Szukałem w głowie wzorcowego tekstu normatywnego — nasunął mi się Dekalog i Szema Izrael.
Tam jest tak, jak Pan mówi, Panie Yayco: każde zdanie niesie konkretny nakaz lub zakaz. I ustanawia normę jak się patrzy.
Ale też zwróciło moją uwagę, że, wbrew tradycyjnej formule z katechizmu, przykazania te nie są sformułowane w trybie rozkazującym, ale w oznajmującym, w czasie przyszłym. Nie nie kradnij, ale: nie będziesz kradł. Itd.
Niby nic. A chyba ważne.
To jest kreacja nowej rzeczywistości.
To nie tyle jest dla adresata przykazań prawo w sensie zakazów i sankcji, ile… coś jakby kontrakt, tylko jednostronny. Deklaracja: oto będzie jak mówię.
I zdaje mi się, że nasi konstytucjonaliści — idealiści, pisząc marzycielski tekścik o tym, że RP zapewnia wszechświatowy pokój i dostatek, oraz wysoki iloraz inteligencji wszystkim swym podwładnym, by żyło się lepiej, wszystkim, to właśnie naśladują Biblijny wzorzec.
Oni go nawet wyprzedzili, bo użyli nie czasu przyszłego, a teraźniejszego. Ich wersja dekalogu wyglądałaby jakoś w tym stylu: pozostając w przekonaniu, że zabór mienia jest występkiem przeciw przyrodzonym prawom człowieka i obywatela… (etc.) w Rzeczypospolitej Polskiej się nie kradnie.
Nasza Konstytucja odzwierciedla pragnienia jej autorów, którzy po prostu chcą stworzyć nową rzeczywistość. Być może nie starczyło im wyobraźni, by pojęli, że mogą rzeczywistość w ten sposób jedynie zaklinać. Ale być może mieli nadzieję na skutek metafizyczny. Skutek ten być może założony jest w dalszej perspektywie.
Eschatologicznej, na przykład.
Ludzkość, oświetlona blaskiem takich wspaniałych deklaracji, w końcu dozna wewnętrznej przemiany, weźmie się — i zrobi. I oto wszystko jest nowe.
W kwestii tytułowej jeszcze
Taka mi przyszła refleksja…
Szukałem w głowie wzorcowego tekstu normatywnego — nasunął mi się Dekalog i Szema Izrael.
Tam jest tak, jak Pan mówi, Panie Yayco: każde zdanie niesie konkretny nakaz lub zakaz. I ustanawia normę jak się patrzy.
Ale też zwróciło moją uwagę, że, wbrew tradycyjnej formule z katechizmu, przykazania te nie są sformułowane w trybie rozkazującym, ale w oznajmującym, w czasie przyszłym. Nie nie kradnij, ale: nie będziesz kradł. Itd.
Niby nic. A chyba ważne.
To jest kreacja nowej rzeczywistości.
To nie tyle jest dla adresata przykazań prawo w sensie zakazów i sankcji, ile… coś jakby kontrakt, tylko jednostronny. Deklaracja: oto będzie jak mówię.
I zdaje mi się, że nasi konstytucjonaliści — idealiści, pisząc marzycielski tekścik o tym, że RP zapewnia wszechświatowy pokój i dostatek, oraz wysoki iloraz inteligencji wszystkim swym podwładnym, by żyło się lepiej, wszystkim, to właśnie naśladują Biblijny wzorzec.
Oni go nawet wyprzedzili, bo użyli nie czasu przyszłego, a teraźniejszego. Ich wersja dekalogu wyglądałaby jakoś w tym stylu: pozostając w przekonaniu, że zabór mienia jest występkiem przeciw przyrodzonym prawom człowieka i obywatela… (etc.) w Rzeczypospolitej Polskiej się nie kradnie.
Nasza Konstytucja odzwierciedla pragnienia jej autorów, którzy po prostu chcą stworzyć nową rzeczywistość. Być może nie starczyło im wyobraźni, by pojęli, że mogą rzeczywistość w ten sposób jedynie zaklinać. Ale być może mieli nadzieję na skutek metafizyczny. Skutek ten być może założony jest w dalszej perspektywie.
Eschatologicznej, na przykład.
Ludzkość, oświetlona blaskiem takich wspaniałych deklaracji, w końcu dozna wewnętrznej przemiany, weźmie się — i zrobi.
I oto wszystko jest nowe.
Pozdrawiam apokaliptycznie
odys -- 21.01.2009 - 23:48