...czytałem w czytelni księgarni polskiej w Paryżu książkę Andrieja Amalrika “Czy Związek Sowiecki dotrwa do roku 1984” i utkwiły mi jego słowa, że pracował gdzieś w łagrze a nad głową latały pasażerskie odrzutowce z całego świata. Ja to przeżyłem! Na szczęście nasz łagier był naprawdę obozem studenckim i to międzynarodowym a nie łagrem Gułagu. Nasze przeżycia nie były koszmarem, tylko zetknięciem z prymitywem ideologii, z durnymi detalami, z czymś, co dla ludzi radzieckich było normalnością a nas to dziwiło. To było nasze szczęście, że w Polsce to wszystko tak daleko nie zaszło…
:)
Rok później...
...czytałem w czytelni księgarni polskiej w Paryżu książkę Andrieja Amalrika “Czy Związek Sowiecki dotrwa do roku 1984” i utkwiły mi jego słowa, że pracował gdzieś w łagrze a nad głową latały pasażerskie odrzutowce z całego świata. Ja to przeżyłem! Na szczęście nasz łagier był naprawdę obozem studenckim i to międzynarodowym a nie łagrem Gułagu. Nasze przeżycia nie były koszmarem, tylko zetknięciem z prymitywem ideologii, z durnymi detalami, z czymś, co dla ludzi radzieckich było normalnością a nas to dziwiło. To było nasze szczęście, że w Polsce to wszystko tak daleko nie zaszło…
jotesz -- 28.05.2008 - 21:13:)