Spróbuje Panu przekazać (bo nie wytlumaczyć, aż takich ambicji czy wyobrażen o sobie nie mam), co mnie trochę zbulwersowało w Pańskim tekście.
Otóż jest Pańska sprawa Panski stosunek do Adama Michnika – bene. Pańską sprawą jest zajęcie stanowiska wobec nieprzyznania jakiegoś odznaczenia A.M. – bene; to w końcu widzimisię Pana Prezydenta RP.
Zastrzeżenia mam natomiast do Panskiej oceny tego, co się w Marcu ’68 wydarzyło w Polsce, a nie tylko w Warszawie. Nie były to mianowicie tylko i wyłącznie rozgrywki wewnętrzne między Natolinem a Puławami, a jesli były one przyczyną pewnej, kolejnej już po Październiku ’56 przemiany w mentalności sporej dosyć grupy obywateli. Ja się do tej grupy też zaliczałem, kiedy na wiecu pod AGH, w towarzystwie tysięcy (!!!) moich kolegów z innych uczelni krakowskich protestowaliśmy przeciwko polityce rządu/partii wobec naszych kolegów w Warszawie innych miastach.
To na nas, a nie przeciwko Natolinowi/Puławom wysłano milicję, a potem oddziały “robotników” uzbrojonych w długie pały i rury. To moich kolegów wyrzucano z uczelni (WSE) i niemal natychmiast wcielano do wojska, to moich profesorów wyrzucano z uczelni, a nie partyjnych dostojników. To moja uczelnie chciano rozwiązać za te protesty.
A protestowaliśmy, Panie Konradzie, nie w obronie Puław/Natolina, lecz w obronie naszych kolegów/studentów, czyli obywateli Polski traktowanych w taki a nie inny sposób przez ówczesna władzę.
Podobnie postapili w kilka lat póżniej stoczniowny na Wybrzeżu, potem w robotnicy w Radomiu etc. Prosze więc potraktować te wydarzenia jako logiczny ciąg oporu społecznego wobec ówczesnej władzy, a nie jedynie jako efekt “kłótni w partyjnej rodzinie”.
Ja wiem, że Pan tego nie napisał dosłownie… ale ja tak to odczytałem. Bo ja tam wtedy byłem, wie Pan? I widziałem. I wcale nie poczuwam się do bycia elementem rozgrywki wewnatrzpartyjnej. Pomału się to kluło, ale się w końcu wykluło.
Szanowny Panie Konradzie
Spróbuje Panu przekazać (bo nie wytlumaczyć, aż takich ambicji czy wyobrażen o sobie nie mam), co mnie trochę zbulwersowało w Pańskim tekście.
Otóż jest Pańska sprawa Panski stosunek do Adama Michnika – bene. Pańską sprawą jest zajęcie stanowiska wobec nieprzyznania jakiegoś odznaczenia A.M. – bene; to w końcu widzimisię Pana Prezydenta RP.
Zastrzeżenia mam natomiast do Panskiej oceny tego, co się w Marcu ’68 wydarzyło w Polsce, a nie tylko w Warszawie. Nie były to mianowicie tylko i wyłącznie rozgrywki wewnętrzne między Natolinem a Puławami, a jesli były one przyczyną pewnej, kolejnej już po Październiku ’56 przemiany w mentalności sporej dosyć grupy obywateli. Ja się do tej grupy też zaliczałem, kiedy na wiecu pod AGH, w towarzystwie tysięcy (!!!) moich kolegów z innych uczelni krakowskich protestowaliśmy przeciwko polityce rządu/partii wobec naszych kolegów w Warszawie innych miastach.
To na nas, a nie przeciwko Natolinowi/Puławom wysłano milicję, a potem oddziały “robotników” uzbrojonych w długie pały i rury. To moich kolegów wyrzucano z uczelni (WSE) i niemal natychmiast wcielano do wojska, to moich profesorów wyrzucano z uczelni, a nie partyjnych dostojników. To moja uczelnie chciano rozwiązać za te protesty.
A protestowaliśmy, Panie Konradzie, nie w obronie Puław/Natolina, lecz w obronie naszych kolegów/studentów, czyli obywateli Polski traktowanych w taki a nie inny sposób przez ówczesna władzę.
Podobnie postapili w kilka lat póżniej stoczniowny na Wybrzeżu, potem w robotnicy w Radomiu etc. Prosze więc potraktować te wydarzenia jako logiczny ciąg oporu społecznego wobec ówczesnej władzy, a nie jedynie jako efekt “kłótni w partyjnej rodzinie”.
Ja wiem, że Pan tego nie napisał dosłownie… ale ja tak to odczytałem. Bo ja tam wtedy byłem, wie Pan? I widziałem. I wcale nie poczuwam się do bycia elementem rozgrywki wewnatrzpartyjnej. Pomału się to kluło, ale się w końcu wykluło.
Pozdrawiam Pana serdecznie
Lorenzo -- 06.03.2008 - 17:21