Doświadczenie nawodne mam owszem, urozmaicone i spore, ale nigdy w życiu nie miałam bliższych kontaktów z nietoperzami.
Kiedyś włamywacz mi o wpół do czwartej nad ranem chciał wleźć do mieszkania przed okno. Na szczęście przewrócił żelazko, które sobie niewinnie stało na parapecie, toteż się obudziłam i rzuciłam bez namysłu w stronę stosowną. Z dzikim wrzaskiem i ogólnie bez sensu.
Zwiał. Ale nie wiem, czy polecam tę metodę.
Obawiam się, że jest ogólnie rozpaczliwa, wymaga determinacji, no i żelazka w miejscu strategicznym… za dużo zmiennych chyba.
Laboga,
nie bardzo wiem, jak skomentować tematykę...
Doświadczenie nawodne mam owszem, urozmaicone i spore, ale nigdy w życiu nie miałam bliższych kontaktów z nietoperzami.
Kiedyś włamywacz mi o wpół do czwartej nad ranem chciał wleźć do mieszkania przed okno. Na szczęście przewrócił żelazko, które sobie niewinnie stało na parapecie, toteż się obudziłam i rzuciłam bez namysłu w stronę stosowną. Z dzikim wrzaskiem i ogólnie bez sensu.
Zwiał. Ale nie wiem, czy polecam tę metodę.
Obawiam się, że jest ogólnie rozpaczliwa, wymaga determinacji, no i żelazka w miejscu strategicznym… za dużo zmiennych chyba.
pozdrawiam pełna wątpliwości