Ale z drugiej dziwi mnie, że Pan pisząc co napisał, przyłączył się do kreowania kolejnej niebylicy.
Jakież to piękne jest zjawisko: kilku ludzi, cokolwiek zbankrutowanych, albo dla na dorobku (w każdym razie bez kapitału społecznego większego niż lokalny), pod kierunkiem gościa, którego największym osiągnięciem było to, że będąc mężem działaczki PiS przyczynił się do sukcesu innej partii i to tylko dlatego, że wybrał rolę męża…
I w wyborach samorządowych? Ano, ano! To je parada!
Może w samym Wrocławiu coś osiągną, bo wbrew temu co Pan pisze, akurat zmiany we Wrocławiu widać i nie są one nieprzyjemne. Ale jakim cudem gdzie indziej?
No chyma tylko że przez media i viralową reklamę na blogach.
Na razie jedynym faktem (chciałem napisać naukowym, ale mnie śmiech, na samą myśl o tym, że ktoś wyodrębnia takowe fakty, przeszył boleśnie) jest szum medialny i (nad czym ubolewam) szum blogowy.
I jak zawsze w takich razach, przypomniało mi się opowiadanie Antoniego Słonimskiego Jak to było naprawdę, opowiadające o tym jak to Jezus odwiedził Warszawę w późnych latach sześćdziesiątych.
I władza wtedy wydała oświadczenie o takiej mniej więcej (z rozumu cytuję, nie ze źródła) treści:
O ile Wiadoma Osoba się okaże, będzie uznaną. Jeżeli się nie okaże, uznaną nie będzie
I tyle mogę powiedzieć o całym tym pomyśle dzisiaj, że dziwię się, że już trzeci tekst o tym widzę na TXT.
Panie Igło,
z jednej strony to ja się z Panem zgadzam nawet.
Ale z drugiej dziwi mnie, że Pan pisząc co napisał, przyłączył się do kreowania kolejnej niebylicy.
Jakież to piękne jest zjawisko: kilku ludzi, cokolwiek zbankrutowanych, albo dla na dorobku (w każdym razie bez kapitału społecznego większego niż lokalny), pod kierunkiem gościa, którego największym osiągnięciem było to, że będąc mężem działaczki PiS przyczynił się do sukcesu innej partii i to tylko dlatego, że wybrał rolę męża…
I w wyborach samorządowych? Ano, ano! To je parada!
Może w samym Wrocławiu coś osiągną, bo wbrew temu co Pan pisze, akurat zmiany we Wrocławiu widać i nie są one nieprzyjemne. Ale jakim cudem gdzie indziej?
No chyma tylko że przez media i viralową reklamę na blogach.
Na razie jedynym faktem (chciałem napisać naukowym, ale mnie śmiech, na samą myśl o tym, że ktoś wyodrębnia takowe fakty, przeszył boleśnie) jest szum medialny i (nad czym ubolewam) szum blogowy.
I jak zawsze w takich razach, przypomniało mi się opowiadanie Antoniego Słonimskiego Jak to było naprawdę, opowiadające o tym jak to Jezus odwiedził Warszawę w późnych latach sześćdziesiątych.
I władza wtedy wydała oświadczenie o takiej mniej więcej (z rozumu cytuję, nie ze źródła) treści:
O ile Wiadoma Osoba się okaże, będzie uznaną. Jeżeli się nie okaże, uznaną nie będzie
I tyle mogę powiedzieć o całym tym pomyśle dzisiaj, że dziwię się, że już trzeci tekst o tym widzę na TXT.
Pozdrawiam
yayco -- 29.09.2008 - 15:23