacielsku konwersujemy, że doprawdy wspaniale byłoby wiedzieć, a nie tylko się domyślać.
O!
Wystarczy na chwilę wyjść do pracy i wrócić, by w tym czasie sytuacja nabrała własnej, niepowtarzalnej dynamiki, która bez mojego przeszkadzactwa (?), wrtącactwa (??) znakomicie sobie radzi.
Najsajmprzód dowiedziałam się, co zresztą było łatwe do przewidzenia, że Pan Referent nie dostanie odpowiedzi na swoje pytanie, gdyż wstawiłam niewłaściwą kanapę.
Z tego miejsca serdecznie Pana przepraszam, Panie Referencie! Przeczuwałam, że wszystko to (jak zwykle) moja wina jest, tym razem z powodu mebla. Czy jakoś tak.
Jeszcze raz przepraszam.
Co prawda następnie się okazało, że winne jest risotto, ale to już drobiazg chyba.
Wiadomo, życie nie lubi jednoznacznych odpowiedzi.
Widać też wyraźnie, że Merlot nie potrzebuje specjalnego upoważnienia, więc z ewentualnej przysługi, przysłowiowe nici . Ech…
Poslalomowałam odrobinę między wzajemnymi uprzejmościami, uściskami, a nawet przesyłanymi cmoknięciami Panów (!).
Wiem, co kto lubi jeść, a kto czego nie lubi. Ważne.
Najbardziej zapadło mi w pamięć zdanie Referenta, który krótko scharakteryzował o co może chodzić. Uwaga:
“chwała nam i naszym kolegom, chujom precz”
Ta zasada sprawdza się znakomicie, nie tylko w warunkach wirtualnych (jakże trudnych), ale także w warunkach tzw. reala (nie idzie mi o sieć sklepów).
Węszę, domniemywam, estymuję, że mniej więcej o to chodzi.
Merlot, mówiąc oczywiście w imieniu własnym, nic nie mówi tylko kwęka ciągle.
I flirtuje intelektualnie, że co prawda coś by powiedział, coś by napisał, coś może nawet napisze… Albo nie, jednak nie.
Zagadka standardu nie została, jak dotąd, wyjaśniona.
Cośmy (my – sensu largo) się pośmiali wspólnie (choć ja to może najmniej wspólnie – ktoś musi pracować), tego nam nikt nie odbierze.
Muszę jednak wyznać, jak już tak po przyjacielsku konwersujemy, że doprawdy wspaniale byłoby wiedzieć, a nie tylko się domyślać.
To na razie tyle.
Gretchen -- 12.08.2009 - 21:18