>nameste

>nameste

No dobrze, konfrontować, dajmy na to, katolika, z, powiedzmy, żydem. Ale po co? Katolik powiada, że jest Bóg w Trójcy Świętej, że Syn Boży stał się człowiekiem, że oddał życie za ludzi i że zmartwychwstał. Żyd nie wierzy w Trójcę Świętą i ciągle czeka na Mesjasza. Z tego wynika, że ci dwaj goście dość się w swoich poglądach różnią. Ale co z tym można zrobić? Ano można uznać, że możliwy jest tylko jeden z tych oto układów:

- rację mają katolik i żyd
– rację ma tylko jeden z nich
– żaden z nich nie ma racji

Co dalej? Wydaje mi się, że układ, w którym ani żyd ani katolik nie mają racji jest układem najmniej ciekawym, lub – mówiąc inaczej – dobrze byłoby zostawić sobie ten układ na koniec, kiedy już móżdżąc jak sam Diabeł (którego intelekt, jak powszechnie wiadomo, równy jest intelektowi Boga) wymóżdżymy, że tenże układ jest prawdziwy.

Najbardziej konfrontacjogenną jest sytuacja, w której napinamy się, aby wykazać, że rację ma tylko katolik lub tylko żyd. Tu jednak najlepszymi wojownikami byliby przedstawiciele katolicyzmu i religii mojżeszowej, bo się na tym znają, ale oczywiście można popatrzeć na sprawę z pozycji neutralnych, co teraz sobie odpuszczam.

Najciekawsze jest to, czy możliwą rzeczą jest, aby rację mieli i katolik i żyd. Wydaje się, że taki układ jest niemożliwy. Bo albo Jezus jest Mesjszem, albo nie jest. Albo Bóg jest w Trójcy Świętej albo nie jest. W tym miejscu, niestety, musimy wprowadzić jeszcze jeden element. Św. Tomasz z Akwinu utrzymywał, że za Chiny Ludowe nie da rady wymóżdżyć, że Bóg jest święty (czyli, że nie jest np. Malissimusem) albo że jest Trójcą Świętą. To tomaszowe stwierdzenie mogłoby szokować pobożne babki, co to pociskają pięć różańców dziennie i uświetniają swoją obecnością każdą nowennę, o ile babki pokapowały by się co też ten Tomasz gada oraz oświeconych racjonalistów, gdyby ci w ogóle czytali Akwinatę (Kiedyś jedna ekipa zaprosiła mnie do gaduły na temat eutanazji, dali dobre honorarium i, jak twierdzili, zapewniali dyskutantów wysokiej próby. Zacząłem od definicji osoby, którą to definicję dał Boecjusz, a później pojechałem św. Tomaszem z Akwinu, zacyniłem takimi pojęciami jak ipsum esse [to w związku z tym, że Tomasz, oprócz podziału na formę i materię stosował także takie pryncypium jednostkowego bytu materialnego jak jego, bytu, istnienie], quidditas rei, subiectum, res naturae, subsistentia i hipostaza. W efekcie dyskutanci powiedzieli [wyrażając to ładnymi słowy] żebym spierdalał, bo według nich popisując się tą łacinką gram w chuja [zrobili dokładnie to, co w tej gadule zrobiła Magia]. Ja jednak nie po to przeczytałem to, co przeczytałem, nauczyłem się tego, czego się nauczyłem, zrozumiałem to co zrozumiałem i wiem to, co wiem, żeby udawać, że nie przeczytałem, że nie nauczyłem się, że nie zrozumiałem i że nie wiem. Mam głęboko w dupie uczucia wysokiej próby dyskutantów).

Jaki to element musimy wprowadzić w tym miejscu? Otóż musimy wprowadzić wiarę. Ojciec Bocheński napisał taką rozprawkę „W sprawie Bożycy” (jest to w książce Bocheńskiego „Sens życia”). Bożycę (termin ukuty przez Trentowskiego) Bocheński rozumie jako naukę o Bogu, czyli coś o nieco szerszym znaczeniu niż znaczenie terminu teodycea. W rozprawce Bocheński pisze tak:

Istnieją tylko trzy sposoby, pozwalające człowiekowi uznać zdanie za prawdziwe. Bo zdanie uznaje się za prawdziwe albo dlatego, że się wie, z bezpośredniego doświadczenia lub przez rozumowanie, albo dlatego, że się wierzy, iż jest ono prawdziwe. (...) Człowiek nie ma innych sposobów uznawania zdań za prawdziwe. Filozofowie opowiadający o poznawaniu za pomocą jakichś skoków wolności i tym podobnych nie wiedzą co mówią, a teologowie rozprawiający o rzekomych „boskich” sposobach poznania, bełkoczą. Bo nasze poznanie może wprawdzie być boskie, jeśli chodzi o przedmiot – to znaczy być poznaniem Boga – ale podmiotem tego poznania, tym, kto poznaje, jest człowiek – a poznanie człowieka jest właśnie ludzkim, nie boskim poznaniem.

Musimy zatem wprowadzić wiarę, a to jest element, którego nie idzie zaatakować z pozycji „racjonalistycznych”. A co nam da wprowadzenie elementu wiary? Myślę, że w 99 przypadkach na 100 da nam to, że dyskusja skończy się następującą konkluzją: – Jasne, uciekacie się do wiary, no więc jak z wami gadać?

Tak powiedzą „racjonaliści”, którzy chcieliby, aby wszystko dawało się poddawać falsyfikacji. Rzecz jasna ci sami ludzie w 99% przypadków nie kierują się w swoim postępowaniu „metodą naukową”, ale to im w niczym nie przeszkadza (pomijając już kwestię tego, że metoda naukowa to co to jest – jakiś Bóg?).

Tutaj Bartek (ex-DB) zrobił taką wyliczankę:

„(1) Złamanie boskiego zakazu jest złe.
(2) Adam i Ewa złamali boski zakaz.
(3) Bóg, jako wszechwiedzący, wiedział, że Adam i Ewa złamią boski zakaz wtedy i tylko wtedy, gdy w świecie, który stworzy, będzie możliwe czynienie zła.
(4) Bóg jest doskonale dobry.
(5) Ktoś, kto jest doskonale dobry nie jest w stanie czynić zła.
(6) Czynienie zła polega na podejmowaniu działań, które są złe lub na podejmowaniu takich działań, których następstwa są złe.
(7) Bóg stworzył świat, w którym możliwe jest zło.
(8) Zatem stworzenie świata, w którym możliwe jest zło nie jest złe (z 4, 5, 6 i 7).
(10) Następstwem stworzenia przez Boga świata, w którym możliwe jest zło, jest złamanie przez Adama i Ewę boskiego zakazu (z 3).
(11) Gdyby złamanie boskiego zakazu przez Adama i Ewę byłoby złe, to Bóg nie stworzyłby świata, w którym możliwe jest zło (z 3, 4, 5, 6, 7 i 10).
(12) Zatem złamanie boskiego zakazu przez Adama i Ewę jest dobre (7 i 11).
(1) i (12) są wzajemnie sprzeczne. Można uniknąć wniosku (12) odrzucając jedną z przesłanek: (4) lub (5) lub (6).”

Oraz:

„1. Istnieje Bóg.
2. Bóg jest doskonale dobry.
3. Coś, co jest doskonale dobre nie może działać w sposób moralnie zły.
4. Bóg nie może działać w sposób moralnie zły. (z 2 i 3).
5. Zezwalanie na czynienie zła jest złe.
6. Bóg nie może zezwalać na czynienie zła. (z 4 i 5).
7. Zabijanie kobiet i dzieci jest złe.
8. Bóg zezwolił Jozuemu i jego żołnierzom na pozabijanie kobiet i dzieci z Jerycha.
9. Nieprawda, że 1 lub nieprawda, że 2 lub nieprawda, że 3 lub nieprawda, że 4 lub nieprawda, że 5 lub nieprawda, że 6 lub nieprawda, że 7.

Fałsz 4 przy prawdziwości 3 implikuje fałsz 2.
Fałsz 4 przy fałszywości 3 nie wyklucza prawdziwości 2.
Fałsz 6 przy prawdziwości 5 i 3 implikuje fałsz 2.
Fałsz 6 przy fałszywości 5 nie wyklucza prawdziwości 2, 3 i 4.
Fałsz 7 nie wyklucza prawdziwości koniunkcji zdań od 1 do 6.”

Odpowiedziałem tak:

„Najpierw o tych Twoich przesłankach i wnioskach. Chyba to jakaś herezja jest, co piszę, ale być może jest tak, że my się za bardzo przejmujemy tym, że coś dobre, a coś złe. Nie chodzi mi o to, żeby się zabijać, żeby kłamać itd., ale być może za bardzo chcemy poubierać różne rzeczy w nazwy. Wiem, że inaczej nie umiemy, ale być może ta konieczność ubierania różnych rzeczy w nazwy ogranicza nas. Oczywiście nazwy są konieczne, ale z drugiej strony… chodzi mi o to, że jak już nadamy czemuś nazwę to trochę uważamy, że już załatwiliśmy sprawę.

Poza tym jeszcze to jest krzywe, że zawsze zaczynamy od tego, iż Bóg jest doskonały, dobry, wszechmocny itd. No pewnie jest, bo jak inaczej, ale mnie się to nie podoba, to nazywanie tego, jaki jest Bóg. Skąd wiemy jaki jest Bóg? Przecież możemy Boga ponazywać tylko tak, jak umiemy, i możemy Go ponazywać tylko nazwami, które znamy, które stworzyliśmy, które rozumiemy. I teraz – cała ta zabawa może nie mieć niczego wspólnego z tym, jaki jest Bóg. Zresztą, mnie w ogóle swędzi zastanawianie się nad tym, jaki jest Bóg. Ja nawet nie wiem, czy nie jestem przypadkiem jakąś postacią w grze komputerowej jakichś kumatych stworków, więc jak mam się zastanawiać nad tym, jaki jest Bóg? Oczywiście szczerze myślę, że nie jestem jakąś postacią z gry, ale co zmienia to, co ja myślę? (...)

Jeśli idzie o Pana Boga to podparłem się tym stwierdzeniem, że On nie jest odpowiedzią na potrzebę. Idzie mi o to, że nawet jak koniecznie trzeba by Boga wymyślić to w żadnym razie nie jako Kogoś czy coś, co jest człowiekowi potrzebne. Mnie się wydaje, że rzetelnie jest, tak to ujmę krzywo że aż mnie zęby bolą, kiedy Bóg człowiekowi w pewnym sensie nie jest potrzebny. Mam na myśli to, że Bóg nie powinien być człowiekowi potrzebny do tego, aby człowiek powiesił się na Bogu. Rzecz jasna nie mam nic przeciwko temu, kiedy ludzie wierzą w Boga, ufają Bogu itd., kiedy w jakiś sposób na nim się wieszają, ale najlepiej jest kiedy człowiek na Bogu się nie wiesza.”

I wiesz co? Teraz myślę, że może się mylę. Bo skąd ja niby wiem, że Bóg nie jest Kimś, kto powinien być człowiekowi potrzebny do tego, aby człowiek mógł się na Bogu powiesić?

Za długi to tekst. Dlatego ląduję. Nie jestem zadowolony z tego wpisu. Za dużo skrótów, a przy tym za wiele słów. Na koniec powiem tak. Co ludzie napisali w temacie, o którym gadamy, przeczytałem. Myślę, że nie mam aż takich luk, żebym musiał się ich wstydzić. W związku z tym nieraz zastanawiam się, po co ja o tym wszystkim gadam w necie? Chyba tylko po to, żeby gadać, bo lubię gadać. Czy ludzie piszący tutaj, czy w salonie24 zaskakują mnie pisząc rzeczy, których nie wiem? Pewnie, że tak. (Po tym napisałem prawie stronę wyjaśnienia, ale ją wywaliłem, bo tekst nie trzymał poziomu). W skrócie: są ludzie, którzy w życiu nie jarali się mszą, gorzkimi żalami czy nabożeństwem majowym i są tacy, którzy już się mszą, gorzkimi żalami i nabożeństwem majowym również nie jarają, ale kupę lat na mszy, gorzkich żalach i majówce przeżywali ważne dla siebie chwile. Są też i tacy, którzy te chwile ciągle przeżywają.

O co mi chodzi w tym wszystkim? Ano o to, że już wieki temu przestałem się jarać meczykami, w których w jednej drużynie grają idioci wierzący w rzeczy typu czajniczek Russella, a w drugiej gadające mięsa.

Pozdro.


Religia - "Przyszłość pewnego złudzenia" By: AndrzejKleina (91 komentarzy) 1 styczeń, 2008 - 14:29
  • >Magia By: wyrus (02.01.2008 - 12:31)
  • Wyrusie By: poldek34 (02.01.2008 - 12:29)
  • Magia By: poldek34 (02.01.2008 - 12:26)
  • >poldek34 By: wyrus (02.01.2008 - 12:26)
  • Pani Magia By: igla (02.01.2008 - 12:14)
  • Wiecie co mnie najbardziej w tych waszych By: goofina (02.01.2008 - 12:08)
  • Wyrus By: poldek34 (02.01.2008 - 11:55)
  • uwagi osobnika dotkniętego dysonansem poznawczym By: wyrus (02.01.2008 - 11:41)
  • Magia By: poldek34 (02.01.2008 - 11:21)
  • Panie Hexenhammer, By: goofina (02.01.2008 - 10:48)
  • dlczego pusty? By: hexenhammer (02.01.2008 - 10:01)
  • Panie Hexenhamerze! By: AndrzejKleina (02.01.2008 - 09:39)
  • P.S. właśnie dotarłem do tego fragmentu... By: hexenhammer (02.01.2008 - 08:56)
  • koncept Freuda By: hexenhammer (02.01.2008 - 08:53)
  • Panie Andrzeju By: poldek34 (01.01.2008 - 22:19)
  • Panie Staszku! By: AndrzejKleina (01.01.2008 - 22:13)
  • panie Igła By: sirhamilton (01.01.2008 - 22:07)
  • Panie Andrzeju By: poldek34 (01.01.2008 - 21:52)
  • Panie Staszku! By: AndrzejKleina (01.01.2008 - 21:37)
  • Hexenhamerze! By: AndrzejKleina (01.01.2008 - 21:32)
  • Religia taki dziwoląg na miarę człowieka By: poldek34 (01.01.2008 - 21:21)
  • wedle Kopalińskiego... By: hexenhammer (01.01.2008 - 20:32)
  • Panie Igło! By: AndrzejKleina (01.01.2008 - 19:56)
  • Sir Hamiltonie! By: AndrzejKleina (01.01.2008 - 19:53)
  • WSP Lorenzo! By: AndrzejKleina (01.01.2008 - 19:47)
  • WSP Magio! By: AndrzejKleina (01.01.2008 - 19:44)
  • Panie Ser By: igla (01.01.2008 - 19:29)
  • re: Religia - "Przyszłość pewnego złudzenia" By: sirhamilton (01.01.2008 - 19:16)
  • Dzien dobry w Nowym Roku, Panie Lorenzo! By: AndrzejKleina (01.01.2008 - 16:46)
  • Przepraszam By: goofina (01.01.2008 - 16:44)
  • Panie Andrzeju By: goofina (01.01.2008 - 16:43)
  • Szanowna Pani Magio! By: AndrzejKleina (01.01.2008 - 16:13)
  • Szanowny Igło! By: AndrzejKleina (01.01.2008 - 16:02)
  • Panie Andrzeju By: goofina (01.01.2008 - 15:35)
  • Nie wiem skąd się wzięła By: igla (01.01.2008 - 15:30)