W tej ostatniej kwestii – równouprawnienie równouprawnieniem, a kultura kulturą. Te rzeczy ze soba się nie kłócą, bowiem praktycznie na siebie nie zachodzą. I nie chodzi mi tu o równe traktowanie w dyskursie politycznym – wykazywanie populizmu czy głupoty adwersarza jest oczywiscie niezależne od płci. Natomiast równouprawnienia nie można (w mojej ocenie) sprowadzać do zaprzeczenia istnienia płci i katalogu kulturowych zachowań wypływajacych z tego różnicowania.
Pozdrówka.
Zetorze
W tej ostatniej kwestii – równouprawnienie równouprawnieniem, a kultura kulturą. Te rzeczy ze soba się nie kłócą, bowiem praktycznie na siebie nie zachodzą. I nie chodzi mi tu o równe traktowanie w dyskursie politycznym – wykazywanie populizmu czy głupoty adwersarza jest oczywiscie niezależne od płci. Natomiast równouprawnienia nie można (w mojej ocenie) sprowadzać do zaprzeczenia istnienia płci i katalogu kulturowych zachowań wypływajacych z tego różnicowania.
Griszeq -- 12.11.2008 - 09:52Pozdrówka.