zerwać z zasadą, że lider to osoba podejrzana a priori.
Nie ma Pan wrażenia, że w Polsce liderów się nie lubi. Czasem się ich tępi a najczęściej po prostu się ich omija szerokim łukiem? Bo od razu podejrzewamy, że chcą się dorwać do koryta, że chcą swoje ciemne interesy robić itp.
Ja ma takie wrażenie. Na poziomie centralnym, na poziomie samorządowym, w firmach, w społecznościach rozmaitych. Lider jest nielubiany, bo z założenia trzeba mu się podporządkować w jakimś zakresie. A Polacy nie lubią, żeby ktoś był lepszy, żby ktoś był nad nimi.
Nie ma tradycji gry na lidera. Tak na marginesie, czy nasza niemoc w sportach zespołowych nie wynika po troszę oczywiście z takiego podejścia. W siatkówce przyszedł lider z zagranicy i zanim go obskoczyli to zrobił wynik, ale później już go zaczęli systematycznie podgryzać ;)
Gra z liderem daje szansę na wygraną. Jak mówił pewien niesławny klasyk III RP, można wygrać razem.
Nie potrafimy grać w orkiestrze, gdzie każdy instrument ma swoje miejsce.
Po pierwsze
zerwać z zasadą, że lider to osoba podejrzana a priori.
Nie ma Pan wrażenia, że w Polsce liderów się nie lubi. Czasem się ich tępi a najczęściej po prostu się ich omija szerokim łukiem? Bo od razu podejrzewamy, że chcą się dorwać do koryta, że chcą swoje ciemne interesy robić itp.
Ja ma takie wrażenie. Na poziomie centralnym, na poziomie samorządowym, w firmach, w społecznościach rozmaitych. Lider jest nielubiany, bo z założenia trzeba mu się podporządkować w jakimś zakresie. A Polacy nie lubią, żeby ktoś był lepszy, żby ktoś był nad nimi.
Nie ma tradycji gry na lidera. Tak na marginesie, czy nasza niemoc w sportach zespołowych nie wynika po troszę oczywiście z takiego podejścia. W siatkówce przyszedł lider z zagranicy i zanim go obskoczyli to zrobił wynik, ale później już go zaczęli systematycznie podgryzać ;)
Gra z liderem daje szansę na wygraną. Jak mówił pewien niesławny klasyk III RP, można wygrać razem.
Nie potrafimy grać w orkiestrze, gdzie każdy instrument ma swoje miejsce.
Pozdr
RafalB -- 04.01.2009 - 12:32