że jest gorzej niż nam sie wydaje. Status naukowca czy też pracownika nauki jest w Polsce dobrze jeszcze postrzegany przez pozostałą część społeczeństwa. Boję się, że jest to jednak kwestia tradycji jedynie.
A niedoinwestowany i niezreformowany system doprowadził do tego, że tak naprawde jest to wielki balon wypelniony niezbyt miło pachnącym gazem, by się eufemistycznie wyrazić.
Legendy o znaczeniu i wielkości polskich uniwersytetów należy odłożyć do lamusa. Wystarczy porównać możliwości finansowe z byle uniwersytetem stanowym w USA lub brytyjskim, liczbę cytowań w prasie naukowej (bo to tak naprawde świadczy o znaczeniu danego naukowca), i tak dalej. Bo już udział w rozlicznych konferencjach na świecie wcale o takim znaczeniu nie świadczy.
Wzajemna zazdrość, blokowanie cudzych doktorantów, lenistwo (!) profesorów po otrzymaniu tego tytułu, nieumiejętność pracy w zespołach, zajmowanie się bzdurnymi projektami popychanymi przez kolegów w myśl zasady “dziś ja tobie, jutro ty mnie”, dowolność w nadawaniu tytułów profesorskich przez kolejnych prezydentów (też wina systemu), członkostwo w PAN-ie i PAN jako taki. Ta lista może się ciagnąć w nieskończoność.
Obawiam się, Pani Anno,
że jest gorzej niż nam sie wydaje. Status naukowca czy też pracownika nauki jest w Polsce dobrze jeszcze postrzegany przez pozostałą część społeczeństwa. Boję się, że jest to jednak kwestia tradycji jedynie.
A niedoinwestowany i niezreformowany system doprowadził do tego, że tak naprawde jest to wielki balon wypelniony niezbyt miło pachnącym gazem, by się eufemistycznie wyrazić.
Legendy o znaczeniu i wielkości polskich uniwersytetów należy odłożyć do lamusa. Wystarczy porównać możliwości finansowe z byle uniwersytetem stanowym w USA lub brytyjskim, liczbę cytowań w prasie naukowej (bo to tak naprawde świadczy o znaczeniu danego naukowca), i tak dalej. Bo już udział w rozlicznych konferencjach na świecie wcale o takim znaczeniu nie świadczy.
Wzajemna zazdrość, blokowanie cudzych doktorantów, lenistwo (!) profesorów po otrzymaniu tego tytułu, nieumiejętność pracy w zespołach, zajmowanie się bzdurnymi projektami popychanymi przez kolegów w myśl zasady “dziś ja tobie, jutro ty mnie”, dowolność w nadawaniu tytułów profesorskich przez kolejnych prezydentów (też wina systemu), członkostwo w PAN-ie i PAN jako taki. Ta lista może się ciagnąć w nieskończoność.
I wspomniana już bylejakość.
Temat – rzeka.
Ale sam tego wątku ciągnąć nie będę:-)
Pozdrawiam serdecznie
abwarten und Tee trinken
Lorenzo -- 20.01.2009 - 17:03