Istotnie, łaciny nadużyłem, co najmniej o połowę ponad potrzebę wyrazu.
Zaznaczyć jednak pragnę iż sprowokował mnie ton wypowiedzi tego wątku, odnoszących się do samej Kataryny, widoczny dotychczas jedynie w opiniach zdeklarowanych jej wrogów. Jego przyczyn dopatrywałnym się w zmęczeniu przegadaniem tematu, takiej psychologicznej prawidłowości, objawiającej się zwykle zniecikerpliwieniem dryfującym w niechęć do bohatera afery, eksploatowanej ponad miarę w odczuciach obserwatorów.
Idzie mi otóż o to dostrzegalne przesuniecie oceny w kierunku “cha cha cha, chciała być sławna no to ma”, takiej przygany względem intencji i postawy głównej osoby dramatu. Mnie to razi. Ta pretensja o nieunikanie kontaktów inicjowanych wszak przez media, udzielanie wywiadów, wejście tym sposobem w główny nurt przekazu, interpretowane domyślnie jako brukające. To wszystko z lekką nutką zazdrości/zawiści, podkreślam – lekkim posmakiem, szanuję bowiem wypowiadających się tutaj, o brzydkie uczucia ich nie posądzając.
Umyka Wam Panowie taka mianowicie okoliczność, że rozgłos uzyskiwany przez Katarynę, korzystny jest dla nas wszystkich, internautów budujących piątą władzę, wrogo konkurencyjną wobec czwartej, sprzeniewierzonej, w opinii nas wszystkich chyba, swej zakładanej roli, zaprzedanej trzej pierwszym, w istocie z nimi tożsamej. Kataryna promuje naszą – jeszcze niszę, jako alternatywę wobec przekaziorów oficjalnych, i powinniśmy temu przyklaskiwać, nie zaś sarkać na jej domniemywane ambicje.
Sama pretensja o rozgłos osobisty też wydaje mi się nie na miejscu, to w końcu pragnienie jak najbardziej naturalne i nienaganne gdy realizowane etycznie, czy ktoś z Was np. sobie by tego odmówił? Ja na pewno nie(pomijając że mogę sobie tylko chcieć, bo do poziomu Kataryny cz Yassy mi daleko).
Tak że, posługując się gotowcem klasyka, proszę – odpierdolcie się od Kataryny.
Publiczność przepraszam
Istotnie, łaciny nadużyłem, co najmniej o połowę ponad potrzebę wyrazu.
mój nick (gość) -- 25.05.2009 - 12:19Zaznaczyć jednak pragnę iż sprowokował mnie ton wypowiedzi tego wątku, odnoszących się do samej Kataryny, widoczny dotychczas jedynie w opiniach zdeklarowanych jej wrogów. Jego przyczyn dopatrywałnym się w zmęczeniu przegadaniem tematu, takiej psychologicznej prawidłowości, objawiającej się zwykle zniecikerpliwieniem dryfującym w niechęć do bohatera afery, eksploatowanej ponad miarę w odczuciach obserwatorów.
Idzie mi otóż o to dostrzegalne przesuniecie oceny w kierunku “cha cha cha, chciała być sławna no to ma”, takiej przygany względem intencji i postawy głównej osoby dramatu. Mnie to razi. Ta pretensja o nieunikanie kontaktów inicjowanych wszak przez media, udzielanie wywiadów, wejście tym sposobem w główny nurt przekazu, interpretowane domyślnie jako brukające. To wszystko z lekką nutką zazdrości/zawiści, podkreślam – lekkim posmakiem, szanuję bowiem wypowiadających się tutaj, o brzydkie uczucia ich nie posądzając.
Umyka Wam Panowie taka mianowicie okoliczność, że rozgłos uzyskiwany przez Katarynę, korzystny jest dla nas wszystkich, internautów budujących piątą władzę, wrogo konkurencyjną wobec czwartej, sprzeniewierzonej, w opinii nas wszystkich chyba, swej zakładanej roli, zaprzedanej trzej pierwszym, w istocie z nimi tożsamej. Kataryna promuje naszą – jeszcze niszę, jako alternatywę wobec przekaziorów oficjalnych, i powinniśmy temu przyklaskiwać, nie zaś sarkać na jej domniemywane ambicje.
Sama pretensja o rozgłos osobisty też wydaje mi się nie na miejscu, to w końcu pragnienie jak najbardziej naturalne i nienaganne gdy realizowane etycznie, czy ktoś z Was np. sobie by tego odmówił? Ja na pewno nie(pomijając że mogę sobie tylko chcieć, bo do poziomu Kataryny cz Yassy mi daleko).
Tak że, posługując się gotowcem klasyka, proszę – odpierdolcie się od Kataryny.