Zaradzić się temu da poprzez ograniczenie wymagań dla pracowników. Po co im dyplomy
Pracodawcy coraz częściej nie patrzą na dyplomy skoro absolwenci nawet tych szacownych uniwersytetów nie posiadają nawet minimalnej dozy umiejętności. Dlatego coraz więcej ofert pracy z możliwością przyuczenia do zawodu.
Potem kończą jeszcze magistrzy studia podyplomowe, kursy specjalistyczne a to wszystko stoi w opozycji do należytej “dzietności”.
Niestety dzisiaj odsuwa się coraz dalej dorosłość. Dorosłość to obowiązki. Jednym z nich jest utrzymanie rodziny.
Jakie możliwości startu ma młody człowiek. Pracę za tysiąc złoty i z łaski jeden pokój w mieszkaniu rodziców. Gdzie te dzieci chować? Niedawno oglądałem reportaż o dziewczynie, która ma małe dziecko i mieszka z matką na 18 metrach. chciała zaadoptować jakis stryszek ale nieludzki magistrat ja blokował. A ona była w ciązy z drugim dzieckiem. I redaktor nie zapytał sie po jaka cholerę zaszła w ciążę. Może jak ma problem z lokum to ją ów Łodyga pod swój dach przyjmie.
Drugim środkiem zaradczym ma być ograniczenie programów nauczania.
Jak zaczelismy upowszechniac oświatę to nagle mamy nadwyżke nic nieumiejacych magistrów i brak rak do pracy fizycznej, więc może ten postulat nie taki głupi
Zaradzić się temu da
Zaradzić się temu da poprzez ograniczenie wymagań dla pracowników. Po co im dyplomy
Pracodawcy coraz częściej nie patrzą na dyplomy skoro absolwenci nawet tych szacownych uniwersytetów nie posiadają nawet minimalnej dozy umiejętności. Dlatego coraz więcej ofert pracy z możliwością przyuczenia do zawodu.
Potem kończą jeszcze magistrzy studia podyplomowe, kursy specjalistyczne a to wszystko stoi w opozycji do należytej “dzietności”.
Niestety dzisiaj odsuwa się coraz dalej dorosłość. Dorosłość to obowiązki. Jednym z nich jest utrzymanie rodziny.
Jakie możliwości startu ma młody człowiek. Pracę za tysiąc złoty i z łaski jeden pokój w mieszkaniu rodziców. Gdzie te dzieci chować? Niedawno oglądałem reportaż o dziewczynie, która ma małe dziecko i mieszka z matką na 18 metrach. chciała zaadoptować jakis stryszek ale nieludzki magistrat ja blokował. A ona była w ciązy z drugim dzieckiem. I redaktor nie zapytał sie po jaka cholerę zaszła w ciążę. Może jak ma problem z lokum to ją ów Łodyga pod swój dach przyjmie.
Drugim środkiem zaradczym ma być ograniczenie programów nauczania.
sajonara -- 10.09.2008 - 12:55Jak zaczelismy upowszechniac oświatę to nagle mamy nadwyżke nic nieumiejacych magistrów i brak rak do pracy fizycznej, więc może ten postulat nie taki głupi