to się człowiek zastanawia, czy przypadkiem się zaśmiać.
Od razu widać, że Pani tak szkolona, żeby dobrze doradzony klient, raz jeszcze wrócił, jak mu się przypomni, że nie zrozumiał.
Ale to chyba się do żyrandoli odnosić miało.
Taki jestem pomieszany, że nie tylko nie wiem co piszę, ale nie wiem też gdzie.
Dobrze, że tu u Jareckiego ciepło.
Ale rację Pani, co do zasady, ma.
Ale ja tak sobie myślę, że najlepsza jest polityka nieograniczonego optymizmu.
Czytam u tego Jareckiego (WSP) a to o drabinie, a to o wpadaniu do rosołu i tak sobie myślę, że nie raz człowiek się niespodzianie translokował na tej drabinie, (niby,że w górę) a lądował w rosole.
To z dwojga złego ja wybieram sam rosół. Nawet z nudów.
Ale co ja tam wiem, poza tym, że lubię rosół...
Za godzinę skończę na dzisiaj głupiego robotę, wypiję piwo, to może coś z tego wszystkiego i mojego pomieszania zrozumiem.
Pani Gretchen, to jak dowcip opowie,
to się człowiek zastanawia, czy przypadkiem się zaśmiać.
Od razu widać, że Pani tak szkolona, żeby dobrze doradzony klient, raz jeszcze wrócił, jak mu się przypomni, że nie zrozumiał.
Ale to chyba się do żyrandoli odnosić miało.
Taki jestem pomieszany, że nie tylko nie wiem co piszę, ale nie wiem też gdzie.
Dobrze, że tu u Jareckiego ciepło.
Ale rację Pani, co do zasady, ma.
Ale ja tak sobie myślę, że najlepsza jest polityka nieograniczonego optymizmu.
Czytam u tego Jareckiego (WSP) a to o drabinie, a to o wpadaniu do rosołu i tak sobie myślę, że nie raz człowiek się niespodzianie translokował na tej drabinie, (niby,że w górę) a lądował w rosole.
To z dwojga złego ja wybieram sam rosół. Nawet z nudów.
Ale co ja tam wiem, poza tym, że lubię rosół...
Za godzinę skończę na dzisiaj głupiego robotę, wypiję piwo, to może coś z tego wszystkiego i mojego pomieszania zrozumiem.
yayco -- 13.02.2008 - 20:18