W “lany poniedziałek” wraz z całym miastem nie mieliśmy w kranie wody. Ujawniła się przed chwilą. Ale… tradycyjny rosół zrobiony był na wodzie z naszej studni, pracowicie filtrowanej i dwukrotnie gotowanej. Co za rosół! Co za herbata po obiadku!
Słodki Krzysiu obciął swojemu ulubionemu pieskowi przytulance – uszy. – Chciałem mieć psią dziewczynkę! – wyjaśnił
Wspólny blog I & J
Referencie
W “lany poniedziałek” wraz z całym miastem nie mieliśmy w kranie wody. Ujawniła się przed chwilą. Ale… tradycyjny rosół zrobiony był na wodzie z naszej studni, pracowicie filtrowanej i dwukrotnie gotowanej.
Co za rosół! Co za herbata po obiadku!
Słodki Krzysiu obciął swojemu ulubionemu pieskowi przytulance – uszy. – Chciałem mieć psią dziewczynkę! – wyjaśnił
Wspólny blog I & J
Jacek Jarecki -- 13.04.2009 - 14:23