Z jednej strony to naturalne, że piszesz o tym co Cię ciekawi, porusza, napisania się domaga, ale z drugiej… no właśnie… łatwo bić w ten sam bębęnek z innymi, których jakoś tam poddajesz krytyce.
Oczywiście, to jest kwestia granic i proporcji.
Zapewne teraz zacznie się pojawiać sporo książek o Michaelu, rozmaite czasopisma już wydrukowały specjalne dodatki o nim, płyty się tłoczą, powstają kolejne artykuły. Czy to źle?
Przeraziło mnie najbardziej to, że kolejna granica jest przekroczona. Mogę sobie już niestety wyobrazić taką możliwość, że za jakiś czas, być może trumna będzie otwarta… Za zgodą rodziny, która się nie sprzeciwi i której nikt z tzw. przyjaciół nie powie, że można to zorganizować inaczej.
Właśnie się zorientowałam, że da się wymyśleć jeszcze wiele makabrycznych rzeczy…
Grzesiu
Z jednej strony to naturalne, że piszesz o tym co Cię ciekawi, porusza, napisania się domaga, ale z drugiej… no właśnie… łatwo bić w ten sam bębęnek z innymi, których jakoś tam poddajesz krytyce.
Oczywiście, to jest kwestia granic i proporcji.
Zapewne teraz zacznie się pojawiać sporo książek o Michaelu, rozmaite czasopisma już wydrukowały specjalne dodatki o nim, płyty się tłoczą, powstają kolejne artykuły. Czy to źle?
Przeraziło mnie najbardziej to, że kolejna granica jest przekroczona. Mogę sobie już niestety wyobrazić taką możliwość, że za jakiś czas, być może trumna będzie otwarta… Za zgodą rodziny, która się nie sprzeciwi i której nikt z tzw. przyjaciół nie powie, że można to zorganizować inaczej.
Właśnie się zorientowałam, że da się wymyśleć jeszcze wiele makabrycznych rzeczy…
Gretchen -- 09.07.2009 - 13:58