ja sie tam w kregach politykow nie obracam, chyba zeby liczyc moja mame – soltysa, ale ona to raczej walczy o kase z UE na chodnik we wsi i zamiast torebek guczi (pisownia oryginalna) nosi czesciej gumofilce, wiec chyba sie nie liczy.
natomiast moim zawodowym i ekonomicznym guru, ktory na moich oczach zbudowal w 3 lata najwiekszą w polsce instytucję (w pewnej, nieistotnej w tym kontekscie niszy) byl czlowiek, ktory prowadzil podwojnie aktywne zycie – zawodowo byl doskonalym ekonomista, prywatnie udzielal sie jako polityk, poczatkowo samorzadowo, skonczyl w radzie krajowej pewnej znanej partii.
pamietam, ze im byl wyzej, z tym wiekszym obrzydzeniem o mechanizmach rządzących polityka mowil. skonczylo sie tym, ze wywalil legitymacje i całkowicie porzucil politykierstwo.
stwierdzil, ze do bycia politykiem trzeba miec niezwykle gietki kregoslup i przejawiac tak gleboki relatywizm etyczny i moralny, ze on sie na to nie pisze, bo na patrzeniu rano w lustro bez obrzydzenia wciaz mu zalezy.
chcialbym, by ludzie zawarci w ostatnim akapicie panskiego postu pchali sie do polityki – ku naszemu ogolnemu dobru, ale cos podejrzewam, ze bardziej na miernotach sie skonczy.
jak to skomentowal na koniec opisywany przeze mnie czlowiek: “gowno przyciaga gownozercow”. oby sie mylil.
SZPILA
ja sie tam w kregach politykow nie obracam, chyba zeby liczyc moja mame – soltysa, ale ona to raczej walczy o kase z UE na chodnik we wsi i zamiast torebek guczi (pisownia oryginalna) nosi czesciej gumofilce, wiec chyba sie nie liczy.
natomiast moim zawodowym i ekonomicznym guru, ktory na moich oczach zbudowal w 3 lata najwiekszą w polsce instytucję (w pewnej, nieistotnej w tym kontekscie niszy) byl czlowiek, ktory prowadzil podwojnie aktywne zycie – zawodowo byl doskonalym ekonomista, prywatnie udzielal sie jako polityk, poczatkowo samorzadowo, skonczyl w radzie krajowej pewnej znanej partii.
pamietam, ze im byl wyzej, z tym wiekszym obrzydzeniem o mechanizmach rządzących polityka mowil. skonczylo sie tym, ze wywalil legitymacje i całkowicie porzucil politykierstwo.
stwierdzil, ze do bycia politykiem trzeba miec niezwykle gietki kregoslup i przejawiac tak gleboki relatywizm etyczny i moralny, ze on sie na to nie pisze, bo na patrzeniu rano w lustro bez obrzydzenia wciaz mu zalezy.
chcialbym, by ludzie zawarci w ostatnim akapicie panskiego postu pchali sie do polityki – ku naszemu ogolnemu dobru, ale cos podejrzewam, ze bardziej na miernotach sie skonczy.
Griszeq -- 08.01.2008 - 11:16jak to skomentowal na koniec opisywany przeze mnie czlowiek: “gowno przyciaga gownozercow”. oby sie mylil.