Ja powiem tak – nie do końca potrafię zrozumieć, jakby JPII miał powstrzymać Rosję przed wejściem do Polski, skoro nie udało mu się powstrzymać Rosji przed wejściem do Afganistanu. Spodziewałbym się raczej po nim apelu, by Polacy nie dali się sprowokowac do hekatomby krwi na ulicach, by przywódcy S nie wysyłali robotników na ruskie czołgi, by trwać w oporze biernym, ale nie ginąć w samobójczym zrywie. USA w 1980 jeszcze nie miała Reagana. Na inwazje Rosji na Afganistan jeszcze nie odpowiedziała. Czas powalenia na kolana “Imperium zła” jeszcze nie nadszedł. Skoro w wolnej Europie pozwoliliśmy na to, co działo się na Bałkanach, nie mam żadnych złudzeń, że ani USA ani Zachód nie uczyniłby nic w razie ruskiej inwazji.
Kiedyś historycy dostana w swoje ręce zapis rozmow panów z Kremla z ich pachołkami z Warszawy. Co kto komu obiecał, jak pilnował i jakie decyzje podjął. Na razie jednak pozostaja nam “domysły”.
Tylko nie rozumiem jednego – jak można od aroganckiego sowieckiego namiestnika i kolaboranta spodziewać sie zachowań honorowych i skruchy?
Norwedzy dali rade z Quislingiem, Afgańczycy z Nadzibullahem. A my – jak dupy wołowe. Ech, szkoda gadać.
Leszku
Ja powiem tak – nie do końca potrafię zrozumieć, jakby JPII miał powstrzymać Rosję przed wejściem do Polski, skoro nie udało mu się powstrzymać Rosji przed wejściem do Afganistanu. Spodziewałbym się raczej po nim apelu, by Polacy nie dali się sprowokowac do hekatomby krwi na ulicach, by przywódcy S nie wysyłali robotników na ruskie czołgi, by trwać w oporze biernym, ale nie ginąć w samobójczym zrywie.
USA w 1980 jeszcze nie miała Reagana. Na inwazje Rosji na Afganistan jeszcze nie odpowiedziała. Czas powalenia na kolana “Imperium zła” jeszcze nie nadszedł. Skoro w wolnej Europie pozwoliliśmy na to, co działo się na Bałkanach, nie mam żadnych złudzeń, że ani USA ani Zachód nie uczyniłby nic w razie ruskiej inwazji.
Kiedyś historycy dostana w swoje ręce zapis rozmow panów z Kremla z ich pachołkami z Warszawy. Co kto komu obiecał, jak pilnował i jakie decyzje podjął. Na razie jednak pozostaja nam “domysły”.
Tylko nie rozumiem jednego – jak można od aroganckiego sowieckiego namiestnika i kolaboranta spodziewać sie zachowań honorowych i skruchy?
Norwedzy dali rade z Quislingiem, Afgańczycy z Nadzibullahem. A my – jak dupy wołowe. Ech, szkoda gadać.
Pozdrawiam.
Griszeq -- 05.10.2008 - 11:19