Był to zwykły czas niepokojów i zawieruchy. Całą Europą targały niepokoje, ale nad Wisłą, przybrały charakter szczególny. Władza centralna niby to silna, zwyrodniała jednak nosząc znamiona niebezpiecznej tyranii. Książe, oficjalny suweren, bezradnie tolerował prawdziwe samodzierżawie pierwszego ministra. Kraj gospodarczo osłabł, wpływy silnych sąsiadów groziły degradacją znaczenia mimo pozorów siły.
Śmierć władcy pozostawia kraj podzielony na dwie dziedziny objęte przez synów. Ci zaraz zaczęli szukać sojuszników za granicami kraju. Niewiele wiemy o pierwszym z braci, może mógł wyrosnąć na męża podobnego formatu, co i drugi. Pierwszy, dwukrotnie starszy od szesnastoletniego wówczas młodziana, zawarł sojusz z Niemcami, uznając zwierzchność lenną Cesarza. Charakter miał ugodowy i do awantur się nie pchał. Młody, zapewniwszy sobie przychylność Węgrów, postanowił najpierw skumulować kapitał do przyszłej walki o sukcesję całego kraju. Urządzał w tym celu krwawe wyprawy rabunkowe na Pomorze, gdzie jego wojska dopuszczały się niesłychanych gwałtów.
Wzmocniony, wygnał starszego brata z kraju. Ten zwrócił się o pomoc do swojego suwerena, i Cesarz, wykorzystując pretekst, zaatakował Polskę. Jednakże napotkał silny opór doświadczonych wojsk polskich i musiał się wycofać. Uzgodniono w warunkach pokojowych, że starszy brat otrzyma kilka grodów, gdzie może spokojnie osiąść. Jednakże mściwy młodzieniec, pomny doświadczeń z przywołaniem germańskiej „pomocy”, ani myślał władzą się dzielić. Pod pretekstem spiskowania, kazał starszego brata uwięzić i torturować. Na koniec polecił go oślepić, co uczyniono w sposób tak okrutny, że nieszczęsny Książe zmarł.
W pamięci ludzkiej młodszy z braci zapisał się chwalebnie. Jako pan silny, którego panowanie kraj wzmocniło, przywracając właściwe znaczenie senioralne centralnej władzy. Nie było jeszcze wtedy IPN-u, nie wywlekano zatem młodemu księciu knowań z węgierskim Kolemanem, ani pomorskich gwałtów, ani uśmierconego okrutnie w roku 1110 starszego brata Zbigniewa. Bo pokutował, i żal wyraził, obdarzając przy tym Kościół mnogimi dobrami i przywilejami. Dzieci miał wiele i kraj z tego powodu czekała jeszcze siła kłopotów.
Wołano na niego Bolko. „Bolek” Krzywousty (1086-1138).
Jedna z bardziej jasnych postaci w ponurym okresie historii Europy.
komentarze
Czyli wszystko już było, Szanowny Panie Tarantulo,
jak mawiał Ben Akiba. Bo natura ludzka ułomna jest i tyle. A historię zazwyczaj pisza zwycięzcy.
Pozdrawiam serdecznie ciesząc się coraz bardziej wraz z przechodzącym deszczem
Lorenzo -- 21.05.2008 - 10:49Krzywogęba...
...a nie mogli go nazwać Waleczny, Srogi czy jakoś tak?
jotesz -- 21.05.2008 - 10:58:)
tarantula
tylko cos z ta pokuta w teraźniejszości nie teges , no ale reszta pięknie się
zgadza
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 21.05.2008 - 11:03