do Dubrownika dotarłem kiedyś po długiej nocy parostatkiem z Rijeki, śpiąc na pokładzie obok prawie-już-pani-merlotowej, oboje wściekle głodni, bo się nam kasa przedwcześnie skończyła. Cały dzień zwiedzaliśmy miasto i twierdzę tęskniąc za jakąś przekąską. Późnym wieczorem dojechał autem mój ojciec i jego, też niezbyt wypchany, portfel. Do dziś wspominam tamtą kolację...
Panie Podróżny
do Dubrownika dotarłem kiedyś po długiej nocy parostatkiem z Rijeki, śpiąc na pokładzie obok prawie-już-pani-merlotowej, oboje wściekle głodni, bo się nam kasa przedwcześnie skończyła. Cały dzień zwiedzaliśmy miasto i twierdzę tęskniąc za jakąś przekąską. Późnym wieczorem dojechał autem mój ojciec i jego, też niezbyt wypchany, portfel. Do dziś wspominam tamtą kolację...
Dzięki za przywołanie wspomnień,
pozdrawiam serdecznie
merlot -- 16.06.2008 - 23:18